Recenzja filmu

Wampiry i świry (2010)
Jason Friedberg
Aaron Seltzer
Jenn Proske
Matt Lanter

Parodia w agonii

W ogóle ciężko tu mówić o "żartach" – czyli pomysłach na wykpienie czegoś. Czegoś, co można by nazwać pomysłem, jest tu na lekarstwo. Twórcy całkowicie zadowalają się puszczeniem oka.
Filmy Jasona Friedberga i Aarona Seltzera są starannie zabezpieczone przed każdą próbą krytyki. Począwszy od podłego numeru, który wykręcają recenzentom, próbującym zacząć tekst klasycznym zarysowaniem fabuły. "Wampiry i świry", tak, jak "Totalny kataklizm" i inne filmy sprytnego duetu nie posiadają fabuły. Owszem, coś tam niby się dzieje na ekranie, ale na dobrą sprawę, żadne z tych niby-zdarzeń nie wiąże się z innym. Nic z niczego nie wynika i nie ma żadnych konsekwencji dla "historii", czy "postaci", o których nie da się pisać inaczej, niż w cudzysłowie. Jeśli więc nie można zacząć opisem fabuły, to może przybliżeniem metody twórczej? Wbrew wszelkim pozorom nie mamy tu do czynienia z gatunkową parodią, ale raczej tabloidowym podsumowaniem sezonu.

Zaczyna się od wyboru motywu przewodniego - tytułu filmowego hitu, do którego odwołujemy się w tytule i na plakacie (Tu: "Saga Zmierzch"). Potem dodajemy odwołania do innych filmów, które w ciągu ostatnich miesięcy cieszyły się popularnością ("Alicja w krainie czarów"). Pięknie okraszamy to garścią plotek z życia celebrytów (Lady Gaga). Na koniec określamy listę tematów "bezwarunkowo zabawnych" (fryzura Edwarda, kult klatki piersiowej Jacoba, dziwaczny wizerunek Gagi) i jedziemy. Scenka za scenką, żarcik za żarcikiem, byle jakoś uzbierało się z 90 minut i możemy wpuszczać kolejny hit do kina.

W zasadzie powinno być śmiesznie – taki wytrawny komentarz od kinomanów do kinomanów co to niejedno widzieli. Ale nie jest i to przynajmniej z kilkunastu powodów. Nie to, żeby zrobić filmową parodię było dziś szczególnie łatwo. Po wszystkim, co wydarzyło się w ostatniej dekadzie w amerykańskiej telewizji, po anarchistycznych kreskówkach i bezwzględnych stand-upach, po obalaniu tabu, wykpieniu szacownych osobistości i obśmianiu wszystkich świętości, trzeba być przenikliwym i bezwzględnym draniem, żeby celnie kopnąć popkulturę we wrażliwe miejsce. Tymczasem film Friedberga i Seltzera jest w gruncie rzeczy bardzo zachowawczy i kpi wyłącznie z bezpiecznych tematów. Czyli takich, które obśmiania nie potrzebują, bo ich śmieszność jest oczywista, jak wampirza uroda.

W ogóle ciężko tu mówić o "żartach" – czyli pomysłach na wykpienie czegoś. Czegoś, co można by nazwać pomysłem, jest tu na lekarstwo. Twórcy całkowicie zadowalają się puszczeniem oka. Pokazują coś – niech będzie to Edwardzia fryzura – dekorują to głupią miną nosiciela i tyle. "Przecież wiecie, o co chodzi" – szturchają widzów łokciem. Nawet nie przetwarzają motywów, które biorą na tapetę. Po prostu wyciągają je z oryginału, odgrywają w tandetnej estetyce i lecą dalej. Końcowe napisy mogłyby równie dobrze pojawić się pół godziny wcześniej, czy później, bo cały film jest jednolitą masą dość przypadkowo ułożonych scenek. I nie wynika to niestety z absurdalności czy rebelianckiego ducha – "Wampiry i świry" są dokładnie tak samo szalone, jak "Zmierzch". Kierowane są też do tej samej grupy widzów, dając im pocieszenie, kiedy będą chcieli poczuć się mądrzejsi, dowcipniejsi i bardziej zdystansowani.

Ale, jak się rzekło, twórcy są przed krytyką zabezpieczeni, bo ich filmy są od niej rynkowo mądrzejsze. Na nic jednomyślne oceny widzów, rzeczowe analizy i słowna ekwilibrystyka (Po "Totalnym kataklizmie" jeden z amerykańskich recenzentów zaklinał widzów: nie kupujcie biletu, bo będziecie mieli niezbalansowaną karmę!). Wpływy z ostatniej produkcji już niemal dwukrotnie przewyższyły względnie niski – choć i tak zagadkowo wysoki – budżet. Może skuteczniej byłoby pochwalić?
1 10
Moja ocena:
1
Rocznik '82. Urodzony w Grudziądzu. Nie odnalazł się jako elektronik, zagubił jako filmoznawca (poznański UAM). Jako wolny strzelec współpracuje lub współpracował z różnymi redakcjami, z czego... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Aby recenzja kolejnego utworu duetu Friedberg, Seltzer miała jakiś sens, należy przyjąć specyficzny punkt... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones