Najpierw wzruszenie, potem agresja

Choć nie jestem wielkim miłośnikiem platformówek, to nie byłem w stanie przejść obojętnie obok "Ori and the Blind Forest". Ten tytuł zauroczył mnie już podczas zeszłorocznych targów Gamescom i z
Choć nie jestem wielkim miłośnikiem platformówek, to nie byłem w stanie przejść obojętnie obok "Ori and the Blind Forest". Ten tytuł zauroczył mnie już podczas zeszłorocznych targów Gamescom i z wielką niecierpliwością wyczekiwałem jego premiery.



Zacznę od rzeczy najłatwiejszej do oceny, czyli oprawy graficznej. Jest przepiękna! Cudowne, bajkowe tła, mocno nasycone kolory, świetna i płynna animacja naszego bohatera. To jedna z najładniejszych gier, w jakie kiedykolwiek przyszło mi grać. Podziw budzi spójność każdego elementu – choć przemierzamy podczas zabawy kilka krain, to wszystkie one wykonane są z należytym pietyzmem. To buduje wspaniały odbiór całości. Skojarzenia z dziełami Hayao Miyazakiego, autora takich dzieł jak "Mój sąsiad Totoro" czy "Spirited Away: W krainie bogów" jest jak najbardziej na miejscu.



Opowiedziana w grze historia także łapie za serce. Ori to mały duszek, który zostaje wychowany przez pocieszną i sympatyczną istotę o imieniu Naru. Sielanka trwa w najlepsze przez kilka lat, jednak nad magiczny las nadciągają ciemne chmury. Uosobienie zła w postaci ogromnej sowy kradnie ze świętego drzewa światło. Od tej chwili las będący domem dla Oriego i Naru zaczyna umierać. Brakuje jedzenia, po okolicy panoszą się obrzydliwe stwory. W pewnym momencie dochodzi do najgorszego... Ori zostaje sam. Szczęśliwie na swojej drodze spotyka innego duszka, z którym ruszają na ratunek konającej puszczy.



Przyznam się, że podczas prologu uroniłem kilka łez. Twórcy za pomocą interaktywnego wprowadzenia umiejętnie pokazali więź łączącą Naru z Ori i choć początkowy etap trwał jedynie kilkanaście minut, to myślę, że każdy grający odczuje wewnątrz siebie potężną dawkę emocji.

"Ori and the Blind Forest" należy do gatunku przygodówek zwanymi "metroidvaniami". O co chodzi? Otóż otrzymujemy otwarty świat, wraz z postępami rozwijamy naszego protagonistę, wielokrotnie też będziemy wracać do tych samych lokacji, aby zdobyć wcześniej niedostępne przedmioty lub dostać się na nieosiągalne we wcześniejszych etapach rozgrywki miejsca. Nie mniejsze znaczenie ma też opowiadana historia, która nie ogranicza się do przemierzenia poziomu z jednego punktu do drugiego.



Aby uratować magiczny las, Ori musi zdobyć wiele nowych zdolności. Na samym początku jesteśmy prawie bezbronni. Dzięki towarzystwu napotkanego duszka możemy zacząć walczyć z mrocznymi maszkarami, które rozpleniły się po okolicy. Z czasem nabieramy mocy oraz uczymy się nowych ruchów dających nam sposobność do pokonywania coraz bardziej skomplikowanych sekwencji zręcznościowych.

Jeśli chodzi o konstrukcję kolejnych etapów, to twórcom nie można zarzucić pójścia na łatwiznę. Prawie każdy "ekran" to mała łamigłówka, która wymaga nie tylko zręcznych palców i idealnego wyczucia czasu, ale też dokładnego zaplanowania kolejnych ruchów. Czasami natkniemy się też na nieskomplikowane zagadki polegające na odpowiednim ułożeniu elementów otoczenia tak, aby móc przejść dalej.



Kiedy rozpoczynałem zabawę w "Ori and the Blind Forest", pomyślałem, że może być to świetna gra dla moich dzieci. Dosyć szybko zweryfikowałem to rozumowanie. Przygody Oriego to trudna i wymagająca gra, zmuszająca nas do bezbłędnego przechodzenia poszczególnych sekwencji. Wystarczy wcisnąć przycisk lub wychylić gałkę kontrolera ułamek sekundy za wcześnie albo za późno, aby zginąć. A to prowadzi do frustracji i częstych wybuchów agresji. Jeszcze nigdy w swoim życiu tak bardzo nie kląłem na coś tak pięknego. W moim przypadku najlepszym rozwiązaniem okazywało się czasowe wyłączenie gry i powrót do zmagań po kilku godzinach albo następnego dnia. To często pomagało.



"Ori and the Blind Forest" zasługiwałoby na najwyższą z możliwych ocen. Przecudowna oprawa graficzna wspomagana rewelacyjną ścieżką dźwiękową, ciekawa i wciągająca fabuła oraz trudna, ale satysfakcjonująca mechanika rozgrywki umieszcza produkcję Moon Game w panteonie współczesnych platformówek, zaraz obok "Child of Light" czy "Raymana". Dlaczego jednak nie możemy jej uhonorować "dziesiątką"? Niestety gra ma kilka poważnych błędów, które mogą uniemożliwić jej ukończenie. Przykładowo w jednej z lokacji znajduje się przedmiot, który znika po tym, jak opuścimy to miejsce chociażby na chwilę. Taka "niespodzianka" przytrafiła się jednemu z naszych kolegów piszących do innego serwisu o grach. Innym razem po zanurkowaniu w jeziorku nie da się z niego wyskoczyć. Część błędów cofa nas po prostu do wcześniej zapisanego stanu gry, inne zmuszają nas do rozpoczęcia przygody od nowa. Jestem przekonany, że za jakiś czas niedoróbki zostaną wyeliminowane, jednak na tę chwilę trzeba mieć się na baczności.



Jeśli lubicie wymagające gry platformowe, to weźcie pod uwagę "Ori and the Blind Forest". Ten tytuł zapewni Wam całe godziny fascynującej przygody, podczas której nasycicie także swoje zmysły wzroku i słuchu... I niejednokrotnie doprowadzicie się do białej gorączki.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Ori and the Blind Forest" miałem na oku od długiego czasu i gdy nieoczekiwanie zobaczyłem wydanie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones