Recenzja filmu

Miś (1980)
Stanisław Bareja
Stanisław Tym
Barbara Burska

Miś na miarę naszych możliwości

"Miś" to niewątpliwie film kultowy, z którego śmieją się już całe pokolenia. Przez wielu został uznany najlepszą polską komedią wszech czasów. Czy rzeczywiście jest on tak dobry? Wczoraj po raz
"Miś" to niewątpliwie film kultowy, z którego śmieją się już całe pokolenia. Przez wielu został uznany najlepszą polską komedią wszech czasów. Czy rzeczywiście jest on tak dobry? Wczoraj po raz kolejny go obejrzałem i postaram się odpowiedzieć na to pytanie.

"Miś" opowiada historię Ryszarda Ochódzkiego – prezesa klubu sportowego Tęcza, który wyjeżdża do Londynu w celu pobrania pieniędzy z jednego z tamtejszych banków. Nie jest to jednak takie proste, bo żona wyrwała mu z paszportu kilka kartek. Teraz wymyśla sprytny plan, by zdążyć przed nią. To tyle jeśli chodzi o fabułę, cała ta historia służy jednak tak naprawdę temu, by pokazać absurdy PRL-u. I tu można zadać sobie pytanie: czy współczesna młodzież może się śmiać z filmu ukazującego rzeczywistość w latach 70.? Wydaje się, że może nawet bardziej, bo dla naszego pokolenia rzeczy, które są ukazane w filmie są czymś bardzo niezwykłym. W dzisiejszych czasach nie do pomyślenia jest stanie w kolejkach właściwie za niczym ("ustawcie tutaj kolejkę, żeby było jakieś życie na osiedlu"), brak wody ("myślałem, że to mój synowiec z przyjacielem z Żoliborza, bo tam wody nie mają"), czy robienie z ludzi idiotów wprowadzając "nową świecką tradycję" (dzień pieszego pasażera). A już kompletnym nieporozumieniem jest podawanie nie tego co klient chce, tylko to co akurat jest na stanie albo co sobie wymyśli personel jak dwie wuzetki i dwie kawy albo puree z dżemem. I tak można wymieniać i wymieniać zastanawiając się np., dlaczego w kiosku ruchu sprzedawano mięso. Ten system naprawdę stał na głowie. Gdybyśmy żyli w tamtych czasach, pewnie w wielu sytuacjach nie byłoby nam do śmiechu, ale patrząc na to jedynie z perspektywy ekranu możemy się naprawdę ubawić. Brawa dla twórców za ukazanie życia ówczesnych Polaków w tak żartobliwym tonie. Jednym z moich ulubionych momentów jest ten, w którym matka pewnego mężczyzny wylatuje za granicę. Mężczyzna ten, chcąc pożegnać mamę, nie zostaje wpuszczony na lotnisko bez biletu. Może za to pożegnać ją z tarasu widokowego. Tyle że najbliższy czynny taras widokowy znajduje się we Wrocławiu, podczas gdy oboje są na lotnisku w Warszawie. Natomiast cała historia zwieńczona jest pięknym i wcale nie humorystycznym morałem.

Jednak w tym filmie nie tylko absurdy PRL-u możemy czerpać garściami. Mamy tutaj bowiem też bogactwo dialogów, które są zresztą z nimi powiązane. Dialogi to właśnie moim zdaniem największa siła filmu. Całkiem możliwe, że wiele kolejnych polskich komedii, także tych bardziej współczesnych nam brało przykład z filmu Barei, gdzie również humor został zbudowany na dobrych dialogach. Tutaj polegają one na logice, czy wiedzy mieszkańców Rzeczpospolitej Ludowej. O "Gdzie mi z tymi włosami, tutaj jest kiosk ruchu, ja tu mięso mam" już wspominałem, ale mamy też takie klasyki jak "wyngiel je we wiosce, bydzie wojna przed wojną też był" oraz dwie rozmowy o tradycji: "tradycja to jest coś ekstra, ekstradycja" i "tradycja to coś takiego, że jakby zabrali nam furę, to muszą nam oddać samolot. – A furę? – No furę też". O cytatach z tego filmu można by napisać bardzo grubą książkę. Możliwe, że ktoś nawet już to zrobił. Ja na koniec chciałbym tylko przytoczyć mój ulubiony: "-Nie mogę wysłać tej depeszy. Nie ma takiego miasta Londyn. Jest Lądek, Lądek Zdrój. – Ale Londyn, takie miasto w Anglii. – To co mi pan nic nie mówi?".

Nie możemy też zapomnieć o aktorach. Główną gwiazdą jest oczywiście Stanisław Tym. Aktor bowiem nie tylko wcielił się w główną rolę Ryszarda Ochódzkiego, ale także jego sobowtóra Stanisława Palucha (jest także autorem kilku dialogów, więc ma naprawdę spore zasługi w sukcesie "Misia"). Trzeba przyznać, że w obu wywiązał się znakomicie. Jako prezes klubu Tęcza cały czas kombinuje, by zdobyć pieniądze z Londynu, z kolei jako Paluch jest raczej zwykłym, prostym woźnicą, który wozi węgiel. Jego jednym z popisowych numerów to dawanie prezentów: kiełbasy podwawelskiej na lotnisku, czy kamyka, który znalazł na ulicy ze słowami: "panie Janie kochany, to kamyk dla pana z Jeleniej Góry. Yyy, z Jasnej Góry. Pan wie kto po nim stąpał". Z kolei jako Paluch najbardziej podobała mi się odpowiedź: "możliwe, że mam ładne włosy, ale ich nie widzę" oraz sytuacja, gdy myślał, że ktoś przyszedł z lustrem. Poza Tymem mamy też całą plejadę polskich aktorów jak: Bronisław Pawlik jako Stuwała, "węglarz" Marek Siudym, Paweł Wawrzecki w roli piosenkarza, czy wreszcie Krzysztof Kowalewski, czyli filmowy reżyser, chociaż mnie osobiście bardziej do gustu przypadł jego reżyser, czyli Jerzy Bończak. Nie możemy też zapominać o trenerze pierwszej klasy Wacławie Jarząbku, który codziennie wyśpiewuje hymn na cześć prezesa, no chyba, że jest chory. Trzeba tutaj również wspomnieć, o Tadeuszu Bartkowiaku, który wcielił się w rolę wesołego Romka. Być może kwestii do powiedzenia (a właściwie zaśpiewania) nie miał zbyt wiele, ale w rolę wczuł się świetnie i przeszedł również na stałe do historii polskiej komedii. Z ról żeńskich ani była, ani obecna kobieta Ochódzkiego (w tych rolach Barbara Burska oraz Christine Paul-Podlasky) nie zrobiły na mnie wrażenia, dlatego wyróżniłbym dwie sprzątaczki, które opowiadają sobie nawzajem, jak to prezes nie zapłacił za szklankę. Ciekawostką jest, że w filmie zagrał także reżyser, czyli Stanisław Bareja jako pan Jan. Wszyscy oni, a także jeszcze kilku nie wymienionych przeze mnie spisali się bez zarzutu, mistrzowsko wpisując się w tę legendarną komedię.

Jak widać, film bawi nawet po blisko 30 latach od swojej premiery. Ukazanie komunistycznej rzeczywistości w nie do końca krzywym zwierciadle, ale z humorem, z doskonale dobranymi znanymi aktorami i mnogość dialogów sprawiają, że ten film to istotnie jedna z najlepszych komedii i prawdopodobnie będzie ona bawić przez kolejne 30, a może i więcej lat. Pozycja obowiązkowa dla każdego.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Stanisław Bareja niejednokrotnie udowodnił, że bystre oko, wnikliwe postrzeganie otaczającego go świata i... czytaj więcej
Odcinanie kuponów od sukcesów, wielokrotne eksploatowanie jednego motywu filmowego będą do tej pory... czytaj więcej
Niewiele jest w historii polskiej kinematografii filmów, które większość widzów bez zastanowienia... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones