Recenzja filmu

Antychryst (2009)
Lars von Trier

Na północ od Edenu

Wnikliwe studium niewyobrażalnego bólu i rozpaczy. Tak jednym zdaniem można podsumować najnowszy, długo oczekiwany film Larsa von Triera. Twórca "Przełamując fale" (1996) zaskakuje. Tym razem
Wnikliwe studium niewyobrażalnego bólu i rozpaczy. Tak jednym zdaniem można podsumować najnowszy, długo oczekiwany film Larsa von Triera. Twórca "Przełamując fale" (1996) zaskakuje. Tym razem minimalizacja środków wyrazu ustąpiła bogactwu stylistycznej i plastycznej strony filmu. Całe szczęście! Mamy do czynienia z odważną polemiką z mistrzami: Bergmanem i Tarkowskim. Ale czy dedykacja filmu temu ostatniemu nie ociera się aby o profanację? Lars von Trier, duński wizjoner, wielki entuzjasta Andrieja Tarkowskiego, stylizuje swoje nowe dzieło na modłę "Zwierciadła". "Antychryst" to hermetycznie chłodna i dusząca historia rozpadu małżeństwa, rozpadu spowodowanego śmiercią dziecka. Śmiercią przypadkową? Fascynująca, poddana kontrapunktowi muzycznemu sekwencja początkowa, swoisty prolog, stanowi zapowiedź niezwykłego, mistycznego seansu, w którym ścierać się będą przeciwstawne siły. Odwieczna walka dobra i zła. Pokazana z chirurgiczną dokładnością scena miłosna naprowadza nas na przedmiot analizy – ludzką cielesność, a ściślej, ludzką naturę i cały wachlarz pragnień i instynktów, które wchodzą w jej skład. Odzwierciedleniem ludzkiej natury są precyzyjne animizacje. Von Trier dzieli film na akty. Po czarno-białym prologu, sfilmowanym w tempie 1000 klatek na sekundę, następuje akt I: Żal. To chyba najbardziej poetycki, wręcz liryczny fragment filmu. Portret niekompletnej rodziny pogrążonej w chaosie, który jak się potem okaże jest elementarnym składnikiem ludzkiej egzystencji. Akt II: "Ból", balansuje na granicy szaleństwa. Mąż-psychoterapeuta zabiera żonę w podróż. Jak łatwo odgadnąć, nie będzie to wyjazd na wczasy, ale bolesna terapia wstrząsowa – wyprawa w głąb ludzkiej psychiki, która nie jest w stanie poradzić sobie ze stratą dziecka i wszechogarniającym poczuciem winy. Akt III: "Rozpacz", przynosi apogeum obłędu głównej bohaterki. Obiektem jej gniewu stanie się mężczyzna i jego zwierzęca natura. Wszystko to podszyte jest średniowieczną historią ludobójstwa, dokonanego w XVI wieku w czasie kolejnej fali polowań na czarownice. Akt IV: "Trzej żebracy", podsumowuje poprzednie części i przynosi rozwiązanie wątku fabularnego. Figura retoryczna w przemyślny sposób oddaje sedno poszczególnym rozdziałów. Kolejno: samica daniela nosi w swym łonie martwy płód nienarodzonego potomstwa, nosi ze sobą swój żal; śmiertelnie ranny lis z rozprutym żołądkiem wydaje ostatni wrzask – wyraz bólu; natomiast zamieszkujący opuszczoną lisią norę kruk jest symbolem żałoby i rozpaczy. Trzej żebracy pojawiają się przez cały film, by w finale spotkać się na wspólnej uczcie. Oś filmu zamyka się w stwierdzeniu, że natura jest kościołem szatana. To ona jest tytułowym antychrystem. Mężczyzna, wierny sługa diabła, wiecznie rozdarty przez popędy, zabiera kobietę do piekła. W tym przypadku, piekłem staje się przepastny las skąpany we mgle, pozbawiony życia. Zwierzęta spotykane po drodze przez głównych bohaterów to tak naprawdę wizualizacje stanów ich psychiki. Von Trier zmienia nastrój filmu stopniowo. Egzystencjalny thriller zamienia się w pełen grozy i przemocy spektakl ciała i krwi, bólu i rozkoszy, spełnienia i jednocześnie piekielnej samotności. Drastyczność ukazywanych scen współgra z koncepcją psychoanalitycznej wszechwładzy popędów. Mamy więc ogród Eden, Adama i Ewę, natomiast Drzewo Życia zamieniło się w posępny, suchy pień, odarty z kory, bezwstydnie sterczący pośród pustkowia wyrugowanego zbocza. W tym filmie wszystko jest znaczące: ziemia parzy, natura płacze lodowymi łzami, a tragiczna śmierć dziecka powtarza się wielokrotnie odgrywana przez samą naturę. Na uwagę zasługuje przede wszystkim kompozycja kadru i wysmakowana bladoniebieska tonacja obrazu. Czuć wiatr zwiastujący tragedię, a las ożywa w obiektywie Anhony'ego Dod Mantle'a, będąc trzecim bohaterem diabelskiego spektaklu. Muzyka została sprowadzona do minimum, pojawia się jedynie w przejmującym prologu i stanowiącym swoiste katharsis finale. Nawiązania do Ingmara Bergmana i Andrieja Tarkowskiego rzucają się w oczy tworząc zupełnie nowy wymiar kina mistycznego. Czy można lepiej przy pomocy środków filmowych oddać nastrój depresji i przygnębienia? Poczucie bezsilności i niemocy. Brawa dla Willema Dafoe, a zwłaszcza dla Charlotte Gainsbourg. Nagroda dla najlepszej aktorki w Cannes trafiła we właściwe ręce. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Skandal na festiwalu w Cannes i skrajne reakcje publiczności na świecie. Lars von Trier postawił na swoim... czytaj więcej
Od samego początku było wiadomo, że najnowszy film Larsa von Triera "Antychryst" będzie jednym z... czytaj więcej
"Antychryst" Larsa von Triera wywołał poruszenie publiczności jeszcze przed pierwszymi pokazami.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones