Recenzja filmu

Pasja (2004)
Mel Gibson
Jim Caviezel
Maia Morgenstern

Potrzebne okrucieństwo

"Pasja", czyli film Mela Gibsona tak oczekiwany i chyba najbardziej kontrowersyjny od wielu lat, opowiada o rzeczach, o których wielu boi się opowiadać. Ostatnie dwanaście godzin życia Jezusa,
"Pasja", czyli film Mela Gibsona tak oczekiwany i chyba najbardziej kontrowersyjny od wielu lat, opowiada o rzeczach, o których wielu boi się opowiadać. Ostatnie dwanaście godzin życia Jezusa, wydawać by się mogło, że znamy na pamięć. Przecież słyszymy to co rok w czasie Wielkiego Postu, ale takiej męki Jezusa jeszcze w kinie nie było. Akcja filmu rozpoczyna się podczas modlitwy w Ogrójcu, tu po raz pierwszy widzimy "Jezusa człowieka", który psychicznie nie wytrzymuje brzemienia, które ma spocząć na jego ramionach. Tutaj też po raz pierwszy widzimy możliwości Caleba Deschanela, czyli fachowca od zdjęć. Ogrójec ukazany w półmroku, księżyc prześwitujący przez drzewa, czyli kraina niepewności. Kiedy słyszymy pierwsze takty muzyki przechodzi nas dreszcz, ja już wtedy wiedziałem, że jestem na niezwykłym filmie. Później w moich uszach zabrzmiał język aramejski, jak on pasował do Jezusa i ten umęczony drżący głos. Tu przeszedł mnie kolejny dreszcz. Czułem jak artyzm z ekranu trafia do mojej duszy. Kilka chwil potem scena przekazania srebrników Judaszowi, a raczej nie przekazania, ale rzucenia. Judasz niezdarnie łapie sakiewkę z pieniędzmi, srebrniki wysypują się. Chłonąłem scenę za sceną, praktycznie każde ujęcie było przemyślane, oddane z niezwykłą starannością i wiernością. Pod adresem tego filmu padło wiele zarzutów, że jest zbyt krwawy. Po części wszyscy mają rację, ale moim zdaniem Mel Gibson chciał nam pokazać w "Pasji" jak wielką cenę przeszedł Jezus, aby zbawić świat. Brak takich środków jak: niezwykle okrutne biczowanie czy wykańczająca do granic możliwości Droga Krzyżowa, czy pokazanie z detalami samego aktu ukrzyżowania nie dałoby nam pełnego wyobrażenia o Męce Pańskiej. Ja wcale nie sprzeczam się z głosami, które mówią, że tak nie było, bo cierpienia ukazanego w tym filmie nie zniesie żaden człowiek, choć w końcu Jezus był Bogiem. Mimo to jednak rzeczywiście tak nie musiało być, choć oczywiście mogło. Ja osobiście po "Pasji" zrozumiałem wiele. Zrozumiałem jak można cierpieć i fizycznie i duchowo i jak bardzo grzeszymy na co dzień, że boska osoba musiała przejść coś takiego. Od czasu tego filmu staram się unikać mówienia potocznie słowa "Jezus". Zacząłem częściej zjawiać się w kościele. Muszę podziękować Gibsonowi, że dzięki niemu wzbogaciłem się duchowo. Warto też wspomnieć o aktorach "Pasji", którzy w większości byli mało znani, a odegrali swoje role perfekcyjnie. Najpierw może kilka słów o Jamesie Caviezelu, który był bez wątpienia najlepszym Jezusem w historii kina. Jego cierpienie było prawdziwe, jego twarz przyciągała poczciwością, mądrością i dobrocią. Niesamowita też była odtwórczyni roli Matki Boskiej - Maia Morgenstern - ona też cierpiała, o tym nie można zapominać i to w grze aktorskiej widać. To właśnie scena tej dwójki aktorów przyprawiła mnie o strumień łez. A dokładniej, kiedy Maryja chce ujrzeć swego syna niosącego Krzyż. Tragizm i ból - tego trzeba doświadczyć. Dobrze zagrana też rola Piłata, do którego fizjonomii niezwykle pasuje łacina, która jest drugim językiem używanym w filmie. Oprócz tego niepowtarzalna rola diabła, niezwykły wprost wygląd i słowa cicho cedzone, tego szatana można naprawdę się przestraszyć. Pozostali aktorzy też grają bardzo dobrze, przede wszystkim role epizodyczne są dopracowane. Nie można nie wspomnieć o stronie technicznej, o którą dbałość była nie mniejsza niż o treść. Genialne zdjęcia (stylizowane na obrazy Caravaggia), ciekawa scenografia, przede wszystkim miejsce, gdzie sądził Jezusa Piłat, a także niepowtarzalna charakteryzacja. Rany wyglądały niezwykle realistycznie, a później, gdy już wisiał na Krzyżu strupy, okropne, ale kunszt jest widoczny gołym okiem. No i oczywiście muzyka. Skomponował ją John Debney. Muszę się przyznać, że kupiłem sobie ową muzykę. Bez filmu sprawia jeszcze lepsze wrażenie, te bębny, szaleństwo, chwała, każda rzecz, która jest w "Pasji", jest i w nutach utworów Johna Debneya. Można nawet niektóre utwory nazwać strasznymi, bo czasem bałem się włączyć CD, aby usłyszeć sceny z diabłem. Może jeszcze słowo o oskarżeniach o antysemityzm. Owszem, widzę jego przejawy, choćby w okrucieństwie Kajfasza i głupocie ludu żydowskiego, ale Gibson przecież nie mógł skłamać. To przecież Żydzi skazali na śmierć Jezusa. Jedyną niepotrzebną w moim odczuciu sceną jest zawalenie się Synagogi, podczas gdy Mesjasz zmarł. "Pasja" jest to film, na temat którego praktycznie nie powinno się wypowiadać sądów. Jest to film, który zostanie pod powiekami całe życie, a sam fakt obejrzenia będzie wydarzeniem traumatycznym. Odkąd wyszedłem z sali kinowej, nie ma dnia, aby jakaś scena z "Pasji" nie przewinęła mi się przez oczy. To obraz, który może umocnić wiarę bądź nawrócić. Dla mnie to zawsze będzie niepowtarzalne przeżycie zarówno duchowe, jak i wizualne.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pozwolę sobie zacząć od stwierdzenia - jestem niewierząca. Na "Pasję" wybrałam się z czystej ciekawości... czytaj więcej
Nie wiem w ogóle od czego zacząć. Przecież nie będę pisać, że reżyserem był Mel Gibson, Maryja jest... czytaj więcej
Historia największej miłości, dzieło zmartwychwstania – częste określenia życia, a w szczególności drogi... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones