Recenzja filmu

Drabina Jakubowa (1990)
Adrian Lyne
Tim Robbins
Elizabeth Peña

Pogodzić się ze śmiercią

Film Adriana Lyne’a z 1990 roku to film wyjątkowy, niebanalny, pionier w gatunku, który sam stworzył w momencie swej premiery. Jednak mimo postawionej przeze mnie tezy z gatunków już
Film Adriana Lyne’a z 1990 roku to film wyjątkowy, niebanalny, pionier w gatunku, który sam stworzył w momencie swej premiery. Jednak mimo postawionej przeze mnie tezy z gatunków już istniejących, zaliczyłbym go do grona obrazów dramatu wojennego. W dalszym ciągu mej subiektywnej oceny, postaram się poprzeć ów fakt. Weteran wojny w Wietnamie Jakub Singer (Tim Robins) prowadzi pospolity żywot w jednej z ponurych dzielnic Stanów Zjednoczonych, jednak w przeciwieństwie do przeciętnego zjadacza chleba, miewa wizje, ataki lęku i psychozy. Początkowo niepokojące wizje przydarzają mu się wyłącznie nocą, z czasem jednak zaczyna śnić na jawie w obecności swojej kochanki (Elizaberh Pena) oraz przypadkowo napotkanych ludzi. Kłopotliwe objawy stają się nie do zniesienia, a bohater sam gubi się w matni wspomnień i tworów swojej chorej wyobraźni. Spotyka towarzyszy z plutonu, z którymi służył w Wietnamie. Podobnie jak on miewają wątpliwości co do swego zdrowia psychicznego. Elementem zwrotnym ich spotkania i wspólnych domniemywań staje się śmierć jednego z nich. Wspólnie dochodzą do wniosku, iż zostali poddani brutalnemu eksperymentowi w czasie wojny. Obraz Adriana Lyne’a nie daje się sklasyfikować, a także przedstawić w jednym fabularnym aspekcie, bowiem dla każdego obraz będzie inaczej oddziaływał, inaczej także każdy go odbierze. W tym tkwi jego niezwykłość, niebanalność wreszcie dotąd niespotykany klimat i złożoność historii. Widz angażuje się w fabułę i ani na chwilę nie daje wytchnienia, aż do końca drogi naszego bohatera. Ważnym elementem jest zapewne celowe nawiązanie do wojny w Wietnamie w latach sześćdziesiątych XX wieku, po której nasz bohater doznaje śmierci klinicznej i przechodzi przez ciemną stronę, dramat swojego dawnego, porzuconego w chwili opuszczenia kraju życia. Widz może odbierać całość i zakończenie na różne sposoby, ich interpretacja w każdym przypadku będzie osobna i jedyna w swoim rodzaju. Jednak mimo tych niuansów fabularnych film jest jednolity i sprawnie przeprowadza widza po matniach ludzkich imaginacji. Ma on również zarówno wydźwięk religijny jak i antyreligijny, bowiem bohater musi opowiedzieć się w finale, jaką drogę chce wybrać: wiecznego cierpienia i użalania się nad sobą czy może życie u boku ukochanego synka.  Na uwagę zasługuje również fakt świetnego aktorstwa Tim Robinsa, który odegrał, świetnie wcielił się, przedstawił nam widzom swą rolę. Pokazał jej złożoność, mroczną stronę umysłu, a także typowe dla literackich bohaterów tragicznych - brak świadomości swojego rychłego, tragicznego w skutkach końca.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Afera z "Agentem Orange", odbiła się nie tylko na zdrowiu części weteranów z Wietnamu, ale i położyła... czytaj więcej
Adrian Lyne jawi się jako twórca operujący tematami niełatwymi do przełknięcia. Jego produkcje wprost od... czytaj więcej
Adrian Lyne to twórca słynący raczej z filmów gatunkowo z pograniczy erotyki, co wychodzi mu oczywiście... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones