Recenzja filmu

To nie jest kraj dla starych ludzi (2007)
Joel Coen
Ethan Coen
Tommy Lee Jones
Javier Bardem

Nie powstrzymasz tego, co ma nadejść

Bracia Coen (Ethan  i Joel ) wracają do gry w najwyższej formie. 4 Oscary (i drugie tyle nominacji), Złoty Glob za najlepszy scenariusz i Złota Palma w Cannes - te wyróżnienia mówią same za
Bracia Coen (Ethan  i Joel ) wracają do gry w najwyższej formie. 4 Oscary (i drugie tyle nominacji), Złoty Glob za najlepszy scenariusz i Złota Palma w Cannes - te wyróżnienia mówią same za siebie. "To nie jest kraj dla starych ludzi" to jeden z najwybitniejszych obrazów ostatnich lat. Usystematyzować dzieło Coenów nie jest łatwo - początkowy thriller z elementami charakterystycznego dla braci cierpkiego humoru z wolna ewoluuje, kończąc jako moralizujący dramat egzystencjalny i opowieść o upadku amerykańskich mitów. Ethan Joel  po raz kolejny imponują mistrzowskim stylem budowaniem klimatu, a ich opowieść jest zaskakująco spójna i zwarta. Nie bez znaczenie pozostaje fakt, że wzorują się na powieści Cormaca McCarthy'ego, a część kwestii jest po prostu wierną kopią książkowych dialogów. Llewelyn Moss (Josh Brolin) to wietnamski weteran, który trudni się polowaniem na antylopy. Podróże po ujmujących teksańskich pustkowiach (nagrodzone oscarową nominacją zdjęcia Rogera Deakinsa) doprowadzają go do opuszczonej furgonetki wypełnionej kokainą oraz walizki z dwoma milionami dolarów. Łupy te okazują się pozostałościami po krwawej rozprawie meksykańskich mafiozów, a chciwość zmienia Mossa z myśliwego w zwierzynę. Wraz z przywłaszczeniem mamony bohater Brolina staje się bowiem celem bezdusznego Chigurha (genialny Javier Bardem) - demona zła, który jest uosobieniem amerykańskiego zepsucia. Egzekucji zapobiec próbuje grany przez Tommy Lee Jonesa szeryf Bell. Zrezygnowany i zmęczony życiem strażnik prawa na każdym kroku utwierdza się jednak w przekonaniu o niechybnej kapitulacji dobra i nadchodzącym upadku trwającego świata. Jego apokaliptyczne wywody mocno wyróżniają się na tle skąpych i posępnych dialogów. Coenowie po mistrzowsku grają ciszą, potęgując uczucie pustki i nicości. Milczenie czasem tylko przerywa brzdęk monety, przy pomocy której Chigurh rozstrzyga losy swoich ofiar. Nie powstrzymasz tego, co ma nadejść - mówi Bell, świadom własnej bezsilności. Amerykańskie mity i ideały powoli odchodzą w zapomnienie. Leciwy szeryf w obrazie Coenów (Ethana i Joela ) stanowi ostoję dobra i tradycyjnych wartości (wolność, porządek, prawo). Doskonale zdaje on sobie jednak sprawę, że w rywalizacji ze złem stoi na straconej pozycji. Dobro kapituluje i osieraca trwającą rzeczywistość, w czym utwierdza nas także charakterystyczne dla braci odwrócenie akcentów i przewrotny finał. Ameryka przestała być krajem dla starych ludzi. - Nadchodzą nowe czasy i upadek tradycyjnej hierarchii wartości. Dominację nad światem przejmuje pieniądz, a granica między dobrem i złem zanika - Mam tyle samo do powiedzenia, co ta moneta - oznajmia Chigurh, wcielając się w bezlitosnego egzekutora boskich wyroków. W tym wypadku Bogiem jest pieniądz, wprawiona w ruch moneta decydująca o ludzkim bycie. Świat nie jest sprawiedliwy, szczególnie dziś. A zło jest wszędzie i nie ma od niego ucieczki. Bell doskonale zdaje sobie z tego sprawę. - Gdzieś rozpalić ogień. W tym mroku, w tym zimnie - apeluje w niepokojącym epilogu. Ale zdaje się, że dla tego kraju już nie ma ratunku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ekranizacja powieści Cormaca McCarthy’ego – amerykańskiego pisarza, nazywanego następcą Williama... czytaj więcej
Właściwie, w drodze do kina na najnowsze, obsypane złotymi statuetkami dzieło braci Coen, wiedziałam już... czytaj więcej
Pieniądz, od kiedy tylko powstał, jest dla wielu pokusą nie do odparcia. Ślepa chęć jego posiadania i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones