Recenzja filmu

Jak ojciec i syn (2013)
Hirokazu Koreeda
Masaharu Fukuyama
Machiko Ono

Pięknego syna wam wychowaliśmy

W filmie Sergio Leone "Dawno temu w Ameryce" jest drastyczna scena, w której główni bohaterowie, członkowie gangu, postanawiają zastraszyć skorumpowanego szefa policji. Wpadają na szpitalny
W filmie Sergio Leone "Dawno temu w Ameryce" jest drastyczna scena, w której główni bohaterowie, członkowie gangu, postanawiają zastraszyć skorumpowanego szefa policji. Wpadają na szpitalny oddział dla noworodków i zamieniają miejscami dziecko policjanta z innym dzieckiem. Maluchów nie sposób odróżnić, bo przecież nie są to czasy filmu "Gattaca – Szok przyszłości", elektronicznych chipów, skanerów i genetycznie modyfikowanych porodów. Tożsamość niemowlęcia wskazuje jedynie karta przy jego łóżeczku. Niezależnie od tego, jak scena się skończyła (nie chcę psuć zabawy niewtajemniczonym), wyobraźmy sobie sytuację, w której pod nieuwagę rodziców i szpitalnego personelu dziecko trafia w obce ręce. Niczego nieświadomi opiekunowie zajmują się małym przez wiele lat, aż do momentu, w którym prawda przypadkowo wychodzi na jaw. Tak zaczyna się film "Jak ojciec i syn" w reżyserii Hirokazu Koreedy.



Państwo Nonomiya: Ryota (Masaharu Fukuyama) i Midori (Machiko Ono) są dobrze ułożoną, poczciwą rodziną, mieszkającą w wysokim wieżowcu urządzonym na wzór okładki katalogu sklepu meblowego. Na pierwszy rzut oka wszystko sprawia wrażenie idyllicznego stanu, w którym nie brakuje pieniędzy, miłości ani wzajemnego zrozumienia. Wszystko to jednak wypracowana przez lata precyzja w okazywaniu emocji. Stąd też, pod geometrycznie ułożoną fasadą rodzinnych relacji, nagle zaczyna coś zgrzytać. Po sześciu latach od narodzin syna Keita dyrektor szpitala powiadamia małżeństwo o popełnionej pomyłce. Ryota, jako architekt, członek korporacji, typowy przedstawiciel wyższej klasy średniej i głowa rodziny, odbiera wiadomość w sposób chłodny i bez większej ekscytacji. Od pewnego czasu zdarzało mu się poddawać refleksji jego podobieństwo z synem, ale nigdy nie przyszedł mu do głowy pomysł weryfikacji tych wątpliwości. Żona Midori, wydana za mąż i wychowana w patriarchalnym tonie na damę dbającą o domowe ognisko, również okazuje się oszczędna w okazywaniu emocji. Teraz, kiedy wszystko stało się jasne, rodzinę Nonomiya czeka niespodziewana i wybijająca ich z marazmu konfrontacja z rodziną Saiki, do której trafił ich biologiczny syn, Ryusei.

Rodzina Saiki stanowi zupełne przeciwieństwo Nonomiya, zarówno pod względem behawioralnym, jak i materialnym. Mieszkają w małym, podniszczonym, podmiejskim domu, w którym jednocześnie prowadzą sklep. Yudai (Rirî Furankî) sprawia wrażenie nieco infantylnego ojca, który świetnie radzi sobie z drobnymi pracami montażowo-konstrukcyjnymi. Razem z żoną Yukari (Yôko Maki), używającą potocznego języka ulicy pracownicą restauracji typu fast-food, tworzą typowy proletariacki archetyp rodziny. Emocje są tu wykrzykiwane, dowcipy przy obiedzie opowiadane głośno, a wspólne kąpiele rodziców z dziećmi obalają temat tabu, jakim wciąż jest ludzka cielesność. Czy z konfrontacji dwóch tak odmiennych światów i kultur może wyniknąć coś dobrego?



Reżyser, na szczęście, ucieka od wszelkich uproszczeń i typowych skrótów myślowych. Nie kategoryzuje żadnej z rodzin jako wyłącznie dobrej lub złej. Nie przemawia też protekcjonalnym tonem, który narzucałby widzom jednotorowy sposób myślenia. Stara się pokazać oba światy jako różnorodne, bo wywodzące się z innych korzeni, nawet jeśli oparte na azjatyckim modelu patriarchatu. Światopoglądowo jest mu jednak bliżej do rodziny Saiki, pokazywanej tu jako środowisko przepełnione szczerością, ciepłem i "prawdziwymi" emocjami. W przeciwieństwie do rodziny Nonomiya tutaj nie uczy się dzieci spełniania oczekiwań swoich rodziców. Sukces nie musi oznaczać tylko dużych pieniędzy ani dążenia do perfekcji w każdej dziedzinie życia. Szczęście tkwi w detalach i drobnostkach każdego dnia. Wychowywany w takim środowisku biologiczny syn Ryoty stanowi zatem dla ojca osobliwą zagadkę, którą nie łatwo będzie mu rozgryźć. Czy asymilacja w rodzinie Saiki sprawiła, że nie uda się "przestawić" syna na porządną, mieszczańską drogę? Jak przekonać go do siebie i zupełnie innego trybu życia po sześciu latach rozłąki? Nie od dziś wiadomo, że dorastające dzieci informacje płynące ze świata chłoną jak gąbka, stąd tym większy lęk Ryoty przez spotkaniem z pierworodnym synem.



"Jak ojciec i syn" ostatecznie staje się sprawdzianem dla wszystkich, którym wydaje się, że w życiu nic ich nie zaskoczy, że wszystko już jest poukładane. Oczywiście, nic bardziej mylnego. Choć akcja filmu rozgrywa się w Japonii, film ma wydźwięk uniwersalny; da się go odnieść do kultur z różnych zakątków świata. Ponadto wielowymiarowość tej historii jest o tyle ciekawa, że każdy od każdego jest tu w stanie się czegoś nauczyć: rodzice od innych rodziców, dzieci od innych dzieci, starsi od młodszych i na odwrót. Przenikają się tu sposoby wychowania, różnorodne wartości, perspektywy na życie w rodzinie czy też poza nią. W starciu tak odmiennych i ugruntowanych światów jest nadzieja na wzajemne porozumienie, wyciąganie wniosków. Chaos da się uporządkować, a w przyrodzie może być zachowana równowaga. Jeśli to oznacza wyrzeczenia i diametralne zmiany dotychczas utartych światopoglądów, to każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy się na nie godzi, czy też nie. Bohaterowie filmu "Jak ojciec i syn dokonali wyborów, które (przynajmniej mnie) satysfakcjonują.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Podejście kameralne i emocjonalna powściągliwość mogą być kontrowersyjne w kontekście tematu, jaki podjął... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones