Recenzja filmu

Zejście 2 (2009)
Jon Harris
Shauna Macdonald
Natalie Mendoza

Rzetelne sequele nie umierają

Powtórka z rozrywki, w każdym calu. Tym jednym zdaniem właściwie można ująć wstęp, istotę oraz podsumowanie czegokolwiek na temat "Zejścia 2". Film ten nie wnosi absolutnie nic nowego do gatunku
Powtórka z rozrywki, w każdym calu. Tym jednym zdaniem właściwie można ująć wstęp, istotę oraz podsumowanie czegokolwiek na temat "Zejścia 2". Film ten nie wnosi absolutnie nic nowego do gatunku grozy, a i też nie stanowi odświeżającego powiewu w tym temacie. Ba - nawet w obrębie, powiedzmy, "serii" nie jest szczególnie odkrywczy. Skoro już na początku odkrywamy wszystkie karty, dlaczego można go uznać za całkiem niezły horror?

Na pewno specjalnego wpływu nie ma na to fabuła całego przedstawienia. Nie bacząc na kompletnie zamknięte zakończenie pierwszego "Zejścia", okazuje się że dwa dni później podczas poszukiwań sześciu zaginionych kobiet jedna z nich, Sarah, znajduje się w zupełnie innym miejscu. Naprędce organizuje się grupa ludzi pod wezwaniem demonicznego szeryfa, która niemal siłą zaciąga bohaterkę do kompleksu jaskiń, by odnaleźć pozostałe osoby. Jeśli kogoś razi taka nieznajomość psychologii i post-traumatycznych zaburzeń osobowości, niech przygotuje się na gorsze. Film z minuty na minutę robi się coraz głupszy, zaś szczytem wszystkiego są bohaterowie, którzy nie mając pojęcia o potworach z podziemi (podobieństwo do morloków z "Wehikułu Czasu" jak najbardziej uzasadnione) nie są szczególnie zdziwieni ich istnieniem. Nawet kiedy rzeczone stwory odgryzają to i owo kolejnym uczestnikom wyprawy.

Sama konstrukcja filmu i prowadzenie widza przez jaskiniowe zakamarki także nie różni się od części pierwszej. Zachowana jest złota zasada 30 minut - przez pół godziny bowiem niemal nic się nie dzieje. A potem zaczyna się standardowa rzeź i obstawianie, kto wyjdzie żywy z całej awantury. Co ciekawe, w filmie pojawia się nadzwyczaj duża ilość nader krwawych scen. Widzom o słabszych żołądkach "Zejście 2" odradzam, bowiem nawet remake "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" wypada dość blado przy ilości posoki, jaka zalewa tu ekran. Wszystko oczywiście jak na standardy kina gore czy splatterpunk.

Cóż zatem zostało? Może gra aktorska? I tutaj nie ma szczególnych niespodzianek. Oczywiście podrzędnej obsadzie "Zejścia 2" daleko do takich mistrzów drewnianej gry jak Orlando Bloom czy Keanu Reeves, jednak starają się jak mogą. Oglądanie ich popisów nie należy do szczególnych przyjemności, jednak nie są tak irytujący, jak wymieniona wyżej dwójka hollywoodzkich gwiazdek. 

No i co z tego wszystkiego wynika? Ano to, że film to kompletna pomyłka. Jest wtórny, kiepsko zagrany, oczywisty i głupi. Problem w tym jednakże, że to wszystko przekreśla jedna rzecz - świetne rzemiosło. Tak, ten obraz można uznać za całkiem niezły, jeśli weźmiemy pod uwagę kunszt reżyserski, zdjęcia, dość specyficzny montaż, że o fenomenalnym udźwiękowieniu nie wspomnę. "Zejście 2" jest po prostu sprawnie nakręconym sequelem. Powtarza wszystkie elementy pierwszej części, ale jest przy tym na tyle dobrze zrobione od strony technicznej, że nie sposób uznać obejrzenia tego filmu za zmarnowany czas. Inna sprawa, że - jak większość horrorów - jest to produkcja dość niszowa. Ogół kinomaniaków uzna ją za kiepski film o goblinach. Z kolei ortodoksyjni fani grozy będą kręcić nosem na powtarzane motywy i ogólną miałkość. Kto zatem zostaje? Ci drudzy, ale przy obiedzie. "Zejście 2" to obraz, który oglądamy przy okazji robienia czegoś innego. Można na przykład posprzątać pokój albo nastraszyć nieobytą w grozie osobę. A po drodze cmoknąć parę razy z zadowoleniem nad tym, że dobre sequele jeszcze nie wymarły.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy w 2005 roku Neil Marshall zrealizował "Zejście", nikt nie wróżył mu powodzenia. Parę lat później... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones