Recenzja filmu

Urodzeni mordercy (1994)
Oliver Stone
Woody Harrelson
Juliette Lewis

Morderstwo na antenie

Gdzie cała popkultura, telewizja miała swój historyczny początek? Oczywiście w Stanach Zjednoczonych, gdzie wszelkie, nic nie znaczące, lekkie, odmóżdżające programy pączkowały w okresie kiedy w
Gdzie cała popkultura, telewizja miała swój historyczny początek? Oczywiście w Stanach Zjednoczonych, gdzie wszelkie, nic nie znaczące, lekkie, odmóżdżające programy pączkowały w okresie kiedy w Europie można było tylko obejrzeć aktualne wiadomości i dobre filmy. Jak to się odbiło na "Ameryce"? Otóż Jankesi to naród niezwykle podzielony, pełen przeróżnych skrajności. Jest to również kraj o jednej z największych przestępczości na świecie, więzienia tam wręcz pękają od nadmiaru klientów.
Do Europy cała ta fala mcdonaldyzacji życia dotarła dopiero na przełomie nowego i starego millenium. Ile zostało nam jeszcze lat, dekad, abyśmy zostali tak samo ogłupieni jak Amerykanie? Dwie? Trzy? To bardzo optymistyczne podejście, zwłaszcza że włączając telewizję, widzi się wyłącznie trywialne programy czysto rozrywkowe nie mające nic, absolutnie nic godnego do zaoferowania prócz infantylnej i wątłej rozrywki. Komercja ogarnęła wszystko, dzisiaj dziennikarze to takie same hieny jak filmowy Wayne Gale (Robert Downey Jr.), który za prawa autorskie wywiadu jest gotów zrobić wszystko. Więc nasuwa się pytanie: dokąd zmierzają media? Czy kiedyś na żywo faktycznie będą transmitowane morderstwa, gwałty i inne okropności? Sądząc po tym, jak z roku na rok media stają się coraz bardziej śmiałe i wulgarne, można sądzić, że tak.

"Urodzeni mordercy" to z pozoru prosta historia. Dwóch kochanków – Mickey (Woody Harrelson) i Mallory (Juliette Lewis) wyruszają w podróż po Ameryce, mordując przypadkowo napotkanych ludzi. Media robią z nich gwiazdy, wszyscy ich kochają, a dziennikarz Wayne Gale (Robert Downey Jr.) uparcie podążą za morderczą parą z chęcią przeprowadzenia wywiadu.

Aktorsko film wypada rewelacyjnie, Robert Downey Jr., Juliette Lewis i Woody Harrelson grają tutaj jedne z najlepszych ról w swojej karierze, o ile nie role życia. Są wiarygodni... zabójczo wiarygodni. Reżyseria jest bardzo chaotyczna, a to wszystko, by podkreślić psychodelię tegoż obrazu. Nie można się do czego przyczepić pod względem formy, gdyż twórca "Plutonu" słynie z rzetelnego i oryginalnego podejścia do kręcenia swoich filmów. Chaotyczne zdjęcia i głośna, agresywna muzyka sprawiają, że film zapada w pamięć i tak łatwo z głowy nie ucieknie.

Obraz Olivera Stone'a to z pozoru lekki, pełen ironii i sarkazmu film, który zasługuje na miano dzieła kultowego. Tak w zasadzie jest, ale pod pokrywą wartkiej, pełnej impetu akcji i morderstw kryje się surowa wręcz krytyka mediów, które niczym pijawki wysysają co tylko można z otaczającego świata, a to wszystko wyłącznie z myślą o karierze, pieniądzach czy władzy. Wydźwięk filmu może być pesymistyczny, jeśli brać pod uwagę to, o czym naprawdę jest. Jeśli ktoś skupi się tylko powierzchownie na fabule, to "Urodzeni mordercy" okażą się kultowym już kryminałem w iście tarantinowskim stylu. Niemniej warto sięgnąć po tę pozycję, zwłaszcza że takie nazwiska jak Stone i Tarantino są reklamą samą w sobie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jeszcze zanim nadszedł sukces fabularnego debiutu pod tytułem "Wściekłe psy", Quentin Tarantino napisał... czytaj więcej
W szczególności tych seryjnych. Są wpisani w amerykańską popkulturę tak samo jak gwiazdy rocka. Charles... czytaj więcej
Film Olivera Stone'a obudził we mnie prawdziwego ducha polemiki. I pewnie nie będzie dla nikogo... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones