Recenzja filmu

Szkarłatna litera (1995)
Roland Joffé
Demi Moore
Gary Oldman

Namiętność bez namiętności

Nathaniel Hawthorne należy do grona pisarzy amerykańskich, których powieści najchętniej przenoszono na ekran. Sama tylko "Szkarłatna litera" doczekała się co najmniej dziesięciu adaptacji.
Nathaniel Hawthorne należy do grona pisarzy amerykańskich, których powieści najchętniej przenoszono na ekran. Sama tylko "Szkarłatna litera" doczekała się co najmniej dziesięciu adaptacji. Pierwsze próby podejmowano już w 1908 roku. Mogła to być zatem porywająca historia zgubnej namiętności kobiety, uwięzionej w klatce purytańskich obyczajów. Mogła być, ale niestety porywająca nie jest. Ta adaptacja nie jest udana z kilku powodów. Słaby jest scenariusz, podobnie reżyseria. Joffé nie potrafi interesująco opowiadać, umiejętnie prowadzić swoich aktorów, co bardzo zaskakuje, kiedy spojrzy się na wcześniejszą o prawie 10 lat "Misję", wybitne dzieło w dorobku reżysera. Również obsada okazuje się niefortunnie dobrana. Hester Prynne, która powinna być wyrazistą, a jednocześnie inspirującą postacią, w wykonaniu Demi Moore jest po prostu nijaka. Powierzenie najważniejszej roli aktorce z miernym warsztatem było dla tego przedsięwzięcia gwoździem do trumny. Druga co do wielkości rola - opętanego zakazaną namiętnością księdza - przypadła Gary'emu Oldmanowi, aktorowi charakterystycznemu, znanemu z tego, iż nawet z epizodycznego występu w podrzędnym filmie potrafi zrobić magnetyzującą perełkę ("Prawdziwy romans"). Tym razem nie był jednak w stanie przezwyciężyć przeszkód w postaci słabego scenariusza i wyraźnie mniej doświadczonej partnerki. Szkoda, że inna, bardziej utalentowana gwiazda nie dostała tej roli, bo Moore jest jak najbardziej nieprzekonywująca, co już wielokrotnie udowadniała w swoich filmach. Jeśli chodzi o Oldmana natomiast, widać, że się momentami męczy, bo aktor znalazł się zwyczajnie w niższym od swoich możliwości poziomie. Nic tu nie jest ładnie zgrane, Moore nie może albo po prostu nie potrafi wczuć się w rolę i ciężko jej podążyć za profesjonalną i emocjonalną grą Oldmana. Sama historia nie została zaprezentowana oryginalnie ani dość efektownie, praktycznie jedynie odtwórca głównej roli męskiej sprawia, że mam ochotę obejrzeć tę opowieść od początku do końca. Kolejna ciekawa, inna od pozostałych kreacja Oldmana, co prawda nie wzbił się na szczyty swoich umiejętności, ale ważne, że miał jakiś pomysł na wielebnego Arthura. Podsumowując, film nie spodobał mi się na tyle, bym miała go kiedykolwiek jeszcze obejrzeć. Mam za to wielką ochotę sięgnąć po Hawthorne'a i przekonać się osobiście, jak wiele z tej uwielbianej przez czytelników powieści "zbeszcześcili" twórcy filmu, którzy najwyraźniej nie postarali się, by zachęcająco przedstawić dramatyczne losy Hester w XVII-wiecznym purytańskim społeczeństwie Nowej Anglii. Mocno zalatuje schematem i przeciętnością. Jako miłośniczka kina kostiumowego jestem rozczarowana.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones