Nieznośny urok potworków

Komu mało jest łowienia Pokemonów, może zabrać się teraz za nieco inne potworki w grze Capcom "Monster Hunter Stories". To lekkostrawna historyjka w urokliwej oprawie, która zapewni kilkadziesiąt
"Monster Hunter Stories" - recenzja
Komu mało jest łowienia Pokemonów, może zabrać się teraz za nieco inne potworki w grze Capcom "Monster Hunter Stories". To lekkostrawna historyjka w urokliwej oprawie, która zapewni kilkadziesiąt godzin zabawy.



"Monster Hunter Stories" to tak naprawdę nie pełnoprawna odsłona znanej serii, ale spin-off, przeznaczony zresztą dla mniej wymagających graczy, by nie powiedzieć: dla nieco młodszej części zbioru fanów gry. Niech jednak nikogo nie zwiedzie słodka i czasem infantylna oprawa, bowiem pod tym lukrem kryje się rozbudowane i całkiem długie RPG. Z 3DS-em w ręku spędzimy nieco czasu. Oczywiście historia nie ma takiego kalibru ani ciężaru co w głównej serii, jest to raczej opowiastka na dobranoc, prosta historyjka, w której pojawia się sporo zabawnych postaci (szczególnie pomagający nam kotek Navirou), zaś wszelkie co bardziej przykre wydarzenia przykryte są odrobiną humoru dla rozładowania atmosfery.



Podstawowa różnica pomiędzy "Monster Hunter Stories" a jej starszymi siostrami to oczywiście walka. O ile w pełnoprawnych grach z serii "Monster Hunter" walczyliśmy w czasie rzeczywistym, tutaj dostajemy do rąk typowo turową rozgrywkę rodem ze starych "Final Fantasy" czy – może nieco bliżej – wszelakich "Pokemonów". Turowa walka jest całkiem rozbudowana. Początkowo mamy tylko jednego stworka i walczymy na trojaki sposób. Możemy bowiem zaplanować atak typu mocnego, technicznego albo szybkiego. W zależności od tego, jak zareaguje wróg, zadamy mu dodatkowe obrażenia albo nie poradzimy sobie najlepiej z ofensywą. Kluczem w walce staje się wykrycie tego, jakie schematy atakowania mają wrogowie tak, by jak najlepiej wykorzystać swoje stworki. Co więcej, podczas walki ładuje się tzw. Kinship Gauge, który zasila umiejętności specjalne, a przede wszystkim pozwala nam na ujeżdżanie naszego stworka, co oczywiście znacząco podnosi naszą efektywność w walce. Do tego dochodzą różne bronie, które naturalnie oferują zróżnicowane umiejętności. Wraz z postępami w grze walki staną się coraz bardziej rozbudowane i długie, choć na szczęście można przyspieszyć nieco animacje uderzeń. Podobnie jak w innych grach z serii "Monster Hunter", i tutaj niebagatelną rolę odgrywa nasz ekwipunek oraz zarządzanie wszelkimi zielskami, kamyczkami czy miksturami. Mamy swój pasek dziesięciu przedmiotów, które możemy zabrać w bój, zaś reszta klamotów służy nam do ulepszania naszego ekwipunku. 



Wspomniane wyżej skojarzenie z Pokemonami jest zresztą nieprzypadkowe, gdyż w grze zamiast siekać potwory na kawałki, będziemy je także łapać i pozyskiwać z różnorakich jajek. Co więcej, sporo czasu spędzimy na szukaniu jaskiń, w których znajdują się właśnie jaja składane przez potwory. Jajka musimy zdobyć, czasem obronić się przed jakimś większym niemiluchem, a następnie zanieść do wylęgarni, gdzie wyklują się w nowe stworki, które możemy wykorzystać w walce. Poza tym gra jest dość podobna do głównej serii. Dużą część czasu pochłoną też podróże po rozległych okolicach naszej wioski i polowania na przedmioty (a także potwory). Oczywiście cała siła leży w zdobywanych przez nas potworkach. Mają one różne statystyki, a przede wszystkim zróżnicowane umiejętności, które wykorzystujemy w walce. Możemy nawet zabawić się w genetyka i pomieszać nieco w kodzie naszych potencjalnych podopiecznych. 



Wizualnie "Monster Hunter Stories" odstaje mocno od głównej serii. Capcom postanowił uderzyć w dzwon zwany "chibi", czyli stworzyć grę, która wizualnie jest urocza i słodka, a więc siłą rzeczy przemawia do nieco młodszych graczy. Oczywiście nie oznacza to, że za nieznacznym infantylizmem formalnym idzie taka też treść. Wręcz przeciwnie, ale trzeba się przebić przez kolorowe i wrzaskliwe pokrycie tej gry, by dobrać się do porządnego, erpegowego mięsa. Na pewno przypadnie ona do gustu fanom wszelakich Pokemonów, gdyż poza oczywistymi nawiązaniami w systemie rozwoju stworków, jest to podobny przypadek rozbudowanej gry ukrytej pod urokliwym i infantylnym pozłotkiem.



Co więcej, gra wyciska ostatnie soki z 3DS-a. Widać, że jest zrealizowana z prawdziwym rozmachem. Tereny do odwiedzenia są ogromne, a jak na możliwości małej, kieszonkowej konsolki, zaprezentowano je dość szczegółowo. Nie oznacza to, że "Monster Hunter Stories" nie ustrzegło się pewnych błędów technicznych. Największe problemy są oczywiście z liczbą klatek na sekundę. Grze zdarzają się momenty czkawki i spadki płynności. Co więcej, rozmach gry wymógł niestety obcięcie tekstur w plenerach. Oznacza to, że o ile postacie zrobione są fantastycznie, o tyle już rozległe połacie równin i lasów – niekoniecznie. 



Nie da się ukryć, że "Monster Hunter Stories" to miła odskocznia od ciężkich i potężnych erpegów. Gra jest zdecydowanie przeznaczona dla niedzielnych użytkowników 3DS-a, choć mimo to oferuje kilkadziesiąt godzin porządnego grania. Jest to także jedna z ładniejszych gier na 3DS, choć zdarzają jej się pewne problemy techniczne. Kto posiada konsole Nintendo, ten powinien zainteresować się tym spin-offem.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones