Recenzja filmu

Dredd (2012)
Pete Travis
Karl Urban
Olivia Thirlby

Prawo vs. Sprawiedliwość

Zadowoleni będą zwłaszcza miłośnicy bezwstydnego kampu; widzowie rozkochani w bezpretensjonalnej, krwawej młócce, one-linerach, których w latach świetności nie powstydziłby się sam
W słowniku Sędziego Dredda nie ma miejsca na takie wyrazy jak "ugoda" czy "apelacja". Kiedy w jednej z pierwszych scen bohater aplikuje pyskatemu zbirowi pocisk zapalający prosto do gardła, zamieniając głowę przestępcy w bożonarodzeniową choinkę, wiemy już, że ktoś tu przespał egzamin z piątej poprawki do konstytucji. To jednak właściwy człowiek na właściwym miejscu – w zniszczonym, postapokaliptycznym świecie szczytny cel uświęca najostrzejsze środki. Zwłaszcza jeśli celem jest utrzymanie porządku w siedlisku zła, korupcji i występku – gargantuicznej metropolii Mega City 1. Kiedy bezwzględna królowa zbrodni Ma-Ma postanawia wykończyć Dredda oraz jego obdarzoną umiejętnościami parapsychicznymi rekrutkę, sędzia zakasa rękawy, sięga po giwerę i rozpoczyna kolejną rozprawę.

Z wyroku zadowoleni będą zwłaszcza miłośnicy bezwstydnego kampu; widzowie rozkochani w bezpretensjonalnej, krwawej młócce, one-linerach, których w latach świetności nie powstydziłby się sam Schwarzenegger, oraz postaciach w rodzaju komputerowca z cybernetycznymi implantami zamiast gałek ocznych albo morderczej prostytutki z zepsutymi zębami i duszą czarną jak smoła. W niepamięć odeszło to, co okazało się zmorą pierwszej ekranizacji z Sylvestrem Stallone'em z 1995 roku: pstrokate kostiumy, dęte dialogi, próby uwikłania bohatera w wydumany dramat władzy i podległości oraz Rob Schneider. Została tylko kąpiel w morzu ognia i chwile na zaczerpnięcie powietrza, kiedy Dredd rozmyśla o tym, kogo zabić w następnej kolejności. Nie muszę dodawać, że chętnych do odstrzału nie brakuje.  
 
Reinterpretacja antybohaterskiej klasyki to w swojej klasie kino spełnione. Ma w zasadzie tylko jeden problem – nazywa się on "Raid". Ten niskobudżetowy film akcji rodem z Indonezji, który szybko dorobił się statusu dzieła kultowego, przypomina fabularny pierwowzór "Dredda". Powtarzają się w nim nie tylko motywy w rodzaju odizolowanego od świata wieżowca, w którym toczy się akcja i zasadzki zastawionej na bohaterów przez rezydującego na ostatnim piętrze "bossa", ale również konkretne narracyjne pomysły. Można byłoby przymknąć na to oko, gdyby nie związana z konwencją kina kopanego wizualna energia, charakteryzująca indonezyjski akcyjniak. Dredd to postać ociężała, nieruchawa, preferująca dość konwencjonalne metody eksterminacji bandziorów i choć twórcy nie mają problemu z intensyfikowaniem naszych doznań (w czym wydatnie pomaga przyznana filmowi kategoria R), to nie mogą poszaleć, jeśli chodzi o choreografię i inscenizację kolejnych scen akcji.   

Scenarzysta Alex Garland nie rzuca światła na przeszłość bohatera i w ogóle nie czuje potrzeby charakteryzowania go inaczej niż poprzez brutalne czyny. Paradoksalnie, działa to na korzyść filmu. Tak jak Ron Perlman urodził się po to, by w kilogramach lateksu i masy plastycznej na twarzy zagrać Hellboya, tak Karl Urban jest żywą inkarnacją Dredda z komiksu. Bohater to w jego interpretacji maszyna obleczona ludzką skórą, niezniszczalny – fizycznie, psychicznie, etycznie i moralnie – monolit. A przy okazji facet świadomie wypaczający sens maksymy Thoreau, wedle której szacunek dla sprawiedliwości należy przedkładać nad kult prawa. Rodzaj faszysty, którego popkultura kocha na zabój.
1 10
Moja ocena:
8
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tytuł "Dredd 3D" jednoznacznie przywodzi na myśl sędziwą produkcję o niestrudzonych obrońcach prawa, z... czytaj więcej
Mroczna postać posępnego Sędziego Dredda, bezwzględnie wymierzającego prawo na naznaczonych krwią... czytaj więcej
Pisząc te słowa, odcinam się od świata za pomocą słuchawek i z ochotą tonę w elektrycznych rytmach muzyki... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones