Recenzja filmu

Trzynaście dni (2000)
Roger Donaldson
Kevin Costner
Bruce Greenwood

Stan zagrożenia

Filmy o dramatycznych wydarzeniach ze szczytów władzy i okolicznościach, mogących doprowadzić do zagłady świata ogląda się zupełnie inaczej, jeżeli mówią o sytuacjach prawdziwych. Oczywiście,
Filmy o dramatycznych wydarzeniach ze szczytów władzy i okolicznościach, mogących doprowadzić do zagłady świata ogląda się zupełnie inaczej, jeżeli mówią o sytuacjach prawdziwych. Oczywiście, bardzo ważny dla odbioru jest talent realizatorów, gra aktorska i wszystkie inne elementy, które składają się na sposób przedstawienia historii - jednak patrzymy na nią w zupełnie inny sposób, gdy mamy świadomość autentyczności wydarzeń. Thriller polityczny Rogera Donaldsona "Trzynaście dni" opowiada o amerykańsko-radzieckim kryzysie, który niemal doprowadził do wojny nuklearnej. Skutkiem takiego starcia mogłaby być nawet zagłada gatunku ludzkiego. To daje do myślenia. Dwa mocarstwa znalazły się na krawędzi wojny w 1962 roku. Szesnastego października amerykański samolot szpiegowski sfotografował radzieckie rakiety balistyczne na Kubie - czyli w bezpośrednim sąsiedztwie Stanów Zjednoczonych. Pociski te mogły w ciągu pięciu minut dolecieć do dowolnego amerykańskiego miasta i zniszczyć je. Stanowiły więc realne i bardzo poważne zagrożenie, zakłócające równowagę sił. Były też kartą przetargową, dzięki której Związek Radziecki mógłby wymóc na Stanach Zjednoczonych istotne ustępstwa. Amerykańscy przywódcy nie mieli więc wątpliwości, że problem ten należy jak najszybciej rozwiązać - zanim rakiety zostaną ostatecznie zainstalowane i uzbrojone. Na podjęcie decyzji i wykonanie odpowiednich kroków mieli około dwóch tygodni. Film Donaldsona opowiada właśnie o tym gorącym okresie, ścieraniu się poglądów różnych frakcji w Białym Domu i o ludziach, od których zależały przyszłe losy świata. Wszystkie postacie występujące w filmie są autentyczne: dowódcy wojskowi, politycy, członkowie rządu, nie wspominając oczywiście o prezydencie. Głównym bohaterem filmu nie jest jednak John F. Kennedy, lecz jego zaufany doradca, Kenneth O'Donnell, grany przez Kevina Costnera. To spec od polityki międzynarodowej, a przy tym - przyjaciel prezydenta. Zażyłość między nimi zabawnie pokazuje scena, w której Kenny zjada kanapkę Kennedy'ego i bezczelnie upiera się, że należała do niego. To głównie oczami O'Donnella oglądamy wydarzenia: widzimy, jak duży wpływ miał na podejmowane decyzje i jak poważną rolę odgrywał w sporach. A było o co walczyć. Szefowie armii amerykańskiej bezpardonowo parli do wojny. Za wszelką cenę chcieli nakłonić prezydenta do rozwiązania siłowego. Widząc jego wahanie, próbowali innych metod - w trakcie kryzysu kilka razy dochodziło do incydentów. Wysyłano nad Kubę kolejne samoloty, które wracały podziurawione kulami; kontynuowano testy jądrowe, mogące zaostrzyć sytuację (skoro robią testy - to chcą wojny!) itp. Wszystko po to, by postawić Kennedy'ego przed faktem dokonanym. Zagrożenie spowodowane instalacją rakiet mogło stanowić podstawę do ataku na Kubę, gdyż było sprzeczne z międzynarodowymi układami. Wojskowi proponowali dwa warianty: naloty na stanowiska wyrzutni lub inwazję wyspy - i to drugie rozwiązanie pociągało ich najbardziej. Jednak, jak pokazuje film Donaldsona, Kennedy unikał rozwiązania siłowego. Zdawał sobie sprawę, że doprowadzi ono do wojny, kiedy z poparciem dla Kuby wystąpi Związek Radziecki. Jednak zbytnia uległość i brak reakcji mogły skończyć się tym samym. Rosjanie, widząc amerykańskie niezdecydowanie, zażądaliby kolejnych ustępstw - na przykład oddania Berlina Zachodniego. A wówczas to Amerykanie razem z NATO musieliby zaangażować swe siły militarne. Film Donaldsona prezentuje nam porywającą, lecz pewnie nieco uproszczoną politykę; w rzeczywistości dużo więcej czynników musiało mieć wpływ na ostateczne decyzje. Aby jednak nie znudzić widzów i nie zamienić filmu w nudną kronikę wydarzeń, podkreśla się w nim tylko najważniejsze kwestie - a i tak czasami można się pogubić w zawiłościach polityki międzynarodowej. Odnosimy więc dwojaką korzyść: z jednej strony dowiadujemy się, jak to wszystko działa "tam na górze", z drugiej - dostajemy ciekawy i pełen napięcia film. Zakończenie kryzysu jest znane - przynajmniej w najogólniejszym zarysie. Nie doszło do wojny, z czego wynika, że stronom konfliktu udało się jakoś porozumieć. Nie zdradzam, jak, by przynajmniej części widzów (tym, którzy akurat nie wiedzą) nie psuć zabawy. Lecz tak naprawdę nie w rozwiązaniu tkwi istota filmu. Jego twórcy przekopali się przez tony dokumentów i odsłuchali kilometry taśmy z nagraniami rozmów w Białym Domu, by jak najwierniej oddać atmosferę tamtych dni. Niektóre dialogi zostały żywcem przeniesione z archiwalnych zapisów, a mimo to brzmią "filmowo". Największym zatem sukcesem jest połączenie wiarygodności z dobrym kinem sensacyjnym - przy czym nie ma tu pojedynków szpiegów, ucieczek i pogoni, a jedyne przypadki strzelaniny dotyczą kubańskiej obrony powietrznej. Amerykanie z lubością eksploatują w swych filmach lata sześćdziesiąte. Wałkują na okrągło postać Kennedy'ego, zarówno żywego, jak i martwego. Trzeba jednak przyznać, że robią to bardzo umiejętnie. Kinomani na całym świecie równie dobrze lub nawet lepiej znają wydarzenia z historii Stanów Zjednoczonych, niż swojej własnej. "Trzynaście dni" to długi film - trwa dwie i pół godziny, lecz nie nudzi dzięki umiejętnie zbudowanej historii oraz grze aktorskiej Costnera i odtwórców ról braci Kennedych: Bruce'a Greenwooda i Stevena Culpa. Jedynym elementem, który może się nie podobać, jest stylizacja niektórych ujęć na dokument - kiedy barwny obraz przechodzi w czarno-biały. Film mógłby się doskonale obejść bez podobnych zabiegów. Szkoda też, że zabrakło obrazów z drugiego obozu - lecz w tym przypadku realizatorzy byliby zdani w dużo większej mierze na domysły, a tego pewnie chcieli uniknąć. Film Donaldsona z pewnością zasługuje na to, by go polecić - przynajmniej wielbicielom "political fiction". Tyle że zamiast "fiction" dostajemy "reality".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przypadkowo zwróciłam uwagę na ten film, gdyż zauważyłam, że gra w nim Kevin Costner. Okazało się, że... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones