Recenzja filmu

nieletni / pełnoletni (2013)
Jon Lucas
Scott Moore
Miles Teller
Skylar Astin

Na melanżu

W myśl zasady "Alkohol twój wróg – lej go w mordę" panowie ruszają w zakrapianym procentami imprezowym maratonie. Co rusz pakują się w tarapaty, kłócą się, godzą, znowu kłócą i dalej piją.
Skrzyżowanie "Kac Vegas" z "Supersamcem" – tak najkrócej podsumować można reżyserski debiut Jona Lucasa i Scotta Moore'a. Z pierwszego filmu, którego twórcy "nieletnich" byli współscenarzystami, zaczerpnięto  pomysł na rozegranie większości akcji w retrospekcjach oraz wątek poszukiwań zaginionego towarzysza broni. Drugi zainspirował duet do tego, by w trakcie całonocnej odysei zmusić młodocianych bohaterów do refleksji na temat przyjaźni i dorosłości. Niestety, przy wspomnianych tytułach "nieletni / pełnoletni" wypadają jak wygazowane piwo przy świeżo rozlanym do kufli napitku. Smakuje podobnie, ale to już nie to samo.

W liceum Miles i Casey byli najlepszymi kumplami. Teraz, gdy są już na studiach, spotykają się ponownie z okazji  21. urodzin wspólnego przyjaciela, Jeffa Changa. To wiekopomna chwila – od tej pory chłopak będzie mógł na legalu upijać się do nieprzytomności i odwiedzać nocne kluby. Pech chce, że  następnego dnia  z rana Jeff ma rozmowę kwalifikacyjną, która zadecyduje o tym, czy zostanie przyjęty na prestiżowe studia medyczne. Przyjaciele podejmują ryzyko, obiecując sobie, że skończą wieczór po jednym, góra dwóch  drinkach.  Kto by jednak wierzył studenciakom?

Ciąg dalszy nietrudno przewidzieć. W myśl zasady "Alkohol twój wróg – lej go w mordę" panowie ruszają w zakrapianym procentami imprezowym maratonie. Co rusz pakują się w tarapaty, kłócą się, godzą, znowu kłócą i dalej piją. Reżyserzy punkt po punkcie wypełniają schemat kolejnymi niegrzecznymi gagami. W tym miejscu zaczynają się jednak schody. Milion razy oglądaliśmy już pryszczatych napaleńców, którzy snują  erotyczne fantazje, wymiotują, wszczynają burdy albo się obnażają.  Widz kupi każdy, nawet najbardziej kloaczny żart, Jeśli tylko będzie go rozpalała iskra błyskotliwości. "nieletnich / pełnoletnich" nie rozpala. Scenariusz jest solidny, aktorzy grają przyzwoicie, ale sam film wydaje się wymęczony. Wigor mają tylko sceny, w których pojawia się bractwo mściwych latynoskich studentek.  

Twórcy, wbrew oryginalnemu tytułowi ("21 and over") pokazują, że młodość wcale nie kończy się wraz z przekroczeniem jakiegoś wieku albo rozpoczęciem nowego etapu życia. Można uczyć się, pracować i jednocześnie uczestniczyć w szalonych imprezach. Chodzi tylko o to, żeby zachować odpowiednie proporcje. Czy to przesłanie nie jest zbyt poprawne jak na tak niepoprawny (w zamierzeniu) film?  
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?