Recenzja filmu

Rock'N'Rolla (2008)
Guy Ritchie
Gerard Butler
Tom Wilkinson

Ritchie powraca!

Guy Ritchie odżył. W 2002 popłynął w „Rejs w nieznane”, żeby 3 lata później strzelić sobie w stopę „Revolverem”. Ale Guy Ritchie odżył! Jest jak porucznik Dan z „Forresta Gumpa”. Facet, który
Guy Ritchie odżył. W 2002 popłynął w „Rejs w nieznane”, żeby 3 lata później strzelić sobie w stopę „Revolverem”. Ale Guy Ritchie odżył! Jest jak porucznik Dan z „Forresta Gumpa”. Facet, który pojechał na wojnę, żeby stracić nogi, po powrocie do ojczyzny załamał się, a następnie odbił od dna. Jeżeli jest ktoś, kto nie widział „Porachunków” i/lub „Przekrętu”, to nie wie, o czym mówię. Dla całej reszty jest oczywiste, że te dwa filmy, wyznaczyły pewien kurs w gatunku komedii kryminalnej. Kurs, którego Guy Ritchie stał się więźniem. Ale może i dobrze, bo oglądanie takich filmów to sama przyjemność. Jaki jest „RocknRolla”? Może nie jest tak pogmatwany i zakręcony jak „Przekręt”, ale jest zaskakująco dobry! Londyński półświatek to wciąż jeden wielki przypadek. Cała fabułę nakręcają wydarzenia, które wynikają, nie ze świadomych decyzji bohaterów, ale z dziwnych zbiegów okoliczności. Dzięki temu nie ma się pojęcia, co nastąpi dalej, kogo zastrzelą, a kto ucieknie. Jeżeli ktoś powie, przed obejrzeniem filmu, iż wie, jak się wszystko skończy, może oznaczać to jedną z trzech rzeczy. Albo czytał dokładny opis filmu, albo kłamie, albo jest Guyem Ritchiem. Dwie pierwsze opcje są dosyć prawdopodobne, natomiast trzecia to tylko złudne marzenie. Nie wiem teraz, czy dziękować Madonnie, że rozstała się z mężem, ale nie widzę innego powodu, który tłumaczyłby powrót Anglika do wysokiej, reżyserskiej formy. „RocknRolla” jest godnym, długo oczekiwanym następcą „Przekrętu”. Różnice oczywiście są. Leonidas zastąpił Transportera, amerykański gatunek raków - hodowle świń i pojawiła się rosyjska mafia. Nawiasem mówiąc, kiedy pierwszy raz na ekranie pojawił się Karel Roden, zacząłem się zastanawiać, czy Guy Ritchie nie zaangażował do współpracy Romana Abramowicza. I nie chodzi tutaj tylko o twarz! Cudowny epizod! „RocknRolla” to sprawnie skonstruowana opowieść o ludziach, których losy przeplatają się ze sobą w najmniej oczekiwanych momentach. Jest to też historia pewnego obrazu, 14 milionów, nieszczęśliwej, pięcioletniej miłości... i kilku innych rzeczy. Wszystko jest okraszone specyficznym humorem, takim, że nawet morderstwo wydaje się zabawne. A to już duża sztuka! Pozostał uroczy cockney, slang, którego żaden normalny człowiek nie rozumie, a miejscami przewija się jeszcze akcent szkocki i walijski. Zapomnij o normalnej angielskiej mowie – tu jej nie uświadczysz. Chociaż brakuje Stathama (który chyba ma zamiar przekwalifikować się na zawodowego kierowcę) i Vinnie’ego Jonesa (ten z kolei szaleje na PKP z tłuczkiem rzeźnickim) i paru innych, to film jest godny polecenia. Barwo Ritchie! Brawo Madonna!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Guy Ritchie powraca! Powraca w wielkim stylu ze swoim najnowszym dziełem zatytułowanym - „Rock’N’Rolla”.... czytaj więcej
Film zaczyna się źle. Po pierwszych minutach seansu widza dopada pytanie: czy tę historię w ogóle da się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones