Recenzja filmu

Hercules (2014)
Brett Ratner
Dwayne Johnson
Ian McShane

Miecze, sandały i mięśnie

Reżyser Brett Ratner nie ma ambicji, by zamienić "Herculesa" w ekranowy epos uszyty na miarę "Gladiatora" albo "Troi". Rewizjonistyczne zacięcie idzie u niego w parze z dużym poczuciem humoru i
Można Dwayne'a Johnsona lubić lub nie, ale trudno znaleźć dziś w Hollywood kandydata z lepszymi referencjami do roli Herkulesa. Mierzący blisko dwa metry kolos ma muskuły wielkości dorodnych arbuzów i charyzmę, którą mógłby się podzielić z niejedną gwiazdą kina akcji. Jest równie wiarygodny, gdy prawym sierpowym wysadza z siodła przeciwnika i zagrzewa do boju przetrzebioną armię.



Filmowy Herkules niewiele ma wspólnego z postacią z greckich podań, którymi katowano nas w szkole. Na jego renomę półboga i pogromcy potworów w dużej mierze zapracowali wierni towarzysze broni oraz złotousty bratanek Jolaos – starożytny spec od PR-u. Sława wojownika dociera wreszcie do Tracji, gdzie król Kotys (John Hurt) zbroi się do konfrontacji z nikczemnym Resosem. Za obietnicę godziwej zapłaty ulubieniec tłumów zgadza się wesprzeć oddziały władcy. Wojenna wyprawa to dobra okazja, by poradzić sobie z traumami z przeszłości i przyswoić złotą zasadę każdego superbohatera. I Spider-Man, i Herkules muszą przecież wiedzieć, że z wielką siłą przychodzi wielka odpowiedzialność. Plus, jakżeby inaczej,  powodzenie wśród pięknych kobiet. O tym ostatnim świadczą otaczające dziarskiego mięśniaka Rebecca Ferguson oraz narzeczona Ronaldo, Irina Shayk.

Reżyser Brett Ratner nie ma ambicji, by zamienić "Herculesa" w ekranowy epos uszyty na miarę "Gladiatora" albo "Troi". Rewizjonistyczne zacięcie idzie u niego w parze z dużym poczuciem humoru i luzem. Spora w tym zasługa świetnego drugiego planu. Tragikomiczny McShane, pyszałkowaty Sewell i zadziorna Berdal z gracją baletmistrzów kładą pokotem zastępy wrogów, ale potrafią też rozładować atmosferę zgrabnymi bon motami. Dzielnie wspierają Johnsona, który jako tytułowy bohater wypada zaskakująco... cywilizowanie. Oczywiście jego Herkules nie oszczędza się w walce, ale gdy tylko opada bitewny kurz, zamienia się w brata-łatę. Zawsze znajdzie czas, by zastąpić ojca małemu księciu (Isaac Andrews) albo snuć plany o słodkim nieróbstwie w barbarzyńskich krainach nad Morzem Czarnym.



Poczciwy charakter herosa kontrastuje z brutalnymi, imponująco zrealizowanymi scenami batalistycznymi. Producenci z Paramountu i MGM musieli wspiąć się na wyżyny perswazji, aby przekonać amerykańskich cenzorów do przyznania filmowi "dziecięcej" kategorii wiekowej PG-13. Zaskakująco niewiele jest tu czarów z komputera. Ratner lubi pot, krew, łzy, setki statystów oraz efektowne popisy kaskaderów. Nie lubi przestojów w akcji, skomplikowanych dylematów moralnych i psychologicznych subtelności. Jego "Hercules" to propozycja dla dużych chłopców: napakowane testosteronem kino przygodowe w mitologicznym sosie. Dobrze wspomaga trawienie coli i popcornu.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Długo czekał na swoją prawdziwą szansę w Hollywood popularny "The Rock", oj, długo. Począwszy od... czytaj więcej
Jestem z takiego pokolenia, że kiedy słyszę słowo "Herkules", od razu mam przed oczami postać Kevina... czytaj więcej
Pewnie dla większości z nas pierwszym aktorem kojarzącym się z rolą Herkulesa jest Kevin Sorbo. Dwayne... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones