Recenzja filmu

Red (2010)
Robert Schwentke
Bruce Willis
Morgan Freeman

Spluwy emerytów

Mając tak imponującą obsadę, Schwentke nie mógł zepsuć filmu. Rozrywka okazała się naprawdę przednia.
Ich młodość dawno minęła, od lat cieszą się zasłużoną emeryturą, ale to wcale nie znaczny, że można im powiedzieć "spieprzaj dziadu". Co to, to nie. Może i są starzy, ale za to jarzy i jeśli znajdzie się ktoś na tyle głupi, żeby ich rozdrażnić, ten na deser dostanie ołowianą bombonierkę, od której pęknie. Witajcie w świecie Retired Extremely Dangerous, czyli "RED".

Nowy film Roberta Schwentkego to adaptacja sensacyjnego komiksu Warrena Ellisa pod tym samym tytułem, choć słowo adaptacja nie bardzo tu pasuje. Moses ma w filmie inne imię, termin "red" otrzymał nowe znaczenie, a cała intryga została mocno zmieniona. To, co pozostało z oryginału, to ironiczny humor i sporo strzelanek. Bohaterowie kochają pociągać za spust i nie oszczędzają na nabojach. Na widzów czeka więc sporo eksplozji, latających kul i walki wręcz. Do tego dochodzi trochę ciętych dialogów i spora dawka czystej zabawy. "RED", jak zatem łatwo się domyślić, to film bez jakichkolwiek głębszych ambicji. Twórcom chodziło o to, by widz przez półtorej godziny miło spędził czas w kinie, zajadając się popcornem popijanym mocno nagazowaną colą. I cel ten udało się osiągnąć.

O fabule nie ma co się za bardzo rozwodzić. Jak w większości podobnych produkcji, historia ma dość umowny charakter i stanowi tło dla bohaterów i ich niesamowitych wyczynów. Stąd też nie ma co się krzywić, jeśli nie wszystko układa się w logiczną całość, a poszczególne sceny nie mają większego sensu. Nie o to tutaj chodzi. Liczy się karabinowa fiesta w blasku gwiazd.

Schwentke rozwija się z każdym kolejnym filmem w Hollywood. Po mocno przeciętnym "Planie lotu" byli całkiem nieźli "Zaklęci w czasie", a teraz otrzymaliśmy "RED" – najlepszy obraz ze wszystkich trzech. Oczywiście, tak naprawdę nikt nie wybierze się na niego dla reżysera. Magnesem są aktorskie gwiazdy. Te nie zawodzą, każdemu w udziale przypadła co najmniej jedna dobra scena, dla przykładu: Morgan Freeman proszący pielęgniarkę o poprawienie anteny czy Helen Mirren w białej sukni nokautująca rosłego agenta służb specjalnych. Malkovich świetnie prezentuje się jako świr, a Cox jako rosyjski szpieg, żalący się, że już od lat nikogo nie zabił. Najsłabiej prezentuje się Willis, głównie dlatego, że ostatnio sporo go było w komediowo-sensacyjnym repertuarze, więc nie robi aż takiego wrażenia.

Mając tak imponującą obsadę, Schwentke nie mógł zepsuć filmu. Oczywiście w Hollywood wszystko jest możliwe, lecz tym razem wyjątku nie było. Rozrywka okazała się naprawdę przednia.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bez obaw! "Red" to nie żadna amerykańska wersja jednego z rozdziałów "Trzech Kolorów" Kieślowskiego, ale... czytaj więcej
Kino akcji ma się nieźle. Nie jest to też zbyt skomplikowany gatunek. Dobry przepis na dobry film akcji... czytaj więcej
"RED" to kolejny film po "Niezniszczalnych", który próbuje nas przekonać, że starość wcale nie jest taka... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones