Recenzja filmu

Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz (2014)
Anthony Russo
Joe Russo
Chris Evans
Samuel L. Jackson

Ostatni sprawiedliwy

"Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz" to jedna z najlepszych ekranizacji komiksu jaką miałem przyjemność obejrzeć. "Avengers" nie dali Rogersowi aż tak ogromnego pola do popisu, co z dumą nadrabia
Legendarne uniwersum Marvela aż kipi od wszelkiej maści herosów, lubujących się w walce z potężnymi, bezwzględnymi przeciwnikami, chcącymi zawładnąć otaczającą nas ponurą rzeczywistością. Ostateczna konfrontacja to istna batalia - odważna próba podołania własnym problemom, zmierzenia się ze swoimi niekiedy wstydliwymi słabościami. Życiowe rozterki Spider-Mana, zmuszonego wybierać pomiędzy obietnicą złożoną zmarłemu ojcu wybranki, a nią samą. Wybuchowy temperament Hulka - wrażliwca, zamkniętego w ciele gburowatego olbrzyma czy też zmagania rodzinne walecznego Thora. Czy w komiksowym kotle istnieje miejsce dla Kapitana Ameryki - żywej skamieliny rysunkowego świata? Odpowiedzią na to pytanie okazuje się "Zimowy Żołnierz" - jedna z najlepszych produkcji, będącej ekranizacją znanej, a wręcz legendarnej lektury.



Steve Rodgers (Evans), dumnie noszący przydomek Kapitana Ameryki powoli oswaja się z egzystowaniem w świecie alternatywnej dla siebie przyszłości. Tymczasem okrutna organizacja - Hydra przejmuje kontrolę nad T.A.R.C.Z.Ą, likwidując jej przywódcę. Waleczny heros postanawia połączyć siły z Czarną Wdową i ruszyć w bój, wymierzając sprawiedliwość rewolucjonistom. Na horyzoncie pojawia się legendarny Zimowy Żołnierz, którego zadaniem jest powstrzymanie wydawać by się mogło - ostatniego sprawiedliwego…

"Zimowy Żołnierz", nie będący bezpośrednią kontynuacją "Pierwszego starcia" miesza co nieco w barwnym uniwersum charyzmatycznych Avengers, będących obrońcami naszej cywilizacji. Największym atutem kolejnej odsłony przygód wspaniałego herosa jest umiejętnie skonstruowana warstwa fabularna, grająca tym razem - pierwsze skrzypce. Osią fabularną "Zimowego…" jest gęsta sieć intryg, uknuta przez czołowego przedstawiciela tajemniczej organizacji, zrzeszającej nietypowych bohaterów. Element ten dodaje produkcji wyrazistego smaku, zapewniającego całą masę niezapomnianych doznań.



Steve Rodgers otrzymał w końcu należyty udział w solowej produkcji, koncentrującej się nie tylko na losach tytułowego bohatera, lecz również na dziejach pozostałych super-bohaterów walczących u swego boku. Nie jest to zatem typowy obraz ze stajni Marvela, w którym obserwujemy okoliczności przemiany szarego, przeciętnego cywila w obdarzoną nadnaturalnymi zdolnościami postać. Walka nie toczy się jedynie pomiędzy Kapitanem a antagonistami, próbującymi zlikwidować T.A.R.C.Z.Ę., lecz również pomiędzy Nickiem Fury – szefem "korporacji" a jej pracownikami, nie grającymi w pełni uczciwie. Opowieść wzbogacono także o wątek śmierci jednego z bohaterów. 

Kapitan Ameryka uchyla widzom rąbka tajemnicy, dotyczącej swego dziedzictwa. Przed seansem długo zastanawiałem się nad tym, jak bracia Russo ukażą postać człowieka wyznającego podstawowe wartości takie jak: Bóg, honor, ojczyzna. Wizytę w przeszłości można uznać za udaną. Zasiadające przed kamerą reżyserskie rodzeństwo zgrabnie balansuje na bardzo cienkiej granicy dobrego smaku. Zamiast nużących, przydługich retrospekcji jesteśmy świadkami krótkich, starannie wplecionych w film przerywników obserwowanych zarówno z perspektywy starszego, jak i młodszego bohatera. Nie mniej jednak historia Steve’a Rodgersa jest na tyle angażująca, że mam znaczną ochotę na więcej. Walka w czasie II wojny światowej brzmi naprawdę interesująco. 



Chris Evans wcielający się w tytułowego bohatera przeszedł gruntowną przemianę, zamieniając wizerunek sztywnego twardziela na wyluzowanego, zabawnego mężczyznę, który niezwykle szybko zaskarbia sobie naszą sympatię. Bracia Russo dali Chrisowi szerokie pole do popisu, dzięki czemu Kapitan Ameryka zyskuje w większości "ludzkie" uczucia. Wrażliwość, gniew czy też bolesna walka z życiowymi rozterkami. Na drugi plan wychyla się fenomenalna Scarlett Johansson, stanowiąca wsparcie dla naszego bohatera oraz Robert Redford, odgrywający postać kłamliwego, pozbawionego jakichkolwiek skrupułów mężczyzny. Jego perfekcyjne umiejętności przyćmiewają nawet nieśmiertelnego Sama Jacksona, który tym razem ustępuje miejsca wspomnianym powyżej artystom. 

Największe wrażenie robi rzecz jasna – oprawa audiowizualna. Eksplozje, strzelaniny, podnoszące ciśnienie we krwi pościgi. Końcowe sekwencje to prawdziwa uczta dla oczu. W grę wchodzi doskonały montaż oraz opanowana, statyczna kamera. Obserwujemy w całej okazałości umiejętności naszego protagonisty. Produkcję możemy obejrzeć w wersji z polskim dubbingiem (standardowa edycja DVD) bądź z napisami. W tym przypadku z czystym sumieniem polecam drugą opcję z uwagi na oryginalne głosy aktorów. Nie należy jednak dyskwalifikować telewizyjnej wersji z lektorem.  



"Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz" to jedna z najlepszych ekranizacji komiksu jaką miałem przyjemność obejrzeć. "Avengers" nie dali Rogersowi aż tak ogromnego pola do popisu, co z dumą nadrabia dzieło braci Russo, którzy bardzo pewnie czują się za kamerą komiksowych adaptacji. 
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie przez przypadek wielu bohaterów Marvela ma własne historie. Różne charaktery, różne temperamenty,... czytaj więcej
Chociaż z roku na rok Marvel wypuszcza coraz więcej produkcji, cały czas wydaje mi się, że nigdy nie będę... czytaj więcej
Najnowsza odsłona "Kapitana Ameryki" jest dla mnie największą pozytywną niespodzianką w historii Marvel... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones