Recenzja filmu

Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016)
Anthony Russo
Joe Russo
Chris Evans
Robert Downey Jr.

Mogę tak cały dzień

Istnieje takie powiedzonko, że na świecie pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. Do tego zestawienia dodałbym filmy Marvela. Wychodzące co roku filmy zdążyły się już u nas zakorzenić – u
Istnieje takie powiedzonko, że na świecie pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. Do tego zestawienia dodałbym filmy Marvela. Wychodzące co roku filmy zdążyły się już u nas zakorzenić – u jednych w sercach, u drugich w koszach na śmieci. Ci drudzy zresztą słusznie zauważyli, że filmy Marvela zamieniły się w jedną, wielką telenowelę. Jednak jeśli każdy odcinek tego serialu będzie tak dobry, tak mocny i tak zabawny jak "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów", to ja będę za każdy odcinek płacił. A co.


Fabuła i intryga w filmie jest zawiła niczym jajecznica w mikserze, ale do obejrzenia najnowszego "Kapitana" nie potrzeba zbytniej wiedzy na temat poprzednich części. Niemniej, żeby najlepiej zrozumieć motywacje bohaterów, polecam obejrzeć "Czas Ultrona". Przypomnę jednak, że Mściciele w "Avengersach" i "Czasie Ultrona", próbując ocalić świat, wywołali niezłą rozróbę. Masa ludzi była im wdzięczna za uratowanie im życia, jednakże masa ludzi ma im za złe zniszczenie Nowego Jorku czy Sokowii. Czarę goryczy przelewa wypadek w Wakandzie, który spowodował ofiary w ludziach, czego ludzie im nie wybaczyli, a tym bardziej rząd. Ten postanawia kontrolować pracę Avengersów poprzez protokół nadzorujący ich działania. Temu pomysłowi przyklasnął Tony Stark/Iron Man, a rękę cofnął natomiast Steve Rogers/Kapitan Ameryka. Rozpoczyna się poważny konflikt na tle "powinniśmy" czy "nie powinniśmy".

Kontynuowany jest też wątek Bucky'ego/Zimowego Żołnierza, który w drugiej części "Kapitana" uratował Steve'owi życie i uciekł w siną dal. Kapitan musi znaleźć Bucky'ego, zanim znajdą go władze, a oni od argumentu słownego zdecydowanie bardziej preferują argument siły. W tle ma miejsce także wątek Zemo, granego przez Daniela Brühla, który stara się dociec, co się wydarzyło szesnastego grudnia 1991 roku. Rozwiązanie tego wątku mnie zszokowało, i mam nadzieję, że Was też zadziwi.


Historia jest skomplikowana, ale łatwo da się ją ogarnąć. Scenariusz został napisany z niesamowitym wyczuciem i zrozumieniem, by nawet ci, co nie są fanami Marvela, nie pogubili się w historii. Fani oczywiście będą wniebowzięci, bowiem "Wojna bohaterów" jest ekranizacją (luźną, ale jednak) "Wojny domowej" (czyli lepszego polskiego przekładu tytułu "Civil War"), komiksu Marka Millara. Spór między bohaterami został tu pokazany świetnie: każda ze stron konfliktu ma swoje mocne argumenty o sile równej argumentom przeciwnika. Tony Stark, który w przeszłości przyczynił się do niedoszłej śmierci swojej partnerki, stworzenia Ultrona oraz zabicia przez to wielu osób, stwierdza, że działania Avengersów wymagają kontroli. Natomiast Steve Rogers uważa to za przeszkadzanie i niszczenie ich prywatności. Nikt tu nie jest bez winy i niełatwo zdecydować, kto ma rację, a kto powinien się wycofać.


Avengers gotowi byli poświęcić życie za swoich kompanów. Jednakże wraz z napisaniem protokołu na jaw wychodzą wszelkie wady, niesnaski i opinie, jakich po Mścicielach byśmy się nie spodziewali. Stwierdzenie Ultrona tego, że Avengers są podzieleni i skłóceni, staje się prawdą. Krzyżyk robiony z palców za plecami przybiera tu teraz wagę ogromnego krzyża, jaki muszą nieść bohaterowie. Wszystko to w "Wojnie" osiąga apogeum. I wszystko to jest świetnie pokazane. Bracia Russo po raz drugi pokazują, że w uniwersum Marvela czują się jak rybka w wodzie. Wiedzą, kiedy pokazać walkę, a kiedy walnąć jakiś niezły zwrot akcji (a mają parę w zanadrzu, uwierzcie mi). Czują i okazują szacunek dla każdej postaci, jakkolwiek nie byłaby ona maltretowana na ekranie. Nic tu nie jest pokazane po nic, wszystko ma ręce, nogi i sens. Poza wątkiem Zemo, którego rola sprowadza się do złych min, pyzatych policzków i zrobionego na kolanie motywu zemsty. A szkoda, bowiem Daniel Brühl stworzył tu znakomitą kreację, lecz niestety została ona zmarnowana.


Znakomite są także wstawki humorystyczne. Znajdują one swój upust w one-linerach i tekstach rzucanych na odchodne. Pionierami w ich rzucaniu są (jak zwykle) Tony Stark, Falcon oraz Hawkeye, który postanowił opuścić rodzinne gniazdko i rzucać paroma sucharami (choć nie są tego samego kalibru, co tekst o łuku w "Czasie Ultrona"). Jednak prawdziwą perełką jest scena pod mostem w wykonaniu Falcona i Bucky'ego. Obejrzyjcie i się przekonajcie.



Bracia Russo udowadniają też, że sceny akcji to dla nich żadne wyzwanie. Począwszy od rozróby w Wakandzie (stworzonej jak Pan Bóg przykazał, wedle planu, krok po kroku, od początku do końca), pościgu za Zimowym Żołnierzem czy walką Kapitana i Bucky'ego z Iron Manem. Mimo że nie jestem fanem tej techniki, uważam, że tu szarpany montaż, szybka praca kamery i znikoma ilość klatek na sekundę mają swoją moc. Ponadto twórcy potrafią zaskoczyć paroma trikami, akrobacjami i sposobami na nokaut wroga. Przykładem są tu Czarna Wdowa, która z każdego wroga zrobi worek treningowy i antystresową piłeczkę oraz pościg za Buckym rozgrywający się w części na klatce schodowej.

Wisienką na torcie jest tu oczywiście pojedynek nad pojedynkami, czyli bitwa na niemieckim lotnisku. Walka pomiędzy naszymi ulubionymi bohaterami – każdy bije się z każdym. Tu wszystkie pomysły i idee mają miejsce. I, co mnie zdziwiło, walka jest bardziej zabawna niż szokująca (choć pod koniec przybiera tragiczny obrót). Prym wiodą tu Spider-Man (o nim później), Ant-Man oraz Scarlet Witch (robiąca niczym w "League of Legends" za supporta). Człowiek-Mrówka jest tutaj największym źródłem gagów i pomysłów na ogłuszenie i zadziwienie przeciwnika.


A jak się sprawuje nowy nabytek w uniwersum Marvela, czyli Spider-Man i Czarna Pantera? Ujmę to tak: gdybym powiedział, że Spider-Man jest tutaj cudowny, byłoby to spore niedomówienie. Człowiek-Pająk w wykonaniu Toma Hollanda jest po prostu boski. 19-letni aktor zachowuje się prawdziwy nastolatek: jąka się, jest pełen nastoletniej niepewności oraz niezręczności, a zarazem energii i chęci do działania. Rzuca świetnymi tekstami i żałuję jedynie, że jego rola sprowadzona była tylko do pomocy w walce. Jednakże jest on świetną przystawką przed "Spider-Man: Homecoming", którego coraz bardziej pragnę obejrzeć. Natomiast Czarna Pantera... mi nie spasował. Był po prostu nijaki i nie wywołał we mnie jakichś większych emocji w żadnej ze swoich scen.


Polski dubbing też nie wypadł źle. Spodobał mi się to, że reżyser, Waldemar Modestowicz, postawił na głosy, których w dubbingu na co dzień nie słyszymy. Mateusz Damięcki, Agnieszka Więdłocha, Tomasz Sapryk, Piotr Adamczyk czy Jakub Gawlik zaskakują swoją świetną grą aktorską. Również Paweł Ciołkosz, Mariusz Bonaszewski i cała reszta spisali się na medal. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to do dialogów. Jan Wecsile na szczęście pozbawił się chęci wklejenia żartów tam, gdzie nie trzeba i nie powinno (np. "Zatkało kakao" z "Thora 2" czy "Tak, to moja stara" z "Batman v Superman"), jednak są dwa momenty, które mnie zdziwiły. Na początku filmu jedna z postaci mówi "Na mnie to już nie działa, bejbe" (piszę z pamięci). Ponadto Tony Stark, wołając Spider-Mana, nie używa słowa określającego dziecięcą bieliznę, jak w oryginale (krzyczy "underoos"), tylko nazywa Spidey'ego "siusiumajtkiem". Plus dodajmy do tego niezgrywanie się czasem dialogów z ruchem ust, a wyjdzie zgrzytanie zębami.


Nowy "Kapitan Ameryka" jest mocny, zabawny, pełen akcji i emocji, ma świetne sceny walki z genialną bitwą na lotnisku na czele. Jest nieporównywalnie lepszy od "Batman v Superman", nie serwuje banałów i... po prostu da się go oglądać. Po raz pierwszy w serii czuję niedosyt i pragnę więcej. A tego, że pojawi się więcej części mogę być pewien, więc pozostaje mi tylko czekać.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na to starcie wszyscy fani Marvela czekali od miesięcy. Nowy "Kapitan Ameryka" miał być inny niż... czytaj więcej
"Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów" to jeden z tych przypadków, w których zwiastun filmu jest znacznie... czytaj więcej
Oglądając dwie części "Avengerów", gdzie na jednym ekranie pojawili się wszyscy dotychczasowi bohaterowie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones