Recenzja filmu

Okruchy dnia (1993)
Elżbieta Jeżewska
James Ivory
Anthony Hopkins
Emma Thompson

Okruchy dnia, okruchy wspomnień

Jeden z tych filmów, które można oglądać w nieskończoność. Niedoświadczonemu widzowi mogłoby się zdawać, że jest nudny i pozbawiony emocji. A to tylko nostalgia wyziera z każdego kąta. To tylko
Jeden z tych filmów, które można oglądać w nieskończoność. Niedoświadczonemu widzowi mogłoby się zdawać, że jest nudny i pozbawiony emocji. A to tylko nostalgia wyziera z każdego kąta. To tylko pozory... Dyskretna, cicha, tocząca się swoim tempem akcja wciąga od pierwszych minut. Wątki historyczne, których Ivory serwuje nam niemało, zostają pokazane w sposób możliwy do interpretacji na wielu płaszczyznach. To nam zostawia możliwość przedstawionych wydarzeń. I w tym tkwi prawdziwa magia tego obrazu. Nie narzuca nam się jednoznacznych, dopowiedzianych do końca frazesów. Interpretacja – to widz. Emocje odegrane przez parę Hopkins & Thompson zachwycają. Takich ról nie widzieliście, drodzy Czytelnicy, dawno. Osiem nominacji do Oscara mówi samo za siebie. Nie oglądacie bowiem seansu przypadkowego filmu, lecz dzieło o przemyślanej strukturze. Wielka w tym zasługa (w co nie wątpię) literackiego pierwowzoru. Dzięki temu fabuła, choć zasadniczo prosta w swej konstrukcji, wciąga widza. Wątki rozbiegają się od czasu do czasu, by później złączyć się w kulminacyjnym punkcie. Jakby tego było mało, całości dopełnia muzyka. Pełna siły i napięcia – podobnie jak akcja tegoż dramatu. Rok 1958. Stevens jest kamerdynerem bogatego Amerykanina, który właśnie kupił posiadłość Darlington Hall. Lokaj przepracował w niej całe swoje życie. Chciał być doskonałym służącym, dlatego całkowicie zrezygnował z życia osobistego. Teraz postanawia odnaleźć pannę Kenton, która kiedyś pracowała razem z nim jako ochmistrzyni. Siedząc za kierownicą samochodu, Stevens wspomina przeszłość... Narodziny faszyzmu i Hitlera, wojna, układy, stosunki itd. – wszystko to filmowcy ukazują przeważnie nudno i sucho. W "Okruchach..." ten okres wzbudza zainteresowanie. Nie można oprzeć się wrażeniu, że obraz ma w sobie coś szalenie brytyjskiego. Pochodzący z Walii Anthony Hopkins, kreuje Stevensa po mistrzowsku. Brak wypowiedzianych kwestii, powaga, skupienie, owo doskonałe "NIC" przedstawia osobę przepełnioną uczuciami, które jak najszybciej musi zdusić. Prawdziwą zwyciężczynią jest tu jednak Emma Thompson. Ta wspaniała brytyjska aktorka tworzy charakterystyczną już dla siebie rolę na niezwykle wysokim poziomie. Panna Kenton również dusi w sobie emocje, lecz w jej ustach wybuchają one potem ze zdwojoną siłą. To postać rozdarta między szacunkiem i powinnością a wrodzonym uporem. Nie trzeba nic więcej mówić, żeby uzmysłowić, jak ważne to dzieło.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones