Recenzja filmu

Wideodrom (1983)
David Cronenberg
James Woods
Sonja Smits

Seks, przemoc i kasety VHS

Kiedy sto lat temu z okładem francuscy pionierzy kinematografii - bracia Lumière, zorganizowali w Paryżu pierwszy publiczny pokaz filmowy, nie mieli pojęcia jak wielkiej rewolucji w życiu
Kiedy sto lat temu z okładem francuscy pionierzy kinematografii - bracia Lumière, zorganizowali w Paryżu pierwszy publiczny pokaz filmowy, nie mieli pojęcia jak wielkiej rewolucji w życiu społeczeństw stali się autorami. Wraz z  biegiem czasu pozbawione dźwięku, kilkuminutowe obrazy relacjonujące najbardziej prozaiczne sytuacje rodem z życia codziennego, otrzymywały zastęp kolejnych środków wyrazu stając się najbardziej pożądanym medium na naszej planecie. Najwcześniej na potencjale szeroko rozumianej kinematografii poznano się w Stanach Zjednoczonych, gdzie błyskawicznie uczyniono z niej biznes przynoszący krociowe zyski. W ten sposób rozpoczęło się telewizyjne El Dorado, które - co prawda z opóźnieniem - dotarło i do naszego kraju, pogrążonego w komunistycznym marazmie, stając się odskocznią od rzeczywistości zatopionej po uszy w beznadziei. Mały ekran szybko stał się też poletkiem na którym zaczęli siać i zbierać swoje żniwo najróżniejszej maści dewianci, oferując nam całą paletę kanałów pełnych porno i sadomaso, ogłupiając coraz bardziej uzależnione od szklanego ekranu społeczeństwo. O tym właśnie jest "Videodrom" – najlepszy film w karierze naczelnego świra Hollywood – Davida Cronenberga. 


Max Renn (James Woods) jest właścicielem kanału telewizyjnego. Pewnego dnia jeden z jego współpracowników przez przypadek natrafia na kanał gdzie pokazywane są na żywo sceny brutalnych tortur. Zafascynowany tym co zobaczył, za wszelką cenę stara się dotrzeć do źródła owych nagrań, w celu ich udostępnienia i pomnożenia zysków. W ten sposób wplątuje się w bezlitosną rozgrywkę zatracając się bez reszty w wirtualnej rzeczywistości… 




Każdy miłośnik X muzy doskonale wie, jakim nadzieniem Cronenberg po brzegi wypełnia robione przez siebie kino. Seks. Przemoc. Pożądanie. Ciało. To właśnie są haki, na których kanadyjski reżyser wiesza swoje filmy. I "Videodrom" jest jego dziwacznego stylu najbardziej spektakularnym wyrazem. Wystarczy wspomnieć, iż wraz z rozwojem fabuły głównemu bohaterowi wyrasta wagina w tułowiu, stając się nośnikiem dla kaset VHS…


Na wielkie oklaski zasługuje również Mark Irwin, który jest odpowiedzialny za zdjęcia. Oglądając "Videodrom" w środku nocy i przy zgaszonym świetle, można odnieść wrażenie, że jest to jakiś tani harlequin, umieszczony gdzieś w zakamarku naszej kablówki. Jednak mimo wszystkich wyżej wymienionych smaczków i zalet, o wyjątkowości tego obrazu decyduje to, o czym kilkadziesiąt lat temu nikt jeszcze nie wiedział. Cronenberg tworząc w 1983 "Videodrom" wyprzedził swoją epokę. Zrealizował wizję ludzi-zombie, sterowanych przez wirtualną rzeczywistość. O tym, jak trafne były jego wyobrażenia, świat przekonał się dopiero wraz z nastaniem ery komputerów i wszędobylskiego Internetu…


Na szczęście mimo wielu ponurych aspektów związanych ze środkami masowego przekazu, wciąż pełnią one szalenie ważną, edukacyjną rolę. Jak widać, zdawał sobie też z tego sprawę sam Cronenberg, który wśród wielu produkcji nastawionych głównie na rozrywkę stworzył "Videodrom" – ponadczasowe arcydzieło a zarazem jeden z najważniejszych filmów lat 80. Naprawdę warto.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Telewizja - dziedzina telekomunikacji przekazująca ruchomy obraz oraz dźwięk na odległość. W jednym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones