Recenzja filmu

Sekret (2001)
Adam Brooks
Jordana Brewster
Christopher Eccleston

Podróż donikąd

Relacje rodzinne, tragedie życiowe, jakie mają na nie wpływ, to częsty filmowy motyw. Temat trudny i wymagający rozwagi, doświadczenia i mądrości od każdego, kto się nim zajmuje. Podziwiam
Relacje rodzinne, tragedie życiowe, jakie mają na nie wpływ, to częsty filmowy motyw. Temat trudny i wymagający rozwagi, doświadczenia i mądrości od każdego, kto się nim zajmuje. Podziwiam filmowców, którzy mają na to odwagę, ale jednocześnie denerwują mnie ci, którzy już na początku filmu przekonują nas, że nie umieją się tym zająć i całe kilkadziesiąt minut każą nam patrzeć na swoje zmagania z tematem, który daleko ich przerasta. Niestety, tak jest w przypadku filmu, do którego poniższy komentarz się odnosi. Cala historia dotyczy młodej dziewczyny, Phoebe, prześladowanej przez obsesyjne wspomnienia o siostrze, Faith, która sześć lat wcześniej popełniła samobójstwo w Portugalii. Nieznane okoliczności śmierci tejże, wraz z obrazem ukochanej i charyzmatycznej osoby, jaki po sobie pozostawiła, sprawiają, że Phoebe ucieka z domu i wyrusza do dalekiej Europy, by wyjaśnić drążącą ją tajemnicę. Podróżuje śladem wyznaczonym przez wysyłane przez siostrę pocztówki, przy okazji wkraczając w życie byłego chłopca Faith, który chcąc nie chcąc wyrusza z nią w dalszą podróż, rozgrzebując i tak trudno gojące się rany. Dowiadując się wszystkiego (czego chyba nie do końca chciała się dowiedzieć), panna wraca do domu, gdzie czeka na nią cierpiąca z tęsknoty rodzicielka. Akcja filmu rodzi się z chęci Phoebe dorównania starszej siostrze. Faith zmarła, gdy Phoebe miała zaledwie 12 lat, tak więc wspomnienia o niej są bardzo wyidealizowane. Jest pełna podziwu dla Faith - aktywnej, wolnej , pozbawionej zahamowań, czyli będącej zupełnym jej przeciwieństwem. Wyobrażenie to kłóci się jednak z faktem, że Faith, zawsze bardzo szczęśliwa i pełna życia, popełniła samobójstwo. Młodsza siostra doszukuje się więc w jej śmierci jakiejś tajemnicy, czegoś szlachetniejszego i bardziej heroicznego i postanawia rozwikłać tę zagadkę. Odgrywająca rolę Phoebe, Jordana Brewster, nie jest jednak ani trochę przekonująca. Jak dla mnie, tylko jej wygląd zgadza się z wizerunkiem bohaterki jako osoby zahukanej, niezaradnej życiowo i zupełnie niewinnej. Całe aktorskie wysiłki spełzają tu na niczym. Zawikłanej osobowości jej bohaterki nie daje się tu wręcz oglądać i po jakimś czasie staje się ona wręcz denerwująca. Aktorka o bardziej rozbudowanej emocjonalnej wrażliwości, może sprawiłaby, że ta niezbyt jednak ciekawie nakreślona postać, wzbudziłaby trochę naszej sympatii. Znając inne role panny Brewster jestem za tym, żeby raczej pozostała studentką Yale niż zajmowała się filmem, o ile aktorstwo nie jest jej fakultetem. Ciekawą postacią powinna okazać się Faith jako osoba, które żyje pełnią życia i właśnie dlatego skazana jest na klęskę. Ponieważ jest wiecznie głodna wrażeń, ciągle prze do przodu, wiadomo z góry, że w końcu zafascynuje ją coś, co ją pochłonie i zniszczy. Niedociągnięcia scenariuszowe, (w wyniku których raczej jesteśmy informowani o smutku i rozdarciu bohaterki niż możemy tego doświadczyć) mimo fantastycznych starań Cameron Diaz, czynią z Faith tylko i wyłącznie rozpuszczoną, egoistyczną i pustą dziewuchę, która przesadza z narkotykami. Niewyobrażalne jest dla mnie, jak ktoś taki mógł komukolwiek zaimponować. Nie ratuje tego wszystkiego nawet rewelacyjny Christopher Eccleston, którego decyzja o zagraniu w tym filmie pozostanie dla mnie zagadką. To jedyna postać w filmie, mimo poplątanego losu jako tako odpowiedzialna i najbardziej ludzka. Film traktuje o ważnych, choć może wykraczających poza znaną nam rzeczywistość problemach i może, gdyby wziął się za niego inny reżyser (a przede wszystkim scenarzysta), a także zaangażowano inną aktorkę do roli Phoebe, mógłby stanowić znośną historię. W obecnej sytuacji jawi się nam ona jednak jako obyczajowa opowieść, nie wykraczająca poza ramy romansideł dla kobiet klasy B. Ja jestem kobietą i ile z rzadka (ale jednak!) zdarza mi się takie filmy też docenić, ten jednak nijak nie przypadł mi do gustu. Nic mnie bowiem nie przekona do drętwych dialogów i mało interesującej, czasami aż porażającej głupotą fabuły. Nie ma tu nic nowego, świeżego. Mimo, że jestem uczuciową i romantyczną panną, modliłam się o dotrwanie do końca.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones