Recenzja filmu

Stań przy mnie (1986)
Rob Reiner
Wil Wheaton
River Phoenix

O przyjaźni i dorastaniu

Ten piękny film Roba Reinera został nakręcony na podstawie książki “The Body” Stephena Kinga. Nie jest to, jak mogło by się wydawać, film grozy, ale cudowny obraz o dojrzewaniu, poznawaniu
Ten piękny film Roba Reinera został nakręcony na podstawie książki “The Body” Stephena Kinga. Nie jest to, jak mogło by się wydawać, film grozy, ale cudowny obraz o dojrzewaniu, poznawaniu siebie, z motywem wędrówki w tle. Nie trudno się domyślić, że dzieło zachwyciło mnie. Mamy rok 1959. Małe miasteczko w Nowej Anglii w USA. I czwórkę przyjaciół, którzy wyruszają w celu odnalezienia ciała swojego rówieśnika, potrąconego przez pociąg kilkadziesiąt kilometrów od wspomnianej miejscowości. Oczywiście, mogą pojechać tam najzwyczajniej autobusem czy też autostopem, jednak wybierają drogę “z buta”. A trzeba zaznaczyć, że będzie to wędrówka, dzięki której dowiedzą się więcej o sobie, może nawet zmieni się ich światopogląd. A droga wiedzie torami kolejowymi… Od kiedy przeczytałem scenopis, dzieło to wydało mi się interesujące, mało banalne. I takie rzeczywiście jest. W filmie ujęty jest obraz Ameryki schyłku lat ‘50. ubiegłego wieku, ale jakże aktualny dzisiaj. Jest mowa o stereotypach, czy też ocenie pozornej człowieka, przez co niektórzy z góry są skreśleni. Jednak nigdy nie do końca. Każdy może zawsze zmienić się na lepsze, obalić błędne mity na swój temat, wyjść z cienia. Bohaterowie przeżywają wewnętrzną przemianę wraz z rozwojem akcji, aby na końcu poznać, co jest tak naprawdę ważne. A przede wszystkim poznają, czym jest prawdziwa przyjaźń. Młodzi aktorzy perfekcyjnie wywiązują się ze swojego zadania. Jednego z czwórki przyjaciół gra młody River Phoenix, który, gdyby żył, byłby bez wątpienia wielkim aktorem. Chociaż pozostała trójka wcale nie wypadła gorzej. Można powiedzieć, że wszyscy czworo uzupełniają się nawzajem i razem tworzą naprawdę bardzo dobry kwartet. Z innych występujących w tej produkcji aktorów, należy wspomnieć Kiefera Sutherlanda, który, mimo że nie miał bardzo znaczącej roli, również ukazał swoje umiejętności aktorskie. Jeżeli ktoś kiedykolwiek spotkał się z jakąś książką Kinga, wie, że mają one niepowtarzalny klimat, a w ekranizacji liczy się to, aby chociaż trochę był wyczuwalny. W tym filmie, wyczuwa się go bez największych problemów. Bez problemu też wiadomo, kto stoi za ową historią. Jest to dzieło na pewno warte uwagi. Oglądając je, łatwo przypominamy sobie swoje dzieciństwo, swoich znajomych, przyjaciół. Film mówi o tym, że przyjaźń i miłość, to wartości najcenniejsze w życiu. Pod wpływem przyjaciół możemy się zmienić na lepsze, inaczej postrzegać świat. Jest przede wszystkim o dorastaniu, oraz trudach z nim związanych. “Stań przy mnie” można bez wahania wpisać na listę najlepszych ekranizacji prozy Kinga, obok “Zielonej Mili”, “Skazanych na Shawshank” czy “Lśnienia”. Wystawiam temu filmowi najwyższą ocenę, ponieważ zauroczył mnie, skłonił do refleksji. Szczerze polecam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones