Recenzja wyd. DVD filmu

Wróg publiczny numer jeden, część 1 (2008)
Jean-François Richet
Gérard Depardieu
Ludivine Sagnier

Narodziny legendy

Jacques Mesrine należy do czołówki najsłynniejszych przestępców Francji. W latach 70. nie miał sobie równych, przynajmniej jeśli chodzi o medialną ekspozycję. Przez jednych nazywany Robin Hoodem
Jacques Mesrine należy do czołówki najsłynniejszych przestępców Francji. W latach 70. nie miał sobie równych, przynajmniej jeśli chodzi o medialną ekspozycję. Przez jednych nazywany Robin Hoodem XX wieku, przez innych (głównie władze) określany był jako brutalny socjopata. Mesrine nie bał się ryzykownych i spektakularnych akcji, czym zmusił władze do równie bezwzględnej akcji odwetowej. Właśnie od tej słynnej sceny z 2 listopada 1979 roku rozpoczyna się film "Wróg publiczny numer jeden, część I". Jednak jej kulminację poznamy dopiero w "Części II", gdyż jedynka – nosząca francuski tytuł "Instynkt śmierci" – opowiada o pierwszych krokach Mesrine'a w przestępczym świecie i jego powolnej wędrówce na sam szczyt sławy. Jean-François Richet, reżyser "Wroga publicznego...", rozpoczyna biografię przestępcy pod koniec lat 50., kiedy to Mesrine służył krótko w armii francuskiej, walcząc w Algierii z tamtejszymi nacjonalistami. To oczywiście ustawia całą historię. Richet sugeruje widzowi, że Mesrine dzieli los wielu wojennych weteranów, którzy wystawieni na brutalność i bezwzględność realiów pola bitwy, po powrocie do cywila najłatwiej odnajdują się w przestępczym półświatku. W przypadku Mesrine'a nie jest to do końca prawda, ale Richet – jak każdy twórca – ma prawo do opowiadania historii tak, jak chce. Reżyser w zasadzie trzyma się faktów, po prostu interpretuje je po swojemu. Czego zatem dowiemy się z filmu o karierze Mesrine'a? Głównie tego, że w latach 60. zajmował się rabunkami, z przerwą na odsiadkę w więzieniu, walką z lokalnym alfonsem oraz romansowaniem z gorącokrwistą Hiszpanką, która urodzi mu kilka uroczych dzieciaków. Z czasem staje się coraz bardziej brawurowy w swoich akcjach, co o mały włos nie kończy się śmiercią jego dziecka. W końcu musi umykać do Kanady, gdzie trafi na pierwsze strony gazet po nieudanej próbie porwania milionera i wymuszenia olbrzymiego okupu. Uwięziony, dokona spektakularnej ucieczki i znów trafi na pierwsze strony gazet, kiedy zaatakuje więzienie podczas nieudanej próby oswobodzenia towarzyszy. Film kończy się na roku 1972, kiedy to Mesrine powraca do Francji. "Wróg publiczny numer jeden, część I" to solidne kino sensacyjne nakręcone według starej, sprawdzonej receptury. Tych, którzy w pamięci mają "Żołnierzy mafii" – nieznośny gniot, nudny i nabzdyczony – pragnę uspokoić, Richet nie popełnia błędów, od których roiło się w wątpliwym dziele Frédérica Schoendoerffera. Choć trudno nazwać "Wroga publicznego..." obrazem odkrywczym, to z całą pewnością znajdzie swoich amatorów. Głównie wśród osób, które preferują gangsterskie fabuły zza Oceanu. Richet mocno się inspiruje klasyką gatunku, w wielu momentach próbując ją odtworzyć choćby przez montaż czy pracę kamery. Równać się z amerykańskimi arcydziełami nie może, ale te ambitne aspiracje sprawiają, że "Wróg publiczny..." zdecydowanie wybija się ponad francuską przeciętność. Richet miał szczęście i udało mu się nie tylko przyciągnąć do projektu wiele znakomitości francuskiego kina, ale też wycisnąć z nich wszystko to, co najlepsze. Vincent Cassel całkiem słusznie został wyróżniony Cezarem. Jego rola nie jest może tak spektakularna jak kreacje Roberta De Niro, ale po obejrzeniu filmu trudno sobie wyobrazić innego Mesrine'a. Nicolas Silberg, który zagrał przestępcę w 1984 roku, nie może się z Casselem równać. Udanie prezentuje się też na ekranie Gérard Depardieu w krótkim acz bardzo treściwym epizodzie jako boss Guido. Uwagę przykuwa również Elena Anaya, piękna Hiszpanka, która od kilku już lat pojawia się w ciekawych produkcjach. Trudno nie wyczuć, że jest na krawędzi przełomu, ale wciąż jeszcze go nie dokonała. Rola we "Wrogu publicznym..." jest dobra, ale nie aż tak dobra. O polskim wydaniu DVD nie ma się co szczególnie rozpisywać. Tytuł wydany został bez jakichkolwiek dodatków, podczas gdy francuska wersja zawiera półtoragodzinny dokument Philippe'a Roizèsa "Mesrine, fragments d'un mythe" oraz prawie godzinny film o realizacji części pierwszej dylogii Richeta.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones