Recenzja filmu

Intymność (2001)
Patrice Chéreau
Mark Rylance
Kerry Fox

Podwójne życie Claire

<a href="fbinfo.xml?aa=30763" class="text"><b>"Intymność"</b></a> <a href="lkportret.xml?aa=8617" class="text">Patrice'a Chereau</a> to z całą pewnością jeden z najgłośniejszych filmów tego roku.
"Intymność" Patrice'a Chereau to z całą pewnością jeden z najgłośniejszych filmów tego roku. Zdobywca Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie, laureat nagrody publiczności w Kazimierzu, który uwagę na siebie zwrócił wbrew pozorom najmniej istotnym szczegółem w filmie - 2-sekundowym ujęciem pokazującym seks oralny. Scena ta wywołała wiele emocji na całym świecie. Praktycznie przy każdej publikacji poświęconej "Intymności" jej autor, bądź autorka, zwracali uwagę na ten fragment. Zupełnie niepotrzebnie. Na film bowiem wybierze się cała masa ludzi oczekujących po obrazie niezdrowej sensacji i opuszczą sale kinową zawiedzeni, bowiem "Intymność" to tytuł trudny, ambitny i przeznaczony dla wymagającego widza. Bohaterów najnowszego dzieła Patrice'a Chereau poznajemy w środowe popołudnie. Wtedy do drzwi Jaya stuka Claire, kobieta, której nigdy wcześniej nie widział na oczy, a która przyszła do niego tylko po to aby uprawiać seks. Za tydzień sytuacja się powtarza, podobnie za dwa tygodnie. Wkrótce odwiedziny Claire stają się stałym rytuałem. Bohaterowie spotykają się i najzwyczajniej "pieprzą". Nie rozmawiają ze sobą, nie widać, żeby łączyło ich jakieś głębsze uczucie, ich stosunek to akt czysto fizyczny. Taka sytuacja denerwuje Jaya, który zaczyna śledzić swoją tajemniczą kochankę chcąc dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Szybko odkrywa, że jest ona żoną i matką kilkuletniego chłopca, oraz niespełnioną aktorką, która prawie cały swój wolny czas poświęca występom w amatorskich teatrach i aktorskim kursom. Pragnąc zrozumieć postępowanie swojej kochanki Jay nawiązuje znajomość z Andym, mężem Claire... "Intymność" to solidne kino psychologiczne na wysokim poziomie. Historia opowiedziana przez Chereau nie jest wydumana, czy nierealna. Bohaterowie "Intymności" to ludzie, jakich miliony żyją na tym świecie. Osoby mające rodziny, pracę, sprawiające wrażenie zadowolonych z życia, a jednak głęboko nieszczęśliwe. Jay opuścił swoją żonę i dwoje dzieci, wmawia sobie, że była to jedyna świadoma decyzja w jego życiu, ale w rzeczywistości tęskni za tym, co utracił. Claire, związana z grubym i brzydkim taksówkarzem, którego od lat już nie kocha chce się spełnić jako aktorka, mimo że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż nigdy nie osiągnie w tym zawodzie sukcesu. Victor, na co dzień sprzedawca telewizji kablowej, wieczorami zapuszcza się do podejrzanych knajp, gdzie wśród narkotyków i alkoholu szuka zapomnienia i lepszego świata. To nie są życiowi rozbitkowie, degeneraci. To osoby, którym po prostu nie wyszło, a to w dzisiejszych czasach zdarza się niestety coraz częściej. W swoim filmie Chereau pokazuje, jak ci ludzie usiłują ułożyć sobie życie, jak walczą z przeciwnościami losu, mimo że walka ta z góry skazana jest na przegraną. Zdecydowanie najmocniejszą stroną "Intymności" są kreacje aktorskie. Mark Rylance i Kerry Fox, którzy wcieli się w postaci Jaya i Claire pokazali, że są artystami wysokiej klasy. Grani przez nich bohaterowie są wiarygodni i prawdziwi, dzięki czemu opowiadana w obrazie historia jest dla odbiorcy niezwykle realna i rzeczywista. Równie dobrze wypada charakterystyczny Timothy Spall, jeden z ulubionych aktorów Mike'a Leigh, w roli męża niewiernej żony. Na uwagę zasługuje także ciekawa muzyka, której autorem Eric Neveux. Niestety "Intymność" nie jest filmem, który bez wahania mogę polecić każdemu. Wręcz odradzam go wszystkim, którzy do kina wybiorą się tylko dla "momentów" bowiem tych jest w obrazie Chereau faktycznie sporo, ale zostały one nakręcone w sposób bardzo naturalistyczny i ich oglądanie wywołuje u widzów raczej wstręt, niż podniecenie. Jednak również i Ci, którzy po "Intymności" oczekiwać będą jedynie intelektualnej rozrywki filmem mogą poczuć się nieco zawiedzeni bowiem jest on najzwyczajniej w świecie za długi. Narracja w wielu miejscach zawodzi, a dialogi sprawiają wrażenie wydłużanych na siłę. Nie tego przecież oczekujemy po laureacie prestiżowych nagród w Berlinie i Kazimierzu. Również i konstrukcja bohaterów, moim zdaniem, pozostawia wiele do życzenia. Ich postaci nie zostały wykorzystane do końca, a w wielu sytuacjach ich ekranowe decyzje i zachowania są nie do końca zrozumiałe dla odbiorców. "Intymność" to jednak kawał solidnego, choć nie pozbawionego wad kina. Zachęcam do obejrzenia, ale nie w kinie, a na wideo.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones