Recenzja wyd. DVD filmu

Złap, zakapuj, zabłyśnij (2009)
Jody Hill
Seth Rogen
Ray Liotta

Sny o potędze

Niezbadane są wyroki polskich dystrybutorów. Podczas gdy komediowe perełki zza oceanu pojawiają się od razu w wypożyczalniach ("Wykiwani"), zaś czas do premiery arcydzieł odmierzamy siwymi
Niezbadane są wyroki polskich dystrybutorów. Podczas gdy komediowe perełki zza oceanu pojawiają się od razu w wypożyczalniach ("Wykiwani"), zaś czas do premiery arcydzieł odmierzamy siwymi włosami ("Funny People"), na srebrnych ekranach wątpliwe triumfy święcą filmy przeciętne i wtórne. Obraz Jody'ego Hilla jest kolejnym, który z importu trafia prosto na rynek DVD. Szkoda, podejrzewam, że seans w galerii handlowej byłby doświadczeniem ciekawszym i pełniejszym.   W jednej z takich galerii pracuje Ronnie Barnhardt. Jest szefem ochrony i trzyma swoich podwładnych na krótkiej smyczy. Dzień upływa mu na wzdychaniu do dziewczyny z działu kosmetycznego, opijaniu się darmową kawą i oglądaniu telewizji z matką-alkoholiczką. Gdy klienci galerii stają się celem ataków podstarzałego ekshibicjonisty, Ronnie wkracza do akcji. Najpierw ze swoich współpracowników formuje bojówkę, potem wchodzi w konflikt z przydzielonym do sprawy zboczeńca detektywem (nabuzowany, nominowany do Złotego Globu Liotta), wreszcie postanawia zdawać do akademii policyjnej.    Nominalnie to komedia – są dowcipy słowne i sytuacyjne, barwny drugi plan oraz wątek kom-romowy. Jednak im dalej w las, tym mniej powodów do śmiechu. W interpretacji Setha Rogena, Ronnie jest postacią zabawną, ale i żałosną. Nielotnym bękartem amerykańskiej kultury, żyjącym iluzją władzy. Hill gromadzi najpopularniejsze fetysze Amerykanów – mundury, broń, centra handlowe – i bezlitośnie obnaża system, umożliwiający niezrównoważonym jednostkom uczestnictwo w społecznych rytuałach. Dobry żart nagle okazuje się szpilką satyry wbitą w tyłek establishmentu (gdy powstawał film, Obama dopiero rozgaszczał się w Gabinecie Owalnym). W kluczowej scenie Ronnie opowiada policyjnej egzaminatorce swój sen. Nad plac zabaw nadciąga "czarna rakowa chmura", ale oto pojawia się bohater uzbrojony w "największą strzelbę, jaką widzieliście"  i bez zbędnego komentarza "wszystko rozpieprza". Ludzie padają do jego stóp. Dziękują, zalani rzewnymi łzami. Wiadomo, dlaczego właśnie o tym marzy pragnący szacunku Ronnie. Nie jest też tajemnicą, jaka kultura uzbroiła go w język potrzebny do opisu podobnych "snów o potędze".
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones