Recenzja filmu

Cudowne tu i teraz (2013)
James Ponsoldt
Miles Teller
Shailene Woodley

Piękne dorastanie

Wydawałoby się, że mamy do czynienia z kolejną klasyczną komedią romantyczną. On - Sutter Keely (Miles Teller) - jest typem imprezowicza, w szkole idzie mu kiepsko, ale nie może narzekać na
Wydawałoby się, że mamy do czynienia z kolejną klasyczną komedią romantyczną. On - Sutter Keely (Miles Teller) - jest typem imprezowicza, w szkole idzie mu kiepsko, ale nie może narzekać na powodzenie u dziewczyn. Ona - Aimee Finicky (grana przez znaną głównie z filmu "Spadkobiercy" Shailene Woodley) - jest jego kompletnym przeciwieństwem. Nigdy nie miała chłopaka, nauka idzie jej całkiem nieźle, ale raczej nikt nie zwraca na nią uwagi - ot, typowa szara myszka. Spotykają się zupełnie przypadkowo, zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia i mimo wielu przeciwności losu żyją razem długo i szczęśliwie. Chwila... Nie, to zdecydowanie nie ten film.

Para rzeczywiście spotyka się w kompletnie zaskakujących okolicznościach (Aimee znajduje doszczętnie skacowanego Suttera na swoim przydomowym trawniku), ale w "Cudowne tu i teraz" nie ma mowy o miłości od pierwszego wejrzenia. I w tym właśnie tkwi jego siła. Reżyser James Ponsoldt (twórca nieźle przyjętego za Oceanem "Wyjść na prostą") pozwala swoim bohaterom na spokojne poznawanie się, zbudowanie obopólnego zaufania. Początkowo oboje niedowierzają w rodzące się między nimi uczucie. Sutter dalej czuje coś do swojej byłej dziewczyny Cassidy (Brie Larson), a Aimee jest niepewna siebie, jakby niedowierzała, że ktokolwiek może w ogóle na nią zwrócić uwagę. Oboje mają swoje własne problemy, z którymi muszą się zmierzyć. Aimee pod ciągłą nieobecność matki w zasadzie przejęła jej obowiązki utrzymania domu, natomiast Sutter wychowuje się bez ojca (Kyle Chandler), który kompletnie się nim nie interesuje i tak samo jak on lubi sobie wypić, co koliduje z jego pracą (ciekawe, że reżyser już w "Wyjść na prostą" uczynił problem alkoholowy tematem swojego dzieła).

Trzeba przyznać, że cały film mógłby okazać się klapą, gdyby nie rewelacyjne aktorstwo pary głównych bohaterów. Teller i Woodley są niezwykle naturalni i subtelni w odgrywaniu swoich roli. Nie pozwalają swoim bohaterom stać się stereotypowymi postaciami z amerykańskich komedii romantycznych. Zachowanie każdego z nich jest czymś uargumentowane, dzięki czemu są wiarygodni. Zostali za to zresztą wyróżnieni Nagrodą Specjalną za aktorstwo na Festiwalu Sundance (uzasadnienie werdyktu: For two young actors who showed rare honesty, naturalism and transparency and whose performances brought up the best in each other). Film, oprócz opowieści o rodzącym się uczuciu, jest też ciekawym przykładem dosyć wyświechtanej, choć ostatnio udanie odświeżonej za sprawą "Charliego" konwencji coming-of-age movie. Dla pary głównych bohaterów nadszedł bowiem czas na podjęcie jednej z najważniejszych decyzji w życiu - muszą wybrać, czy iść na uczelnię czy podjąć się pierwszej poważnej pracy. I o ile wydaje się, że Aimee ma na nie ułożony plan, to Sutter nie wie kompletnie, co zrobić ze swoim.

Ostatnia scena "Cudowne tu i teraz" pozostawia widzowi pole do interpretacji. Czy Aimee i Sutterowi uda się być razem? A może Aimee, podobnie jak Cassidy, wyrosła już z miłości do Suttera? Autorzy nie dają nam na to odpowiedzi, a mi nasuwa się skojarzenie z początkową sceną "Przed zachodem słońca". Tam Jesse (Ethan Hawke) zapytany przez dziennikarkę o dalszy los bohaterów jego książki, a więc przecież i o jego życie, odpowiada, że to najlepszy test na to, czy jest się romantykiem czy cynikiem. Film jest tak dobry, że życzyłbym bohaterom losu jak z komedii romantycznych, od której szablonów autorzy próbowali tak uciec.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Cudowne tu i teraz" to przykład historii miłosnej uderzającej emocjami, która osiada pod powiekami i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones