Recenzja filmu

W chmurach (2009)
Jason Reitman
George Clooney
Vera Farmiga

Odlot w czasach kryzysu

W filmie Jasona Reitmana światem rządzą plastikowe karty. Bohaterowie płacą nimi w sklepach, otwierają hotelowe drzwi, a także okazują je na lotniskach podczas odprawy bagażowej. Jeśli zajdzie
W filmie Jasona Reitmana światem rządzą plastikowe karty. Bohaterowie płacą nimi w sklepach, otwierają hotelowe drzwi, a także okazują je na lotniskach podczas odprawy bagażowej. Jeśli zajdzie taka potrzeba, decydują się również na ich kradzież, aby w ten sposób dostać się na zamkniętą imprezę z darmowym alkoholem.

Mrocznym obiektem pożądania Ryana Binghama (George Clooney) pozostaje jednak karta wręczana pasażerom linii lotniczych, którym udało się wylatać dziesięć milionów mil. Mężczyzna ma, na szczęście, zajęcie pozwalające mu na częste i długie podróże – firmy z całego kraju wynajmują go do zwalniania swoich pracowników w ich imieniu. Kryzys finansowy dotknął niemal wszystkie gałęzie przemysłu, więc Ryan bez chwili wytchnienia niesie złą nowinę kolejnym nieszczęśnikom.

Można by przypuszczać, że Bingham zostanie odmalowany przez reżysera jako czarny charakter obławiający się na cudzych tragediach. Już w debiutanckim "Dziękujemy za palenie" Reitman udowodnił jednak, że od spolaryzowanych postaw woli szarą strefę moralności. Dlatego jego bohater okazuje się taką samą ofiarą systemu jak ci, którym oznajmia, iż jutro rano nie zasiądą przy swoich biurkach z kubkiem kawy w dłoni. Wystarczy spojrzeć na Binghama, gdy po kolejnym "tournée" wraca na kilka dni przymusowego odpoczynku do pustego mieszkania  w Omaha. W tym domu z betonu nie ma miłości – na Ryana nie czeka ani żona, ani kochanka. Na chwilę zajrzy tylko sympatyczna sąsiadka, aby przekazać mu pocztę.

Dobijającemu do pięćdziesiątki bohaterowi wydaje się, że stan kawalerski jest najlepszym z możliwych w świecie, gdzie niemal każdy czynnik egzystencji zależy od poziomu  zadłużenia na koncie bankowym. Z trójką dzieci i obciążoną hipoteką Ryan stałby się jeszcze jednym przegranym przeciętniakiem, który budzi się w nocy zlany potem i z przerażeniem stwierdza, iż nie stać go na lekarstwa dla chorej na astmę córki. Dla jednych życiowy wybór Binghama będzie aktem tchórzostwa, dla innych – oznaką gorzkiej mądrości.

Śledząc "zaliczającego" kolejne miasta bohatera, twórcy przyglądają się jednocześnie Ameryce. Kraj, który jeszcze kilkanaście lat temu stanowił niekwestionowaną potęgę gospodarczą, dziś ze zwątpieniem patrzy w przyszłość. Inflacja oraz spadek kursu dolara to nic w porównaniu z bankructwem ideałów. Oczywiście, można sobie tłumaczyć, iż każdy kryzys niesie ze sobą natężenie niepokojów społecznych, ale wcześniej czy później sytuacja musi się poprawić. Co ma jednak powiedzieć zbliżający się do emerytury mężczyzna, któremu podopieczna Ryana właśnie  oznajmiła, że został wylany? Gdyby chodziło o kogoś młodszego, sprawę załatwiłaby oklepana formułka w stylu: masz przed sobą całe życie, utrata pracy to jeszcze nie koniec świata. Nie tym razem. Zagrany niezwykle sugestywnie przez naturszczyka jednostkowy armagedon robi tysiąckrotnie większe wrażenie niż efekciarska apokalipsa z "2012".

Takich ściskających za gardło momentów jest w filmie "W chmurach" całkiem sporo. Reitman wie jednak jak posługiwać się dowcipem, aby rozładować nafaszerowane tragizmem sceny-pułapki. W dodatku udało mu się zebrać przed kamerą doborowy zespół aktorski, który gra jak z nut według nominowanego do Oscara scenariusza. Na tytuł odkrycia roku zasługuje Anna Kendrick, znana dotąd z błąkania się na drugim planie w mdłym romansie wampirycznym "Zmierzch". Tutaj wciela się w ambitną absolwentkę psychologii, którą Ryan przyucza do zawodu "zwalniacza", a przy okazji przekazuje jej kilka życiowych porad. Łącząc ze sobą skłonność do histeryzowania oraz niespożytą energię, Kendrick tworzy na ekranie skuteczną przeciwwagę dla popularniejszego i bardziej utytułowanego Clooneya.

Polskie wydanie Blu-Ray "W chmurach" nie powala na kolana bogactwem dodatków specjalnych. Prócz standardowego zwiastuna załączono tu krótki dokument o powstawaniu napisów początkowych do filmu oraz kilka scenek z przygotowań do zdjęć. Najciekawiej wypadają jednak sceny usunięte z ostatecznej wersji "W chmurach" wraz z komentarzem Jasona Reitmana - pozwalają one bliżej poznać myślenie reżysera o kinie: jak buduje postaci i całą historię? Na co kładzie największy nacisk i czego unika? (chyba najbardziej – dopowiedzeń). Zobaczymy też kilka fajnych fragmentów, które w końcu nie znalazły się w gotowym filmie, bo na przykład rozbijały rytm całej sekwencji czy dublowały przesłanie innej sceny. Pouczająca lekcja scenariopisarstwa i reżyserii.
1 10
Moja ocena:
8
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jak w reklamie: Nowy Jork, Waszyngton, Los Angeles, a fryzura wciąż bez zmian. Ryan Bingham (George... czytaj więcej
Ryan Bingham nie ma przyjemnej pracy. Jeździ po całej Ameryce i wyręczając szefów firmy, wręcza ludziom... czytaj więcej
To nie jest film wybitny. A mimo to nie żałuję żadnej sekundy poświęconej na jego lekturę. "W chmurach"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones