Billy Ray po bardzo udanym debiucie reżyserskim "Pierwsza strona", postanowił w drugim filmie znów oprzeć się na prawdziwej historii. W rzeczy samej, fabuła "Ściśle tajne" łudząco przypomina tę z "Pierwszej strony": ponownie bohaterami są osoby pracujące w renomowanych instytucjach, pędzące podwójne życie, okłamujące swoich przełożonych. I choć nie jest to sequel w tradycyjnym tego słowa rozumieniu, "Ściśle tajne" ma niestety wszystkie cechy kontynuacji, co czyni z niego obraz o klasę słabszym od pierwowzoru. Nominalnym bohaterem "Ściśle tajne", i powodem dla którego film w ogóle powstał, jest Robert Hanssen. Ten agent FBI przez ponad dwie dekady był szpiegiem pracującym dla ZSRR, a potem Rosji. Zagorzały katolik, członek Opus Dei, był zarazem ekshibicjonistą, który nagrywał swoje stosunki seksualne z żoną, a potem dzielił się kasetami ze swoimi przyjaciółmi. Ta barwna, skomplikowana postać nie jest jednak głównym bohaterem filmu. Billy Ray najwyraźniej lubi młodych, jasnowłosych chłopców i protagonistą fabuły uczynił Erika O'Neilla, w którego wcielił się Ryan Phillippe. Eric został przydzielony Hanssenowi jako asystent w ostatnim okresie jego pracy w FBI. W rzeczywistości zaś był szpiclem mającym zdobyć dowody jego winy. To przesunięcie akcentów jest podstawowym grzechem twórców "Ściśle tajne". Robert Hanssen jest wymarzonym bohaterem soczystego thrillera psychologicznego. Tymczasem u Billy'ego Raya jest on potraktowany bardzo przedmiotowo, jako impuls mający unaocznić młodemu pracownikowi FBI, co też w życiu liczy się naprawdę. To mogło, choć bardzo w to wątpię, się udać – pod warunkiem wszakże, że w roli O'Neilla pojawiłby się bardziej wyrazisty aktor niż Phillippe. Aż szok to przyznawać, ale nie dorasta on nawet do pięt Haydenowi Christensenowi, odtwórcy głównej roli w "Pierwszej stronie". Są jednak dwa powody, dla których "Ściśle tajne" warto obejrzeć. Pierwszym jest Chris Cooper, drugim Laura Linney. Ta dwójka aktorów naprawdę udowadnia, że należy im się miejsce w pierwszej lidze Hollywood. Solidne, mięsiste kreacje czynią z zagranych przez nich bohaterów postaci intrygujące, pełne życia i całkowicie przykuwające uwagę. Linney, która przebywa na ekranie niewiele czasu, bez problemu przyćmiewa Phillippe'a, obecnego niemalże w każdej scenie. To wystarczający dowód jej klasy, jak i powód, dla którego film oceniam mimo wszystko pozytywnie. Po polskie wydanie DVD sięgnąć można tylko i wyłącznie dla samego filmu. Transfer obrazu jest udany, ledwie w kilku momentach lekko 'zazgrzytał'. Dźwięk jest w ogólnie już używanym standardzie DD 5.1 i to zarówno w przypadku oryginalnej ścieżki, jak i tej z polskim lektorem. Niestety poza zwiastunem i zapowiedziami innych filmów dystrybutora nie otrzymujemy nic więcej. Szkoda, gdyż wydanie amerykańskie pełne jest dodatków, jak również ścieżki z komentarzem reżysera i samego, prawdziwego Erika O'Neilla.
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu