Recenzja filmu

Incredible Hulk (2008)
Louis Leterrier
Edward Norton
Liv Tyler

Powrót zielonego stwora

Historia Bruce'a Bannera, naukowca, który podczas eksperymentu wojskowego zostaje napromieniowany i pod wpływem stresu przemienia się w zielonego olbrzyma, Hulka, miała już kilka adaptacji.
Historia Bruce'a Bannera, naukowca, który podczas eksperymentu wojskowego zostaje napromieniowany i pod wpływem stresu przemienia się w zielonego olbrzyma, Hulka, miała już kilka adaptacji. Najnowsze przedsięwzięcie traktujące o Hulku, w reżyserii Louisa Leterriera („Transporter”, „Człowiek Pies”) poszła w zupełnie inną stronę... w stronę wizualną. Początek filmu imponuje świetnie zmontowanym prologiem i klimatycznymi sekwencjami w biednej dzielnicy Rio de Janeiro. Bruce (Edward Norton) ukrywa się tam przed mściwym generałem armii amerykańskiej. Jednak spokojne życie bohatera nie trwa zbyt długo. Jego miejsce pobytu zostaje zaatakowane przez elitarny oddział wojskowy, co w efekcie prowadzi do dynamicznego, trzymającego w napięciu pościgu po dachach i zaułkach brazylijskich slumsów. Później akcja przenosi się do Stanów Zjednoczonych i wraz z upływem czasu zaczyna niestety dryfować w kierunku typowego, komiksowego szablonu. Zostajemy więc zalani całą gamą wymyślnych bijatyk, strzelanin i pościgów, dla których kontrapunktem ma być wątek romantyczny łączący Bannera z córką generała (Liv Tyler). Główną atrakcją filmu jest pojedynek Hulka z byłym komandosem (Tim Roth), który przeistacza się w bezwzględnego, gigantycznego maniaka, zwanego "The Abomination". Konfrontacje tych obydwu siłaczy dają twórcą filmu niemal nieograniczoną możliwość bawienia się efektami specjalnymi. Można się więc spodziewać wielkich demolek wszystkiego, co znajduje się w pobliżu. Pirotechniczne popisy spodobają się młodszej widowni, przyzwyczajonej do rozbuchanych efektów, a w szczególności chłopcom. Jeżeli ktoś oczekuje czegoś ponad te wszystkie wybuchy, powinien iść na zupełnie inny film. Końcówka zapowiada możliwość kontynuacji losów zielonego stwora. Jednak czy aby na pewno jest to pozytywny aspekt? Czy można dalej przedłużać i tak już wyczerpany i zmęczony materiał? Film Leterriera jest dobrą rozrywką dla nastolatków (zupełnie jak „Hancock”), która nic oryginalnego nie ma do zaoferowania, i jest tylko kolejną adaptacją komiksu, która nie żyje własnym życiem.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Oczekiwanie na nowy film Marvela było niezwykle nerwowe, bo należy pamiętać, że poprzednia ekranizacja... czytaj więcej
Powstanie tego filmu, chyba większość ze mną się zgodzi, była tylko kwestią czasu. Tym bardziej, że... czytaj więcej
I przyszedł czas na odnowienie kolejnej światowej sławy kreskówki Marvela i przeniesienia jej na kinowy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones