Recenzja filmu

Atlas chmur (2012)
Tom Tykwer
Lana Wachowski
Tom Hanks
Halle Berry

Opowieść, jak życie, nigdy się nie kończy

Każda historia na swój sposób jest ciekawa i prezentuje różne style i gatunki: od typowo brytyjskiej komedii (wątek z wydawcą Timothym Cavendishem) przez melodramat (wątek Roberta Frobishera)
Tom Tykwer oraz rodzeństwo Wachowskich zapraszają nas do spojrzenia na świat z bardzo odległej perspektywy. Zabierają nas w podróż w czasie i przestrzeni, tak że pojedynczy żywot znika zastąpiony bardziej skomplikowanym wzorem splecionych uczynków. Jednostkowa egzystencja nie jest ani końcem, ani początkiem, a zależności przyczynowo-skutkowych należy dopatrywać się na przestrzeni setek lat. Jest to wizja oszałamiająca; daje nadzieję, a zarazem przeraża.

Podobno "Atlas chmur" przez wielu uważany był za książkę niemożliwą do sfilmowania. Nie mogę się na ten temat wypowiadać, ponieważ powieści nie czytałem. Tykwer i Wachowscy jednak bardzo sprytnie poradzili sobie z wielością wątków, wykorzystując do tego formę splecionych narracji znanych z takich filmów, jak chociażby "21 gramów" czy "Babel". Różnica polega na tym, że o ile w tamtych obrazach historie poszczególnych bohaterów rozgrywały się w tym samym czasie, w "Atlasie chmur" między opowieścią o Adamie Ewingu a członku prymitywnego plemienia pomagającego "kosmitce" o anielskich mocach są setki lat różnicy. Do tego wszystkiego trzeba dodać jeszcze jeden ważny fakt: choć zmieniają się miejsca, epoki i bohaterowie, to odgrywający ich aktorzy pozostają ci sami. Niektórych łatwo rozpoznacie, inni migają przed oczami i dopiero dzięki napisom końcowym odkryjecie, gdzie się ukrywali.

Z takiej formy powinien był wyjść totalny bałagan. Tak się jednak nie stało. Każda historia na swój sposób jest ciekawa i prezentuje różne style i gatunki: od typowo brytyjskiej komedii (wątek z wydawcą Timothym Cavendishem) przez melodramat (wątek Roberta Frobishera) po rasowe SF (bunt w Nowym Seulu). Razem tworzą filmowy gobelin, który czaruje stałością swojej zmienności. Oczywiście, fascynujące jest oglądać kolejne wcielenia bohaterów. Mnie w pamięci zapisali się przede wszystkim Halle Berry jako blondwłosa Żydówka oraz Tom Hanks z brytyjskim akcentem.

Muszę przyznać, że dałem się ponieść wizji stworzonej przez Wachowskich i Tykwera. Niemniej mam jedną uwagę. Otóż wydaje mi się, że twórcy podjęli złą decyzję, realizując film, jakby to była typowa niezależna, "ambitna" produkcja. Z tego też powodu nie ma w niej oddechu, tego efektu "wow" przyprawiającego o zawrót głowy i opad szczęki. Jakby doszli do wniosku, że niezależny film nie mógł być z definicji epicki w tym samym sensie co wysokobudżetowy blockbuster. Biorąc pod uwagę wysoki budżet "Atlasu chmur", postępowanie twórców jest dla mnie niezrozumiałe. Ale nie zmienia to faktu, że film się trojgu reżyserom udał.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Z rosnącym zaciekawieniem chłonąłem kolejne doniesienia na temat produkcji "Atlas chmur", mającej... czytaj więcej
"Atlas chmur" to niewątpliwie jedna z najbardziej widowiskowych produkcji tego roku. Film oparty jest na... czytaj więcej
Opowiadało o nim wielu: Tołstoj, Heller, Dickens, a nawet Św. Augustyn; jednak tylko niektórym udało się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones