Recenzja filmu

Śniadanie do łóżka (2010)
Krzysztof Lang
Tomasz Karolak
Małgorzata Socha

Przez żołądek do serca

Trzeba przyznać, iż Karolak i Adamczyk – prywatnie dobrzy znajomi – z wdziękiem odgrywają sceny męskich sesji terapeutycznych.
W karcie dań polskich komedii romantycznych prawie bez zmian. Przystawki: zalana słońcem Warszawa i chamski product placement. Danie główne: nieprawdopodobna historia romantyczna. W charakterze deseru występuje Iza Kuna jako wredna suka. "Śniadanie do łóżka" podano!

Reżyser Krzysztof Lang robi, co może, by urozmaicić widzowi monotonny jadłospis. Strzałem w dziesiątkę było obsadzenie w głównej roli Tomasza Karolaka. Grany przez niego kucharz Piotr średnio nadaje na się bohatera rodzimej potrawki na słodko: ma nadwagę, nie zna się na żurnalach mody (gdzie mu tam do Zakościelnego czy Deląga) oraz lubi rzucać mięsem (nie tylko na patelnię). W środku jest jednak poczciwym miśkiem – nietrudno go zranić, a gdy się zakochuje, to na zabój.

Piotr ma najlepszego przyjaciela (Adamczyk), z którym lubi sobie pogawędzić przy wódeczce o kobietach. Poczynione przez obu panów konstatacje brzmią autentycznie i całkiem zabawnie. Który facet nie lubi się pożalić na zły i podstępny ród babski, który od wieków sprowadza potomków Adama na manowce? Który samiec w chwilach alkoholowego uniesienia nie popisuje się swoimi podbojami erotycznymi? Wreszcie który mężczyzna nie lubi udzielać kumplom "mądrych" porad na temat związków? Trzeba przyznać, iż Karolak i Adamczyk – prywatnie dobrzy znajomi – z wdziękiem odgrywają sceny męskich sesji terapeutycznych.

Niestety, cała reszta "Śniadania do łóżka" już taka wdzięczna nie jest. O ile dialogi w filmie zostały przez scenarzystów odpowiednio "przyprawione", o tyle fabuła przypomina zupę, z której widz po każdym zanurzeniu łyżki wyławia włosy. W trakcie seansu w głowie kłębią się pytania, na które trudno znaleźć odpowiedź. Dlaczego gwiazda telewizji śniadaniowej stołuje się w podrzędnej knajpie na zadupiu, a pierwszego napotkanego kucharza chce uczynić celebrytą? Dlaczego rozsądna  stylistka (Socha) daje się namówić na randkę z namolnym naciągaczem, do którego żywi szczerą niechęć? Dlaczego zbliżenia kamery na loga znanych marek z branży kucharskiej muszą być tak częste i ostentacyjne?  Czy naprawdę nie można było w nieco subtelniejszy sposób zadowolić sponsorów dokładających się do budżetu produkcji?

W ogóle wydaje się, że "Śniadanie do łóżka" mogłoby być dużo smaczniejsze, gdyby twórcy mieli więcej swobody i nie musieli pichcić filmu według przepisu producentów. Powstał jednak hamburger, który, co prawda, nie wywołuje zgagi jak większość polskich kom-romów, ale wciąż jest tylko ekranową bułą z kotletem i keczupem.
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones