Recenzja filmu

Zabójcze ryjówki (1959)
Ray Kellogg
Ken Curtis
James Best

Stało się!!!

W końcu obejrzałem horror uznany w jednym z rankingów za najgorszy film w historii kina – "Zabójcze ryjówki". Oczywistą oczywistością (cytując pewną "złotoustą" postać życia publicznego w Polsce)
W końcu obejrzałem horror uznany w jednym z rankingów za najgorszy film w historii kina – "Zabójcze ryjówki". Oczywistą oczywistością (cytując pewną "złotoustą" postać życia publicznego w Polsce) będzie stwierdzenie, że film ten wywołał u mnie, jak zapewne u wszystkich współczesnych widzów, odruchy śmiechu zamiast przerażenia. Jednak jest w tej niezamierzonej karykaturalności coś innego w porównaniu do wielu współczesnych horrorów śmieszących swoją nieudolnością realizatorską. Tutaj cieszymy się z prostoty i naiwności twórców, kierowanych bardziej miłością do kina, aniżeli tylko chęcią osiągnięcia jak największych zysków. Taką wyczuwam różnicę pomiędzy gniotami w stylu "Zabójczych ryjówek", a współczesnych superprodukcji spod znaku, przykro mi to przyznać, ostatnich wyczynów M. Nighta Shyamalana ("Kobieta w błękitnej wodzie", "Zdarzenie"). "Zabójcze ryjówki" jawią się jako klasyka kiczu kinowego, prezentująca styl prymitywizmu, który mogę przyrównać do twórczości malarskiej Nikifora. Nakręcenie tego filmu było jak narysowanie człowieka za pomocą pięciu kresek i kółeczka – proste, śmieszne i szczere. Sama geneza powstania śmiercionośnych gryzoni motywowana jest w nieprawdopodobnie absurdalny sposób. Naukowiec kierowany humanitarnymi przesłankami, mającymi doprowadzić do dwukrotnego zmniejszenie wielkości człowieka, rozwiązując tym samym problem nadmiernego zaludnienia, niechcący tworzy gigantyczne ryjówki. Od tej pory stanowią one zagrożenie dla ludzi, którzy docierają na eksperymentalną wyspę. My przybywamy na nią wraz z głównymi bohaterami i przeżywamy razem z nimi pełną "przerażających" wydarzeń dobę. Dodając do niedorzecznej fabuły rozczulająco naiwną grę aktorów oraz efekty specjalne pod postacią psów obleczonych w śmieszne kostiumy, otrzymujemy krzyżówkę absurdalnej komedii oraz typowego slashera. Spróbujcie zgadywać, w jakiej kolejności bohaterowie będą uśmiercani. Jeśli jesteście zorientowani w takiej konwencji, to powinniście bez problemu trafić. Zaskakujące może być to, że film faktycznie wciąga. Jest niedługi, niesamowicie przewidywalny, a mimo to ostatnie sceny bardziej mnie emocjonowały od tych w wielu współczesnych horrorach. Jest to bez wątpienia zasługą pewnej egzotyki, jaką stanowi takie kino dla widza obracającego się przede wszystkim pośród współczesnych realizacji. Dodatkowymi elementami pozytywnie nastrajającymi jest początek i zakończenie. W fabułę tego horroru wprowadza nas świetny wstęp narratora, przy gromach strzelających z nieba, opowiadający o najbardziej przerażających stworzeniach żyjących na ziemi – ryjówkach. Natomiast zwieńczeniem filmu jest namiętny pocałunek głównych bohaterów – będący najczęstszą, najbardziej chyba kiczowatą sceną filmową – pasującą jednak jak najbardziej do tego horroru. Wartością filmową wiele dla mnie znaczącą jest spójność, wierność konwencji oraz zamierzeniom twórczym. Takie cechy charakteryzują to przedsięwzięcie, znajdując dla niego stałe miejsce w historii kinematografii. Na koniec naszła mnie jeszcze jedna myśl. W dobie współczesnego kina, które wyeksploatowało już wiele schematów fabularnych, coraz częstszą gałęzią twórczości filmowej jest produkcja remaków. Współczesna wersja "Zabójczych ryjówek" mogłaby stanowić ciekawe, nie lada  trudne wyzwanie dla utalentowanego reżysera, potrafiącego bawić się i przerabiać utarte szablony.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przyznam się bez bicia – "Zabójcze ryjówki" to jeden z moich ulubionych filmów. Jako fan starych, dobrych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones