Recenzja filmu

Dziki Ocean 3D (2008)
Luke Cresswell
Steve McNicholas

Podwodny świat sardynek

"Dziki ocean 3D" jest dowodem na to, że granica między "być tam" a "obejrzeć w kinie" jest już naprawdę niewielka.
"Dziki ocean 3D" to krótkometrażowa produkcja dydaktyczno-przyrodnicza. Trwający zaledwie 45 minut film to nie tylko świetna lekcja przyrody, ale także emocjonujące przeżycie dla każdego, kto marzy o podróżach nieco dalej niż poza granice swojego miasta.

Twórcy "Dzikiego oceanu 3D" przybliżają świat morskich stworzeń żyjących u wybrzeży Afryki Południowej. Nie o różnorodność gatunkową jednak chodzi, a o symbiozę, w jakiej ryby i ssaki żyją w naturalnych warunkach. Głównym bohaterem filmu są sardynki, których podróż wzdłuż Dzikiego Wybrzeża jest pretekstem do umoralniającego wykładu na temat degradacji ich naturalnego środowiska. Łagodny głos Piotra Fronczewskiego informuje o niebezpieczeństwach, na jakie narażone są płynące setki kilometrów ławice, czy to ze strony drapieżników, czy pragnących zysku ludzi. Na szczęście, jest jedno takie miejsce na świecie, gdzie o równowagę biologiczną dba rząd w porozumieniu z lokalną społecznością. Dziki ocean u wybrzeży Afryki Południowej to niemal miejsce wiecznej szczęśliwości, ostatni morski rezerwat na Ziemi. Ludzie żyją tam w zgodzie z przyrodą i czerpią z morza tylko tyle, ile potrzebują  do przeżycia. I taki zasadniczo jest   wydźwięk filmu: autorzy "Dzikiego oceanu" chcieli tchnąć w widzów otuchę, że choć efekt cieplarniany i zbójecka gospodarka nastawionych na zysk ludzi niszczy morskie zasoby, człowiek wciąż ma szansę na poprawę tej sytuacji i życie w harmonii z naturą.

Oprócz sardynek widzowie mogą zobaczyć z bliska rekiny, foki, walenie i ptaki nie bez powodu nazywane głuptakami, bowiem to, co robią, jest co najmniej dziwne. Stworzenia te uderzają o taflę wody z prędkością sięgającą 50 kilometrów na godzinę i nurkują nawet do 9 metrów, by wyłowić z toni choć jedną sardynkę. Najbardziej niesamowite jest jednak to, że wszystkie ich wyczyny oglądać można z odległości kilkunastu centymetrów. Takie właśnie wrażenie stwarza doskonałej jakości trójwymiarowy obraz. Wszystkim przeciwnikom modnych w ostatnim czasie produkcji w trzech wymiarach polecam seans w kinie IMAX, by zrozumieli, na czym tak naprawdę polega różnica między 2D a 3D.  "Dziki ocean 3D" jest dowodem na to, że granica między "być tam" a "obejrzeć w kinie" jest już naprawdę niewielka. Nie bez przesady mogę więc powiedzieć, że seans "Dzikiego oceanu" to przygoda, na którą warto sobie pozwolić.
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones