Recenzja filmu

Dirty Dancing 2 (2004)
Guy Ferland
Mika Boorem
Sela Ward

Oj wiruje...

Niedawno dyskutowaliśmy w gronie przyjaciół, w jaki sposób powinny powstawać dzieła literackie: na sucho po kilku latach/miesiącach/dniach od wydarzeń, czy też pod wpływem emocji. Ponieważ,
Niedawno dyskutowaliśmy w gronie przyjaciół, w jaki sposób powinny powstawać dzieła literackie: na sucho po kilku latach/miesiącach/dniach od wydarzeń, czy też pod wpływem emocji. Ponieważ, jest to film w rytmach latynoamerykańskich, czyli więcej niż ciepłych, to i opinie będą na gorąco. Zacznijmy od aktorstwa. Jasną stroną tego filmu jest Diego Luna grający Javiera. Ten młody artysta ma błysk w oku, tę kruszynę daną od Boga zwaną talentem, która sprawia, że nie można od niego oderwać wzroku, gdy pojawia się na ekranie. Jak dla mnie rośnie gwiazda na miarę Antonia Banderasa, tyle że o wiele ciekawszym warsztacie artystycznym. Perełką dla fanów pierwowzoru jest tu również postać instruktora tańca zagrana przez Patricka Swayze. To wspaniałe uczucie móc zobaczyć, iż on wciąż niesamowicie tańczy, choć czas go nie oszczędził, a operacje plastyczne nie zwróciły młodości. Na ich tle Romola Garai czyli Katie (lub Katey) wypada blado. Ot, blondynka jakich wiele... Choć mam wrażenie, iż ona nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Muzyka - rytmy przewijające się przez cały film podgrzewają i tak już gorącą atmosferę, sprawiając, że nogi same chcą się poruszać... Może niekoniecznie w takt, ale coś w a la kubańskim rytmie... Scenariusz - oj... To słaby punkt filmu. Historia jest szalenie przewidywalna, schematyczna i banalna. Ostatnio w Hollywood twórcy lubują się w zakończeniach, których nie można nazwać szczęśliwymi, związków niepasujących do siebie. Fabuła wygląda tak, jakby rdzeń historii, czyli "bogata Amerykanka spotyka biednego Kubańczyka i postanawia wziąć udział w konkursie tańca z nim jako partnerem", nie potrafiła wypełnić 90 minut filmu. Dlatego dołożono do niej zawieruchę historyczną, rewolucję kubańską i można się tylko cieszyć. Podsumowując, jest to film idealny na lato. Lekki przyjemny, niezmuszający do myślenia i łatwo pozwalający zidentyfikować się z głównymi bohaterami. No może nie zidentyfikować się, ale rozmyślać (w przypadku dziewczyn), jak by to było tańczyć z Luną. Jeśli tak naprawdę jest na Kubie (pomijając system polityczny) jak przedstawiono w filmie, to ja się zapisuję na kurs tańca latynoamerykańskiego i przeprowadzam. Klimat jest tam niepowtarzalny i, co nie jest łatwe, udało się go uchwycić w filmie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jedno jest pewne: największym plusem tego filmu jest muzyka - naprawdę może zrobić wrażenie, szkoda... czytaj więcej
Młoda dziewczyna, Katie (Ramola Garai), przeprowadza się wraz z rodzicami na Hawanę. Dzieje się to pod... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones