Recenzja filmu

Randka z gwiazdą (2010)
Michael Grossman
Sterling Knight
Danielle Campbell

Miłość od pierwszego uderzenia

Disney zazwyczaj lepiej sprawdza się przy produkcji bajek niż filmów dla młodzieży. Nie chodzi o to, że ich obrazy są złe, lecz o to, że przesłodzone i niekiedy nawet infantylne, przez co
Disney zazwyczaj lepiej sprawdza się przy produkcji bajek niż filmów dla młodzieży. Nie chodzi o to, że ich obrazy są złe, lecz o to, że przesłodzone i niekiedy nawet infantylne, przez co przeznaczone wyłącznie dla niewymagających zbyt wiele dzieci. Jednak od jakiegoś czasu twórcy z Disneya wypuszczają coraz to lepsze produkcje, które kierowane są do większego grona odbiorców, nie tylko dzieci. Takim obrazem jest między innymi "Randka z gwiazdą".

Jesteś młodą nastolatką, masz kochanych rodziców i siostrzyczkę, która szaleje za swoim idolem Christopherem Wildem. Razem z familią wyjeżdżasz do babci i całkiem przypadkiem znajdujesz się ze swoją krewniaczką na koncercie gwiazdora, przepraszam, ona na występie, ty zaś w samochodzie, przed klubem. Zresztą nawet cieszysz się z takiego obrotu spraw, ponieważ nie lubisz pompatycznych i samolubnych gwiazd. Znudzona przechadzasz się wzdłuż ulicy, gdy nagle czujesz ogromny ból, upadasz, a gdy otwierasz oczy, widzisz, że znajdujesz się w ramionach rzekomego gwiazdora, którego tak bardzo nienawidzisz...

Oczywiście, jak można się było spodziewać, scenariusz obrazu podobny jest do innych filmów z rzeczonej wytwórni. Mamy przystojnego bohatera i czarującą bohaterkę, którzy poprzez dziwne zbiegi okoliczności dość często na siebie wpadają. Jak wiadomo, początki nigdy do łatwych nie należą, ale w miarę rozwoju akcji nasza para zaczyna się ze sobą coraz częściej spotykać, co prowadzi do tego, że stają się parą. Potem przez jakiś absurdalny powód kłócą się i zrywają, by na końcu wszystko sobie wytłumaczyć i znów być razem. I za to kocham obrazy pochodzące z wytwórni Disneya. Zasiadając do ich filmów, wiem, na co się nastawiam i rzadko bywam rozczarowany. Tak samo było tym razem. Pomimo prostego i liniowego scenariusza, ale za to okraszonego dość dużą dozą humoru film oglądałem przyjemnie od początku do końca i nie żałuje się poświęconego na niego czasu.

"Randka z gwiazdą", czego można się było spodziewać, posiada morał, jako takie przesłanie, może niezbyt skomplikowane, ale wymowne i prawdziwe. Cieszę się również, że "panowie z Disneya" nie zapominają o wplataniu w swoje produkcje ważnych wartości, takich jak przyjaźń, miłość czy chęć uchronienia bliskiej sercu osoby przed własnym losem. Może i są to ograne chwyty, ale dobrze się je ogląda, a to jest najważniejsze.

Osoby oglądające seriale pochodzące z wytwórni Disneya, z pewnością rozpoznają większość bohaterów bez żadnych problemów. Christopher Wilde to przecież serialowy Chad, zaś jego kolega Stubby to Nico, obu znamy ze "Słonecznej Sonny". Można także dostrzec niewielką rolę Chelsea Staub znanej z "Bratz" lub serialu "Jonas Brothers", szkoda tylko, że twórcy nie zdecydowali się dać jej szansy popisania się w rzeczonej produkcji. Chętnie zobaczyłbym ją w jakimś filmie, w którym grałaby główną rolę, ponieważ uważam, że dziewczyna ma potencjał. Zaskoczył mnie natomiast Sterling Knight. Nie spodziewałem się, że potrafi tak dobrze grać. To, co prezentuje w serialu "Słoneczna Sonny", jest zupełnym przeciwieństwem tego, co możemy zaobserwować, oglądając "Randkę z gwiazdą". Myślę, że chłopak ma szansę się wybić, czekam na kolejne filmy z jego udziałem.

"Randka z gwiazdą" to lekki i przyjemny film doskonały na wspólny rodzinny seans. Polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones