Recenzja serialu

Włatcy móch (2006)

Słyszy się głosy, że "Włatcy móch" są polskim odpowiednikiem amerykańskiego serialu animowanego dla dorosłych "South Park". Ale czy na pewno tak jest? W malutkim stopniu tak, ale oba te seriale różnią się bardzo. Obie bajki opowiadają o czwórce przyjaciół… i to chyba koniec cech wspólnych. Anusiak, Maślana, Konieczko i Czesio. Wszyscy czterej uczęszczają do tej samej szkoły podstawowej - dokładnie do klasy II B. Mimo młodego wieku są bardzo ambitni. Ich marzeniem jest zapanowanie nad światem. Każdy z nich ma własną wizję tego, w jaki sposób obejmą panowanie nad Ziemią. Anusiak chciałby zostać w przyszłości ważnym politykiem. Maślana z kolei wraz ze swoją złotą kartą marzy o objęciu posady prezesa banku światowego. Konieczko, który posiada niebywałą wiedzę, chce zostać prezesem fundacji Nobla. Ostatni z nich, Czesio jest… no właśnie, jest zombie z wielkim "talentem" muzycznym, który chciałby go wykorzystać do śpiewania "gorzkich żali". Ich marzenie wydawałoby się banalnie proste, gdyby nie ich wychowawczyni. Pani Frau, której niezbyt podobają się pomysły swoich podopiecznych, za wszelką cenę chce zniweczyć złowieszczy plan chłopców. Jak w każdym filmie animowanym, i w tym musi być ktoś dobry, kto będzie pomagał naszym małych bohaterom. W tym przypadku jest to szkolna higienistka, która kocha bluesa. "Włatcy móch" może nie imponują pod względem graficznym, ale na pewno może się podobać, jeśli chodzi o humor. Typowo polski humor, który jest kierowany przede wszystkim do rodaków. Nie bez powodu serial ten otrzymał nagrodę specjalną na Festiwalu Dobrego Humoru w Gdańsku oraz Świra 2008 dla najlepszego serialu telewizyjnego. W tych jakże ciężkich czasach dla obywateli naszego kraju, gdzie w mediach ciągle słyszy się o lustracjach, nieślubnych dzieciach polityków, gwałtach czy wojnach politycznych pomiędzy czołowymi partiami, warto usiąść przed telewizor na te dwadzieścia kilka minut i zapomnieć o rzeczywistości. Świetna zabawa podczas oglądania tego serialu to w dużej mierze zasługa bardzo udanego dubbingu. Chyba każdy w Polsce słyszał sławne "dzień dobry" wymawiane przez Czesia, któremu głosu użyczył Bartosz Kędzierski, który jest także reżyserem. Beata Rakowska podłożyła głos Konieczce, Adam Cywka z kolei jest filmowym Maślaną, a Krzysztof Kulesza to Anusiak. Jeśli chodzi o "obsadę dorosłych ról", to panią Frau dubbinguje Elżbieta Golińska, a higienistkę Krzysztof Grębski. Jeśli chodzi o muzykę do "Włatców móch", to stworzył ją zespół muzyczny Behavior, który ma na swoim koncie wydane dwie płyty. W przeciwieństwie do "South Parku" polska produkcja jest dużo mniej wulgarna. Bo chyba nie możemy nazywać takich słów jak "pierdziu" czy "wacek" wulgarnymi, skoro dzieci w SP używają jedynie "kur**" czy "pierd** się". "Włatcy móch" nie obrażają innych narodów, wyznań religijnych i nie ma w nich przejawów zachowań rasistowskich. W "Miasteczko South Park (1997)South Park" jest to normalne. To jest chyba największa różnica, która występuje pomiędzy tymi serialami. Podsumowując „Włatcy móch” jest świetnym oderwaniem od rzeczywistości, przy którym można się dobrze bawić. Bajkę tę można spokojnie nazwać satyrą na nasz kraj (np. reforma oświaty czy komunia święta). Jedni mogą ją brać na poważnie, a drudzy nie. Osobiście polecam obejrzenie chociażby kilku odcinków.