Syreni śpiew

Anthony Hopkins chyba już zawsze będzie kojarzony z rolą Hannibala Lectera w "Milczeniu owiec". Marlona Brando pamiętamy jako tytułowego "Ojca chrzestnego", Al Pacino to przede wszystkim
Anthony Hopkins chyba już zawsze będzie kojarzony z rolą Hannibala Lectera w "Milczeniu owiec". Marlona Brando pamiętamy jako tytułowego "Ojca chrzestnego", Al Pacino to przede wszystkim "Człowiek z blizną", Belę Lugosiego znamy jako "Drakulę", a Keanu Reevesa jako Neo z "Matrixa". Najlepsi aktorzy mogą wpaść w pułapkę wybitnych ról, które ostatecznie ich szufladkują (Hopkins, Brando, Pacino). Przeciętnym aktorom też może się to zdarzyć, jeśli tylko ich postać głęboko zakorzeni się w popkulturze (Lugosi, Reeves). Johnny Depp również nie uniknął pułapki "roli życia", i to już w... 1990 roku. "Edward Nożycoręki" na wiele lat przypiął mu łatkę romantycznego dziwaka, ale Depp poprzez sprawny dobór ról na przestrzeni lat zdołał się odciąć od tego wizerunku. Jednak z kapitanem Jackiem Sparrowem już chyba nigdy sobie nie poradzi...

"Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" to już czwarta część cyklu zapoczątkowanego w 2003 roku. Tym razem fabuła jest o wiele bardziej skoncentrowana na postaci Sparrowa niż w poprzednich filmach. Nieustraszony pirat za sprawą swojej dawnej miłości po raz kolejny wpada w tarapaty. Wraz z diabolicznym kapitanem Czarnobrodym wyrusza na poszukiwanie Fontanny Młodości, a po piętach depcze im znany z poprzednich odsłon cyklu Barbossa, tym razem nie jako pirat, lecz korsarz pod wodzą króla Jerzego II.

Nowa odsłona "Piratów..." to przede wszystkim szereg zmian. Na stanowisku reżysera serii Gore Verbinski został zastąpiony przez Roba Marshalla, którego musicale i "Wyznania gejszy" (dotychczasowy dorobek artystyczny) mało mają wspólnego z filmami płaszcza i szpady. Najbardziej widoczny jest jednak brak Willa Turnera (Orlando Bloom) i Elizabeth Swann (Keira Knightley), czyli głównych bohaterów trylogii. Aby nie odczuć tej wątpliwej straty zbyt dotkliwie, twórcy zaserwowali nam substytut tych postaci. Prawy i szlachetny Will Turner został zastąpiony przez równie prawego i nie mniej szlachetnego kaznodzieję Philipa Swifta (Sam Claflin), a o zadziornej i walecznej Elizabeth Swann zapominamy patrząc na córkę Czarnobrodego, Angelicę (Penélope Cruz). Z oryginalnej obsady udało się uratować przede wszystkim Jacka Sparrowa, kapitana Barbossę i pana Gibbsa.

Szkoda, że Verbinski tym razem nie zasiadł na stołku reżysera. Jego trylogia była wciągająca, okraszona inteligentnym humorem, ciekawą historią i barwnymi postaciami. Pod egidą Marshalla "Piraci..." niejako stracili na każdym z wyżej wymienionych aspektów. Humor filmu momentami jest bardzo blady, a fabuła tak wciągająca, że nikogo tak naprawdę nie obchodzi, jak to wszystko się skończy. Właściwie to tym razem wydaje się ona jedynie pretekstem do tworzenia sytuacji, w których Jack Sparrow może się powygłupiać i zasypywać widza kolejnymi gagami, niekiedy świadczącymi o spadku formy. Johnny Depp praktycznie dźwiga cały film na swoich barkach i oprócz niego mamy do czynienia tylko z jedną wyrazistą postacią. Mowa tutaj o Czarnobrodym (Ian McShane), który to moim zdaniem jest najlepszym czarnym charakterem w całej serii.

Jak na przyzwoite kino przygodowe przystało, "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" roją się od pojedynków i pościgów. Jednak film jest o wiele bardziej przegadany niż trylogia Verbinskiego, zapewne ze względu na ograniczony budżet (oczywiście "ograniczony" w stosunku do poprzednich części; 200 milionów dolarów to wciąż nie jest mała suma). W każdym razie na szczególną uwagę zasługuje scena walki piratów z syrenami, która wyróżnia się oryginalnością na tle gęsto rozsianych po całym filmie potyczek między bohaterami. Też same syreny są zjawiskowe (jak na syreny przystało), choć trochę zdemitologizowane na potrzeby scenariusza.

"Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" to niezła rozrywka, choć odbiegająca nieco jakością od poprzednich części cyklu. Johnny Depp wciąż potrafi bawić widza wcielając się w nietuzinkowego pirata, ale zaczyna rozmieniać tę postać na drobne. Jeżeli ktoś chce zobaczyć kapitana Sparrowa w swojej szczytowej formie, to zachęcam raczej do kolejnego seansu "Klątwy Czarnej Perły".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Reżyserzy od zawsze byli kluczowi przy produkcji filmów. Bez nich żadne widowisko nie miałoby szansy... czytaj więcej
Trzy pierwsze części "Piratów z Karaibów" były jednymi z nielicznych w XXI w. produkcji, które osiągnęły... czytaj więcej
Mało brakowało, by Sparrow i spółka gdzieś "Na krańcu świata" poszli na dno, ale dzięki zdolnościom tego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones