Recenzja wyd. DVD filmu

X-Men: Pierwsza klasa (2011)
Matthew Vaughn
James McAvoy
Michael Fassbender

Nie taka pierwsza klasa, jak ją malują

Kiedy w 2010 Vaughn zapowiedział nowych "X-Manów" nikt nie spodziewał się po nich niczego dobrego. Po (lekko mówiąc) słabej "Genezie: Wolverine" Hooda, która światło dzienne ujrzała w 2009, cały
Kiedy w 2010Vaughnzapowiedział nowych "X-Manów" nikt nie spodziewał się po nich niczego dobrego. Po (lekko mówiąc) słabej "Genezie: Wolverine"Hooda, która światło dzienne ujrzała w 2009, cały świat zamarł w przerażeniu, że już żaden film z tej serii nie będzie udany. Jednak stało się coś nieprawdopodobnego, coś czego nikt się nie spodziewał. Film zarobił bardzo dużo i naprawdę spodobał się całemu światu. Dostał nawet specjalne oznaczenie"Filmweb poleca". Jednak czy na pewno zasługuje na określenie "Pierwsza klasa"? I czy naprawdę był taki świetny? Ja uważam, że nie.
Film opowiada historię dwóch przyjaciół: Charlesa Xaviera i Erika Lehnsherra (tym razem nie zobaczymy w ich roli Patricka Stewarta i Iana McKellena znanych ze starej trylogii, a Jamesa McAvoya i Michaela Fassbendera, którzy według reżysera najbardziej pasują do ich młodszych o ok. 50 lat wcieleń), którzy chcąc zapobiec III wojnie światowej, zbierają drużynę młodych mutantów, odkrywając przy tym, że nie są jedynymi, którzy władają magicznymi zdolnościami. W rzeczonej drużynie znajdą się takie osobistości jak m. in. Hank McCoy aka Beast (Nicholas Hoult), Raven zwana Mystique (Jennifer Lawrence), i seksowna Emma Frost (January Jones). Akcja filmu rozgrywa się głównie w roku 1962, jednakże pojawiają się tam także wątki z dzieciństwa naszych bohaterów. Na przykład ten gdzie mały Charles (Laurence Belcher) spotyka i jednocześnie poznaje u niego w kuchni małą Raven (Morgan Lily) podszywającą się pod jego mamę. Albo ten przedstawiający scenę horroru z dzieciństwa Erika (Bill Milner), dobrze nam zresztą znaną z pierwszej części "X-Manów", mającą miejsce w Polsce podczas II wojny światowej, gdzie wrodzy żołnierze zabierają od niego jego matkę. Erik (Milner) próbując się wyrwać z ich rąk, przez przypadek, za pomocą nieświadomie drzemiącej w nim mocy, przesuwa metalową bramę. Sebastian Shaw (Kevin Bacon) koniecznie chce zobaczyć coś podobnego na własne oczy. Każe mu więc przesunąć monetę. Erikowi (Milner) się to nie udaje (prawdopodobnie działa to tylko w gniewie), więc Shaw (Bacon) każe żołnierzom zastrzelić jego matkę. Robią to bez wahania. Wtedy Erik (Milner) wybucha niepohamowanym gniewem i za pomocą swojej mocy, niszczy wszystko co obecne w pomieszczeniu (w tym hełmy żołnierzy, które z kolei zgniatają ich głowy). Shawowi (Bacon) jednak to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie - jest zachwycony, że może być w posiadaniu tak "niszczycielskiej maszyny". Jednak Erik (Milner) nie jest w tak cudownym nastroju. Shaw (Bacon) staje się jego największym wrogiem. Chce go zabić za wszelką cenę. Charles Xavier (McAvoy), który dowiaduje się o tym dopiero po latach, próbuje go powstrzymać. I co z tego wszystkiego wyjdzie? Czy możliwe jest aby ci dwaj przyjaciele się pokłócili? Nie chcąc Wam spojlerować (i tak już dużo zaspojlerowałem) powiem tylko: Obejrzyjcie "Pierwszą klasę", a się dowiecie!




Jak już mówiłem, dla mnie, "Pierwsza klasa" nie jest tak wybitnym filmem, jak się o nim mówi. Nie jest może jakiś naprawdę zły, ale to film z dużą ilością wad. Zacznijmy od tego, że nie miał ciekawej fabuły. Był jak każdy typowy blockbuster z bardzo typową fabułą, tyle że nie w czasach współczesnych. Zwyczajnie mnie nie urzekła tak jak na przykład w "Mrocznym Rycerzu". Nie miał też przyjemnego klimatu, który wybronił taką o to pierwszą część serii "X-Men", która też fabułę miała średnią. Druga sprawa, to to, że pomylili się z nazwą kraju. Na mapie obok flagi Związku Radzieckiego widniał napis "Russia". Każdy kto ma choć trochę podstawowej wiedzy historycznej wie, że w latach 60. było ZSRR, a nie Rosja. Jest to poważny błąd ze strony scenarzystów. Nie powinno się zabierać za robienie takich filmów (zwłaszcza o tak poważnej tematyce) skoro popełnia się błędy na poziomie 5. klasy podstawówki. Z drugiej strony Vaughnlub ktokolwiek inny pracujący nad tym filmem mógł zwrócić na to uwagę. Ale mniejsza z tym. Nie to jest największą wadą tego filmu. Najbardziej w filmie nie podobała mi się sama obsada. No dobra, nie tak, że zagrali jakoś beznadziejnie, ale zdecydowanie wolałbym znowu zobaczyć pana Stewarta w roli Charlesa i McKellena jako Erika. Przecież w dobie dzisiejszych technologii, spokojnie i bez żadnych problemu udałoby się komputerowo ich "odmłodzić". No ale cóż. Cuda się często nie zdarzają.



Film posiada też dobre strony. Zdecydowanie najlepszą z nich była scena z cameo Wolverine'a (Hugh Jackman). I do tego świetnie oddała ordynarny charakter tej postaci. Chodzi o tą scenę gdzie Xavier (McAvoy) i Lehnsherr (Fassbender) znajdują go w barze i proponują dołączenie do drużyny, a ten odpowiada tylko "Spie*rzajcie!" (lub też "Spadajcie", zależy kto jakie tłumaczenie oglądał). Niby taka drobnostka, a cieszy. Dobrą stroną była też postać Azazela (Jason Flemyng), który nie miał zbyt dużo kwestii dialogowych i nie mógł za bardzo popisać się tekstami, ale jedno jest pewne - był bardzo dobrze ucharakteryzowany.



Film sam w sobie był całkiem dobry, ale po "X-Manach" spodziewałem się więcej. Tak, jest on zwyczajnie średni. Mimo wszystko polecam obejrzeć "X-Men: Pierwsza klasa", ponieważ jest to niezbędne aby zrozumieć następne części, które swoją drogą wyszły o wiele lepiej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W Hollywoodzie różne remaki, sequele i prequele zalewają kina w tempie ekspresowym. Dalsze losy znanych... czytaj więcej
Xavier bawiący się w pubach, sympatyczna Mystique, Magneto okazujący emocje, chłopaczek ze "Skinsów",... czytaj więcej
Wydawało się, że najnowszy film o X-Menach od początku był skazany na porażkę. Mimo odpowiedniej osoby na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones