Recenzja filmu

Strażnik czasu (1994)
Peter Hyams
Jean-Claude Van Damme
Mia Sara

Nielegalne podróże w czasie

Wyobraź sobie, że jesteś zwykłym facetem posiadającym piękną narzeczoną spodziewającą się dziecka, dobrą pracę i całkiem niezłe rokowania na przyszłość. Nagle zwabiony wizją pomocy ludzkości
Wyobraź sobie, że jesteś zwykłym facetem posiadającym piękną narzeczoną spodziewającą się dziecka, dobrą pracę i całkiem niezłe rokowania na przyszłość. Nagle zwabiony wizją pomocy ludzkości popełniasz karygodny błąd, za co zostajesz skazany, nie będąc nawet tego świadomym, na śmierć. Budzisz się następnego dnia, ledwie unikasz śmierci, a całe Twoje dotychczasowe życie obraca się w proch: narzeczona nieżywa, dom spalony, zaś ty, zachodzisz w głowę, co się właściwie stało i za co tak boleśnie zostałeś dotknięty przez los... Taka przyszłość spotkała głównego bohatera, Maksa Walkera, w którego wciela się Jean Claude van Damme, w filmie  Petera Hyamsa, pod tytułem "Strażnik Czasu". Nie ma co ukrywać, przerażająca wizja, tym bardziej, że jest już z góry zaplanowana, a nasz bohater nie może nic zrobić, chociaż wie, jaki będzie jej finał. Tak zaczyna się "Strażnik Czasu", który jest niewątpliwie jedną z lepszych produkcji w dorobku pana Van Damme'a. Z pewnością większość kinomanów, jak tylko dostrzegła w obsadzie owego aktora, przełączyła telewizor na inny kanał z przekonaniem, że będą mieć do czynienia z kolejną bezmyślną kopaniną oraz sztucznym aktorstwem. Nic bardziej mylnego. "TimeCop" to produkcja, która powstała za czasów świetności Jeana Claude'a van Damme'a i możecie mi uwierzyć, że mistrz karate naprawdę spisał się bardzo dobrze, a jego aktorstwo stało na przyzwoitym poziomie.  Głównym motywem filmu są nielegalne podróże w czasie. Ludzie i kryminaliści, pragnący poprawić swoją dolę, wyruszają w przeszłość w celu zapobiegnięcia dokonania złych wyborów, które będą miały negatywne skutki w niedalekiej przyszłości. W odpowiedzi na działania przestępców, zostaje powołana specjalna policyjna organizacja, której głównym celem jest strzeżenie linii czasu i zapobieganie niepożądanym zmianom. Trzeba przyznać, że jak na film z lat 90. sam pomysł związany z podróżami w czasie wydaje się dość nowatorskim posunięciem. Oczywiście należy wspomnieć, że motyw ten wykorzystało już bardzo wielu innych reżyserów, jeszcze przed powstaniem "Strażnika czasu", między innymi James Cameron w "Terminatorze". Również zaprezentowana przez scenarzystów wizja niedalekiej przyszłości, choć oryginalna i pomysłowa, poruszona została już w niejednym obrazie, dla przykładu można ponownie wymienić "Terminatora", lub "Obcego" w reżyserii Ridleya Scotta. Jednak trudno stwierdzić, aby omawiana produkcja próbowała naśladować wyżej wymienione dzieła, czy chociażby się na nich wzorować. Jest po prostu kolejną, zupełnie nową wizją niedalekiej przyszłości, w której człowiek będzie mógł swobodnie podróżować w czasie. Tak więc scenariusz obrazu, choć dość nowatorski i przemyślany, nie ustrzegł się paru poważnych błędów... Dla przykładu: dlaczego ta sama materia nie można się znaleźć w tym samym czasie w jednym miejscu? ...brakowało w produkcji jakiegoś sensownego wytłumaczenia i kolejne niedomówienie... Jak to możliwe, że po powrocie Walkera, który miał starcie w przeszłości z pewnym politykiem i nie zginął, a jedynie został ranny, to w teraźniejszości nikt o nim nic nie wie, jakby go tam nigdy nie było? Trochę to naciągane i mało logiczne. Pomimo paru niedociągnięć, fani filmów science- fiction i podróży w czasie odnajdą w "TimeCop" parę ciekawych niuansów, które z pewnością ich zadowoloną. Dla przykładu, gdy zostaje zraniony w policzek, senator Aaron McComb, obserwujemy jak u pochodzącego z przyszłości, wspomnianego powyżej polityka, rysuje się na twarzy blizna. Ot taka mała ciekawostka, smaczek, która za wiele do produkcji nie wprowadza, ale cieszy oko. Jak przystało na film z Van Dammem, będziemy mieli okazję zobaczyć parę nieźle wykonanych scen walk. Co jak co, ale to wychodzi mu doskonale, jeszcze długo nie będziemy mieli tak dobrze wytrenowanego aktora. Kolejną zaletą obrazu są efekty specjalne stojące na przyzwoitym poziomie. Urozmaicają film i nie pozwalają się nudzić. To samo możemy powiedzieć o aktorstwie, a Jean Claude Van Damme udowodnił wszystkim niedowiarkom, że potrafi grać. Również scenografia i charakteryzacja bohaterów zwracają uwagę. Jednakże w "Strażniku czasu" trudno się doszukać istotnych motywów czy dobrze zbudowanych wątków, ponieważ to zasadniczo film akcji i to ona liczy się tu najbardziej. Uważam że "Strażnik Czasu" to produkcja, która przetrwała próbę czasu i mimo paru drobnych błędów warta jest obejrzenia, nie tylko przez fanów Van Damme'a, ale wszystkich, którzy szukają niewymagającego, lekkiego i ciekawego obrazu na udany popołudniowy seans.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones