Recenzja filmu

Oszukać przeznaczenie 3 (2006)
James Wong
Mary Elizabeth Winstead
Ryan Merriman

Oszukać widza? Po raz kolejny.

Sequele powstają głównie po to, by wyssać jak najwięcej pieniędzy z widzów zauroczonych oryginałem. Chciwość twórców można wybaczyć w przypadku, gdy kontynuacja jest co najmniej godna swojego
Sequele powstają głównie po to, by wyssać jak najwięcej pieniędzy z widzów zauroczonych oryginałem. Chciwość twórców można wybaczyć w przypadku, gdy kontynuacja jest co najmniej godna swojego poprzednika. Pierwsza odsłona serii "Oszukać przeznaczenie" była w miarę świeżym pomysłem na horror. Druga część nużyła już całkowitym brakiem oryginalności, ale znajdowała się w niej przynajmniej spektakularna scena wypadku drogowego. Niestety trzeci film nie ma w sobie dosłownie nic, co byłoby warte obejrzenia. Nie wiem nawet, czy jest sens przytaczania tutaj fabuły, skoro jest ona identyczna z poprzednimi - nie licząc zmian kosmetycznych. Mamy zatem jedną osobę, która doznaje wizji straszliwego wypadku - zamiast samolotu i kraksy na autostradzie jest kolejka górska w lunaparku. Oczywiście ostrzega kilku przyjaciół i w ten sposób ratuje ich od śmierci. Zgodnie z fabułą serii również i tutaj Pani Kostucha nie daje się zrobić w konia i po kolei wykańcza każdego z ocalałych. To by było w sumie na tyle. No może jest jeszcze nic nieznaczący wątek poboczny, w którym główna bohaterka i jej kompan próbują rozszyfrować plany Śmierci - motyw użyty chyba wyłącznie po to, aby zapchać jakoś te półtorej godziny. Miałam pewne nadzieje, co do trzeciej części, gdyż reżyserii podjął się James Wong, który odpowiedzialny był za pierwowzór. Niestety wyraźnie widać, iż nie miał on żadnych pomysłów na historię, która jest zwyczajnie nudna i niedorzeczna. Widzimy zatem bezbarwne postacie wałęsające się po ekranie, w kółko panikujące i doszukujące się ukrytych znaków w fotografiach, które główna bohaterka zrobiła w lunaparku każdej z ocalałych osób. Para, która w wypadku dramatycznie straciła swoje drugie połówki, próbuje ostrzec znajomych, a ci są na tyle inteligentni inaczej, że rzucają wyzwanie losowi. Nie trudno domyślić się rezultatu. Pytam wobec tego, ileż to razy można oglądać dokładnie ten sam wątek, wałkowany na wszystkie możliwe sposoby? Zero oryginalności, zero inwencji, pozostaje tylko jedno wielkie zero. Klimatu w tym obrazie nie uraczymy za grosz. Oczywiście zapomnijcie o jakiejkolwiek grozie, chyba że za takową można uznać komputerowe efekty wykorzystane przy praktycznie każdej scenie śmierci. Makabry oczywiście nie brakuje, ale ta sprawdziła się już nawet lepiej w równie nieudanym "Hostel" - tam przynajmniej efekty cyfrowe zostały zastąpione przez tradycyjny make up. Nawet głośno zapowiadana scena wykolejenia się kolejki górskiej nie robi żadnego wrażenia - w porównaniu do karambolu z drugiej części wypada niezwykle blado. Zastanawiam się, kto tu próbuje kogo oszukać. Czy twórcy obrazu naprawdę sądzą, że widzowie są tak głupi i dadzą się złapać w sidła idiotycznej historyjki, tylko po to, by obejrzeć parę zgonów? Najwyraźniej tak, skoro seria ma się dobrze i nadal powstają kolejne odsłony. Chodzą słuchy, że będzie to ostatnia część cyklu. Śmiem w to szczerze wątpić, aczkolwiek byłabym wielce uradowana, gdyby amerykańscy "eksperci" od horrorów nie pogrążali się jeszcze bardziej. Choć, czy w sumie będąc na samym dnie, można zejść jeszcze niżej?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W 2000 roku na ekrany kin wszedł horror "Oszukać przeznaczenie". Miał sporą dozę oryginalności, ponieważ... czytaj więcej
W 2000 roku James Wong nakręcił pierwsze "Oszukać przeznaczenie". Była to pozycja bez większej głębi,... czytaj więcej
Założenie pierwszej części "Final destination" było banalnie proste. Wrogiem grupy nastolatków w filmie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones