Recenzja filmu

Prawdziwe męstwo (2010)
Ethan Coen
Joel Coen
Jeff Bridges
Hailee Steinfeld

Remake, nieremake

Od ładnych paru lat każda, kolejna premiera filmu braci Coen jest wielkim wydarzeniem w świecie kina. Niemal zawsze można się spodziewać po braterskim duecie czegoś oryginalnego, niepowtarzalnego
Od ładnych paru lat każda, kolejna premiera filmu braci Coen jest wielkim wydarzeniem w świecie kina. Niemal zawsze można się spodziewać po braterskim duecie czegoś oryginalnego, niepowtarzalnego i zaskakującego.  Gdy świat obiegła wieść, że Ethan i Joel Coenowie postanowili zabrać się za niemal wymarły gatunek kina, czyli western, apetyt rósł z każdym kolejnym newsem dotyczącym tej produkcji.

A przynajmniej tak powinno być. Niestety, ale owy western jednych z najwybitniejszych, niezależnych twórców ostatnich lat wcale nie jest nowatorskim projektem. "Prawdziwe męstwo" to nowa adaptacja powieści CharlesaPortisa. Niestety adaptacja ta w zasadzie niczym nie różni się od obrazu z nagrodzonym Oscarem za rolę w nim Johnem Waynem.
 
Film opowiada historię 14-letniej Mattie Ross, która za wszelką cenę chce pomścić śmierć zamordowanego ojca. W celu wytropienia i schwytania zabójcy odważna dziewczyna wynajmuje szeryfa Cogburna (Jeff Bridges) – alkoholika, a zarazem świetnego strzelca, oraz strażnika z Teksasu LaBoeufa (Matt Damon).

Adaptacja Coenów dzięki świetnym zdjęciom Rogera Deakinsa ma niesamowity klimat. Mroczny, brutalni Dziki Zachód rządzący się swoimi prawami. Krótkimi chwilami przypomina się nawet "Bez przebaczenia".

Niestety do poziomu klimatu, nie dostosowała się właściwie cała reszta filmu. Fabuła wlecze się dość ospale, a do tego nie jest zbyt wciągająca. Kilka scen wydaje się wręcz na siłę wydłużonych i przegadanych. Jeżeli, zaś pojawi się już jakaś akcja, to nie wzbudza emocji, gdyż jest doskonale znana z pierwszego filmu.

Wielkim pozytywem jest na pewno Jeff Bridges. Fantastycznie wpasował się w wycieńczonego życiem i nałogiem szeryfa, prezentując się nie gorzej niż John Wayne. Matt Damon gra poprawnie, podobnie jak Hailee Steinfeld, która może być zadowolona ze swojego debiutu.

"Prawdziwe męstwo" braci Coen to film, który nigdy nie powinien był powstać, a już na pewno nie powinien być realizowany przez tak kreatywnych i oryginalnych twórców. Z całą pewnością twórcy posiadają wystarczająco dużo talentu i wizji, żeby opowiedzieć autorską historię rodem z Dzikiego Zachodu. Ich adaptacja nie jest zmartwychwstaniem gatunku, ani nawet małym przebłyskiem reaktywacji. "Prawdziwe męstwo" to tylko dowód na to, że nawet najbardziej niezależni twórcy zaczynają robić coś, co już dawno zostało zrobione.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Western to gatunek prawie tak stary jak samo kino, jednak lata świetności ma już dawno za sobą. Opowieści... czytaj więcej
Parę lat po wojnie domowej nikt już nie wierzy w sprawiedliwość. Stary, zapijaczony szeryf Rooster... czytaj więcej
"Prawdziwe męstwo", najnowszy film braci Coen, powstał na motywachpowieści Charlesa Portisa, pod tym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones