Recenzja filmu

Dzień Bastylii (2016)
James Watkins
Idris Elba
Richard Madden

Paryż w ogniu

Gdy w pierwszej scenie "Dnia Bastylii" śliczna Francuzka przechadza się w stroju Ewy po schodach bazyliki Sacré-Cœur, odwracając uwagę tłumu od zapracowanego kieszonkowca, każdy miłośnik
Gdy w pierwszej scenie "Dnia Bastylii" śliczna Francuzka przechadza się w stroju Ewy po schodach bazyliki Sacré-Cœur, odwracając uwagę tłumu od zapracowanego kieszonkowca, każdy miłośnik niegrzecznego kina sensacyjnego z lat 80. i 90. czuje, że trafił pod właściwy adres. W filmie Jamesa Watkinsa znajdziecie rozpędzoną, udekorowaną trupami intrygę, parę zmęczonych życiem, przerzucających się "uprzejmościami" bohaterów oraz dialogi, w których roi się od mięcha i kozackich odzywek. Słowem, to, co tygrysy oraz tygrysice lubią najbardziej.



W myśl zasady "Jeśli ściągać, to od najlepszych" scenarzysta Andrew Baldwin pozszywał intrygę ze skrawków takich klasyków jak "Szklana pułapka 3", "48 godzin" czy serial "24 godziny". W Paryżu w przeddzień tytułowego święta narodowego dochodzi do ataku bombowego. Lokalna komórka CIA wysyła narwanego agenta Seana Briara (Idris Elba) w celu pojmania domniemanego zamachowca, złodziejaszka Michaela Masona (Richard Madden). Panowie zaczynają znajomość od efektownie sfilmowanego, wyczerpującego sprintu po dachach nadsekwańskich kamienic. Splot zdarzeń sprawia jednak, że dotychczasowi wrogowie muszą zawrzeć sojusz. Tylko w ten sposób mogą bowiem dopaść prawdziwych złoczyńców.

"Dzień Bastylii" rusza na podbój kin niemal półtora roku od zakończenia prac na planie zdjęciowym. Biorąc jednak pod uwagę tragiczne zdarzenia, do których doszło w tym czasie w Paryżu, nietrudno zrozumieć decyzję producentów o odłożeniu premiery. Fabuła filmu wydaje się dziś jeszcze bardziej aktualna niż kilkanaście miesięcy temu. Akty terroru i dżihad, uliczne protesty i wszechobecna inwigilacja, radykalizujące się nastroje oraz wzrastająca niechęć do wyznawców islamu –wszystko to znamy przecież doskonale z nagłówków wiadomości. Zaprzęgając politykę w służbie kina akcji, twórcy chybiają tylko raz – cytat z legendarnego obrazu "Wolność wiodąca lud na barykady" Eugène'a Delacroix nie tylko wypada naiwnie, ale również obnaża boleśnie hollywoodzki banał ukryty pod trafnymi obserwacjami społecznymi.



Przez większość seansu "Dzień Bastylii" pozostaje na szczęście bezpretensjonalnym, radosnym festiwalem pościgów, strzelanin i mordobicia. Choć to ostatnie można było zmontować odrobinę mniej chaotycznie, a ekranowa przemoc powinna być dosadniejsza (na Teutatesa, to przecież film z kategorią wiekową R!), sensacyjniak Watkinsa dostarcza całkiem sporo satysfakcji. Niewątpliwa w tym zasługa szorstkiego zabijaki Elby oraz tyleż wyrachowanego co spanikowanego Maddena tworzących na ekranie wdzięczny alians siły i sprytu. Pierwszy aktor potwierdza, że ma wszelkie zadatki, by stać się nową gwiazdą gatunku. Drugi udowadnia, że po "Grze o tron" nie jest skazany wyłącznie na role amantów w produkcjach kostiumowych. Nie obraziłbym się, gdybyście dali im szansę powrócić w sequelu. Kolejne europejskie stolice czekają na ratunek. 
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po wszystkich produkcyjniakach wychodzących spod ręki Luca Bessona oraz jego firmy produkcyjnej zarówno... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones