Recenzja filmu

Mamuśka (1998)
Chris Columbus
Julia Roberts
Susan Sarandon

Stój, bo "Mamuśka" strzela!

Przed "Mamuśką" połączenie pojęcia kina familijnego z głębszym przekazem było dla mnie abstrakcją. Naprawdę. Do filmu Columbusa podeszłam z rezerwą. Trudno mi było oczekiwać dojrzałego dramatu od
Zamysł Chrisa Columbusa był dość prosty. Pragnął oddać hołd swojej niedawno zmarłej mamie, której dedykowany jest ten film. Opowiedział widzowi niezbyt wyszukaną historię w niebanalny sposób. Jackie (Susan Sarandon) to zabiegana matka dwójki dzieci, którą trzy lata temu zostawił mąż. Stara się nie chować do niego urazy, chociażby właśnie ze względu na dzieci. Kiedy jednak w życiu Luke'a (w tej roli Ed Harris) na stałe pojawia się młoda, przebojowa kobieta, sprawy nieco się komplikują. Isabel (Julia Roberts) nie dość, że owinęła sobie wokół palca byłego męża naszej bohaterki, to zabiega o względy dzieci. 

Kiedy już zdążymy się nieco przyjrzeć bohaterom i ich pozornej sielance, dowiadujemy się o poważnej chorobie Jackie. Jednak nie staje się ona głównym tematem filmu. Przez cały czas skupiamy się na dzieciach (Jena Malone i Liam Aiken), na ich małych i dużych troskach. Kolejne sekwencje z życia codziennego rodziny patchworkowej przedstawione są z humorem i wyczuciem, dzięki czemu widzowi trudno jest opanować mimowolny uśmiech, pojawiający się na twarzy. Innymi słowy kwintesencja prawdziwego kina familijnego.

Mimo całej swojej prostoty, "Mamuśka" to film naprawdę dobrze zrealizowany od strony technicznej. Duża w tym zasługa świetnie napisanych dialogów i umiarkowanego tempa akcji. Wyczuwalna jest tutaj również ręka samego reżysera, który ma w swoim zwyczaju dość stereotypowo rysowanie postaci, co widać również w pierwszych dwóch częściach sagi o przygodach młodego czarodzieja. Dodatkowo muzykę do filmu skomponował nie kto inny, tylko sam John Williams. Osobiście jednak uważam, że to nie oprawa audio-wizualna stanowi o wartości produkcji, lecz jej aktorzy. Susan Sarandon jest naturalna, ekspresyjna i wiarygodna (śmiało mogę powiedzieć, że gra lepiej niż w "Przed egzekucją", za rolę w której została nagrodzona Oscarem). Jej duet z subtelną Julią Roberts to prawdziwy ewenement. Chociażby dla tych pań warto obejrzeć "Mamuśkę". Ed Harris oraz małoletni Aiken i Malone również stworzyli przyzwoite, rzetelne kreacje, które w żaden sposób nie odstają duetu dwóch wyżej wymienionych aktorek.

Posiadając takie osobowości na swoim planie, Columbus musiałby być naprawdę reżyserem nieudolnym, żeby zmarnować potencjał "Mamuśki". Na całe szczęście twórca "Kevina" zna się na swoim fachu. Umiejętnie łączy ckliwe wyznania z elementami humorystycznymi, zapraszając widza tym samym na prawdziwą emocjonalną karuzelę. A co najważniejsze, swoją subtelnością i delikatnością, pokazuje nam uroki życia tej wadliwej amerykańskiej rodziny. Opowiada o dojrzałości, a także o darze, jakim są dzieci. Przede wszystkim dokonuje jednak afirmacji życia, dzięki czemu widz podczas seansu przeżywa swoiste katharsis. Jak się okazuje, hybryda kina familijnego i dramatu jednak nie jest niemożliwa!
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones