Recenzja filmu

Angelus (2001)
Lech Majewski
Jan Siodlaczek
Jacenty Jędrusik

Polskie '100 lat samotności'

<a href="lkportret.xml?aa=343" class="text">Lech Majewski</a> to z całą pewnością jeden z najlepszych i najoryginalniejszych polskich filmowców. Absolwent łódzkiej Filmówki i ASP, poeta, pisarz,
Lech Majewski to z całą pewnością jeden z najlepszych i najoryginalniejszych polskich filmowców. Absolwent łódzkiej Filmówki i ASP, poeta, pisarz, scenograf, scenarzysta, to zaledwie kilka z zawodów tego współczesnego człowieka renesansu. Od ponad 20 lat Majewski mieszka i pracuje w USA, ale co jakiś czas powraca do Polski, gdzie realizuje niektóre ze swoich projektów. W 1993 r. wspólnie z Krzysztofem Pendereckim wystawił "Ubu Króla", za którego artyści otrzymali kilkanaście nagród w tym Złotą Maskę i Złotego Orfeusza podczas Warszawskiej Jesieni, a dwa lata temu przypomniał się doskonałym "Wojaczkiem", biografią tragicznie zmarłego poety. Teraz reżyser na rodzinnym Śląsku zrealizował "Angelusa", film szczególny, który po pokazie obrazu na festiwalu w Kazimierzu nazwano "polską odpowiedzią na '100 lat samotności'". Akcja tego inspirowanego autentyczną historią projektu, rozpoczyna się tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. W gronie uczniów umiera Mistrz gminy okultystycznej. W ostatnich minutach życia przekazuje on swoim podopiecznym 3 proroctwa: wybuch wielkiej wojny, inwazję świata astralnego i jego demonów, po których nastąpi Apokalipsa. Przepowiednie umierającego Mistrza szybko się spełniają. We wrześniu 1939 r. Niemcy napadają na Polskę, a w roku 1945 władzę w Polsce obejmują komuniści, co przez uczniów interpretowane jest jako zapowiedziane rządy demonów. Teofil, następca Mistrza, i jego uczniowie nabierają pewności, że wypełni się również trzecie proroctwo, czyli Apokalipsa. Odczytanie obrazów i znaków pozostawionych przez zmarłego Mistrza wskazuje, iż ze względu na konfigurację planet z Saturnem apokaliptyczny promień uderzy w Ziemię już bardzo prędko. Świat przed zagładą ocalić może jedynie Angelus, niewinny młodzieniec, który przyjmie na siebie moc kosmicznej energii. Powyższe streszczenie brzmi może, jak zapowiedź baśni, ale cała historia, co już napisałem wcześniej, inspirowana jest wydarzeniami autentycznymi. Janowska gmina okultystyczna, której członkami są bohaterowie "Angelusa" istniała naprawdę i działała na Śląsku w latach 30. i w dwóch pierwszych dekadach powojennych. Przynależący do niej artyści Teofil Ciepka i Erwin Sówka, popularyzatorzy malarstwa prymitywnego osiągnęli dzięki swojej twórczości międzynarodowy sukces, a wystawy ich obrazów organizowane były w wielu krajach świata. Członkowie janowskiej gminy okultystycznej interesowali się parapsychologią, poszukiwali kamienia filozoficznego, usiłowali dotrzeć do tajemnicy Bytu i podobnie jak Różokrzyżowcy wierzyli w istnienie świata astralnego i szczególne znaczenie Saturna, mającego bezpośredni wpływ na życie na Ziemi bowiem to na Saturnie - jak mówią ezoteryczne traktaty - przebywają astralne ciała, dusze, istoty, a także demony, uosabiające ludzkie dążenia i żądze. Uczciwie trzeba przyznać, że takiego filmu jak "Angelus" w polskim kinie jeszcze nie było, a przynajmniej ja takiego nie widziałem. Oryginalna i niesztampowa fabuła dała Majewskiemu ogromne możliwości stworzenia unikalnego świata, w którym codzienna rzeczywistość miesza się z okultyzmem i magią. I tak po węglowych hałdach spacerują anioły, a z dworcowych megafonów wydobywają się tajemnicze głosy, słyszalne jedynie dla członków gminy. Takie przedstawienie świata charakterystyczne jest dla realizmu magicznego, w którym różne wymiary zostają wymieszane, a wchodzące w ich skład elementy urównouprawnione. Najwybitniejsze dzieła, dzięki którym pojęcie 'realizm magiczny' zrobiło zawrotną karierę na świece powstały w Ameryce Południowej, ale ten sposób przedstawiania rzeczywistości wpłynął również na twórców z innych krajów, w tym oczywiście filmowców. Od wielu już lat próbują oni z mniejszym, lub większym szczęściem pokazać magiczną rzeczywistość, ale jak do tej pory udało się to tylko Alfonso Arau w obrazie "Przepiórki w płatkach róż", ekranizacji powieści Laury Esquivel. Teraz w moim odczuciu dołączył do niego Majewski, który "Angelusie" pokazał nasz rodzimy realizm magiczny, niepowtarzalny i unikalny. Na uwagę zasługuje również sposób realizacji filmu bowiem jest on nie mniej oryginalny niż sama fabuła. W obrazie większość ról odtwarzają posługujący się piękną śląską gwarą naturszczycy, osoby nie mające doświadczenia filmowego. Dzięki takiemu rozwiązaniu opowiadane wydarzenia stają się bardziej realne i prawdziwe dla widza. Fantastyczna jest również w "Angelusie" scenografia, której projektantem był Lech Majewski. Tworząc filmową rzeczywistość artysta sięgnął do malarstwa prymitywistów, pełnego żywych kolorów, soczystych barw i specyficznej estetyki. "Tak właśnie pamiętam swoje dzieciństwo" - mówił na konferencji prasowej reżyser. W "Angelusie" Majewski połączył i wymieszał ze sobą różne gatunki filmowe i sposoby narracji. Sceny komediowe, sąsiadują tu z dramatycznymi, surrealistyczne, z realistycznymi, a suspens z symboliką. Całość zaś składa się na doskonały film, który ogląda się dużą przyjemnością i bez znużenia. "Angelus" to z całą pewnością jeden z najlepszych i najoryginalniejszych polskich filmów, jaki widziałem w ciągu ostatnich lat. Majewskiemu na dużym ekranie faktycznie udało się pokazać realizm magiczny w polskim wydaniu. Sztuka ta nie udała się przed nim nikomu. W filmie autora "Wojaczka" magia miesza się z realnością, rzeczywistość z nierzeczywistością a wszystko to jest tak połączone, że tworzy zgrabną i porywającą całość.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
O Lechu Majewskim można powiedzieć wiele, tylko nie to, że jest artystą banalnym. Wszystkie jego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones