Recenzja filmu

Klauni (2013)
Viktor Tauš
Oldřich Kaiser
Jiří Lábus

Panowie po przejściach

"Klauni" są reklamowani w sposób, w jaki zachwala się dynamiczne i bezpretensjonalne komedie; sprzedawani wraz dziesiątkami nominacji, które w różnych kategoriach film dostał w Czechach. Fakt,
"Jestem zmęczony, marudny i znudzony" – mówi Oscar (Didier Flamand), jeden z tytułowych klaunów. Te cztery słowa świetnie podsumowują emocje, które widz zabiera się ze sobą do domu po seansie filmu Viktora Tauša. Sporo w nim przydługich monologów i spektakli teatralnych pozbawionych słów. Tragikomedię o starości, męskiej przyjaźni, czeskiej historii i reaktywacji trupy aktorskiej zabiły przerośnięte ambicje i nieporadna reżyseria. Ten występ klaunom nie wyszedł.


    
Twórca filmu nie jest mistrzem w swoim fachu, więc nie powinien dziwić fakt, że nie dał rady okiełznać trudnego teksu napisanego przez Petra Jarchovskiego. Viktor Tauš ma w swojej filmografii dwa scenariusze, dwie role aktorskie, trzy przygody z reżyserią i cztery produkcje. Poszukuje swojego miejsca w branży czy eksperymentuje z różnymi formami twórczej ekspresji? Trudno powiedzieć. Reżyseria nie idzie mu jednak za dobrze, a współpraca z jednym z najbardziej znanych czeskich scenarzystów nie załatwiła sprawy. Jarchovský, który pracował z Janem Hřebejkiem nad takimi filmami jak "Czeski błąd", "Pupendo" czy "Musimy sobie pomagać" poległ w roli autora tragikomicznej historii rozliczeniowej.

Oscara, Viktora (Jiří Lábus) i Maxa (Oldřich Kaiser) poznajemy w momencie, gdy z pierwszoligowych mimów zamieniają się w trzech zgryźliwych tetryków. Tylko bez skojarzeń. Nie są ani tak zabawni, ani tak uroczy i ironiczni jak tandem stworzony przez Jacka Lemmona i Waltera Matthau w latach 90. Potencjał komiczny tkwiący w postaciach rozmienia się w "Klaunach" na drobne w kolejnych przegadanych scenach. Dowiadujemy się z nich m.in., że kiedyś mężczyźni tworzyli trupę, ale się pokłócili i stracili ze sobą kontakt. Dziś mogą go odnowić. Taušowi nie udaje się jednak pociągnąć linii dramaturgicznej, która uniosłaby rosnące napięcie. Przeskakujemy między trzema historiami w momentach, kiedy najbardziej opada ciekawość. Nie dostajemy powodów, żeby czekać na ich kontynuację, ani tym bardziej – by zaangażować się emocjonalnie w historie trzech starszych panów.



Wątek z przeszłości jest potraktowany po macoszemu, a akcja rozgrywająca się w teraźniejszości tonie w nadmiarze nietrafionych żartów. Viktor i Max mierzą się ze starością, stając twarzą w twarz z chorobami. Jeden opiekuje się żoną poważnie chorą na Alzheimera (Kati Outinen), drugi przechodzi chemioterapię. Oscar musi się uporać z wyrzutami ze strony rodziny, którą przed laty porzucił, i oczekiwaniami Fabienne (Julie Ferrier), z którą chciałby spędzić resztę życia. Wszystko tonie w oparach absurdu. Między mężczyznami krąży dziennikarz, biograf. Za jego sprawą historie trzech klaunów miały wyjść na światło dzienne, zdominować ekran i zawładnąć sercami widzów. Nie udało się. Zabrakło dyscypliny, reżyserskiego pazura, pomysłu na przeprowadzenie widza przez meandry bardzo intymnych historii o rozliczaniu się z własną historią i budowaniu przyszłości ze świadomością, że każdy dzień może być tym ostatnim. Zabrakło tu nawet uwodzicielskiej mocy melancholii, której obecność byłaby całkiem na miejscu w tak zbudowanym świecie przedstawionym.

"Klauni" są reklamowani w sposób, w jaki zachwala się dynamiczne i bezpretensjonalne komedie; sprzedawani wraz z dziesiątkami nominacji, które w różnych kategoriach film dostał w Czechach. Fakt, że zachwyca się nim jeden kraj, nie tyle przekonuje mnie jednak o autentycznej oryginalności historii, ile o jej sporym hermetyzmie. To film zamknięty na widza; opowieść, do przeżycia której nikt nas nie zaprasza ani nie zachęca. Znudzeni bohaterowie pozwalają się obserwować. Tyle. Podpatrywaniu i podsłuchiwaniu kameralnych wyznań mogłaby towarzyszyć ekscytacja, ale jej film Tauša – niespodzianka – też nie wywołuje.
1 10
Moja ocena:
3
Rocznik '86. Ukończyła filmoznawstwo na UJ, dziennikarka, krytyczka filmowa, programerka Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Jako wolny strzelec współpracuje z portalami Filmweb.pl, Dwutygodnik.com i... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones