Recenzja filmu

Krwawy diament (2006)
Edward Zwick
Leonardo DiCaprio
Jennifer Connelly

T.J.A. - To Jest Afryka

Afryka to drugi pod względem wielkości kontynent na Ziemi, zamieszkiwany przez blisko miliard mieszkańców. Pomimo wielkich, choć jeszcze nie do końca rozpoznanych, zasobów naturalnych (ropa
Afryka to drugi pod względem wielkości kontynent na Ziemi, zamieszkiwany przez blisko miliard mieszkańców. Pomimo wielkich, choć jeszcze nie do końca rozpoznanych, zasobów naturalnych (ropa naftowa, gaz ziemny, diamenty) jest to jednocześnie najbiedniejszy kontynent na kuli ziemskiej. Wpływają na siebie i potęgują swoje negatywne oddziaływanie rozmaite plagi, jak AIDS, głód, brak higieny i lekarstw oraz oczywiście wojny domowe. Wśród pisarzy świat ten świetnie opisywał śp. Ryszard Kapuściński, nie brakowało też chętnych do zmierzenia się z problemami Afryki filmowców (nie tak dawno "Hotel Rwanda", teraz również "Ostatni król Szkocji"). W ten nurt wpisuje się Edward Zwick (twórca "Chwały" czy "Szalonej odwagi") ze swoim najnowszym filmem pt. "Krwawy diament". Jeśli brać pod uwagę samą treść, to "Krwawy diament" jest przede wszystkim filmem akcji. Porwany ze swojej wioski do pracy w kopalni diamentów Solomon Vandy znajduje wielki diament, który udaje mu się ukryć. Potem, z pomocą byłego najemnika Danny'ego Archera oraz dziennikarki Maddy Bowen, próbuje go odszukać, przedzierając się przez dżunglę, zastępy wojska i grupy rebeliantów, oraz walcząc z własnymi słabościami. Wszystko toczy się szybko, dynamicznie; przed bohaterami co rusz pojawiają kolejne problemy, które udaje się oczywiście pokonać - raz siłowo, raz sprytem, czasem z pomocą przypadku, kiedy indziej dzięki wsparciu osób trzecich. Całość trzyma w napięciu, a różne szczęśliwe zbiegi okoliczności nie są aż tak naciągane, aby nadmiernie raziły i odbierały radość oglądania. Pomimo długiego czasu trwania nie ma też dłużyzn i przynudzania, a całość jest zwarta i wciągająca. I to zasługuje na uznanie, tym bardziej, że nie jest to najważniejszy element składowy filmu. Bez dwóch zdań bowiem znacznie istotniejsze i ciekawsze są zwolnienia akcji, podczas których film pokazuje sceny z życia mieszkańców Afryki. Brud, niewyobrażalne dla przeciętnego człowieka ubóstwo, choroby. Ciągle przetaczające się przez kontynent wojny, które powodują, że śmierć staje się codziennością. Miliony ludzi, którzy żyją z dnia na dzień, bez perspektyw i bez szans na poprawę losu. Bardzo zapadają w pamięć sceny szkolenia dzieci-żołnierzy i nadawanie sobie przez nich "groźnych" imion, "nalot" na wioskę Solomona, warunki pracy przy poszukiwaniu diamentów. A to wszystko przecież pewnie jest tylko namiastką prawdziwego życia na Czarnym Lądzie, zbyt brutalnym do oglądania przy przeniesieniu na ekran w skali 1:1. To jedna strona medalu, druga to wąska grupa osób, które mają wszystko, bo bez skrupułów żerują na nieszczęściu przytłaczającej większości. Dla nich wojna oznacza większe profity, a im potężniejszy chaos i zamęt - tym prostsza droga do bogactwa. I wielki paradoks - im więcej złóż naturalnych na danym terenie, tym gorzej mają mieszkańcy, bo tym mocniej ścierają się interesy stron o nie walczących. Jak to mówi jedna z postaci: "Módlmy się, by nie znaleźli tu ropy. Wtedy dopiero byśmy mieli kłopoty". Do wielkich plusów filmu należy również zaliczyć kreacje aktorskie, tym bardziej, że właściwie niemal cała historia oparta jest na zaledwie trójce aktorów. Szczególne wyróżnienie przyznałbym DiCaprio, który po raz kolejny dał dowód swojej klasy (ostatnio również w kapitalnej roli w "Infiltracji" Scorsese). Grany przez niego Danny Archer to egoista, spryciarz, który postawił sobie jasny cel ("dorobić się") i dąży do niego bez skrupułów. Oczywiście, jak można się spodziewać, Archer w pewnym momencie zaczyna pokazywać "ludzką twarz", a jego postawa znajduje pewne uzasadnienie w krótko nakreślonej historii życia. Jednak aż do końca nie ma pewności, czy pomoże on Solomonowi w rozpoczęciu nowego życia, czy może rzuci się mu do gardła, jak tylko odszukają skarb. Ładna buźka DiCaprio została tu nieco zbrudzona w celu nadania mu ostrzejszego wyglądu i w efekcie mamy do czynienia z trudnym do rozszyfrowania, wygadanym i niebezpiecznym "baby face killer". Jennifer Connelly również spisuje się bardzo dobrze - jej bohaterka pełniąca rolę swego rodzaju sumienia świata zachodniego, jest przekonywująca i szczera. To z jej ust pada najwięcej bolesnych, ale niestety prawdziwych, stwierdzeń na temat stosunku bogatych państw do Afryki. No i faktycznie da się uwierzyć, że nawet po sesji zdjęciowej "pod obstrzałem" wygląda znakomicie. Fajnie wygrane jest też uczucie, jakie rodzi się między tą dwójką, uwidocznione w rozmowie, gestach, spojrzeniach, właściwie kompletnie bez kontaktu fizycznego. Gorzej natomiast oceniłbym rolę Djimona Hounsou, którego postać jest jak na mój gust trochę zbyt posągowa i idealna, nieco za bardzo wyciszona, a momentów, gdy pokazuje zawziętość i emocje, jest zbyt mało. Ogólne wrażenie psuje trochę "zamerykanizowanie" końcówki - happy end na szczęście nie jest całkowity, ale bez porcji oklasków oraz odkupienia win nie mogło się obejść. A scena rozmowy telefonicznej między Dannym i Maddy trąci nieco banałem i osobiście jakoś do mnie nie trafiła (skojarzenie: rozmowa Neo z umierającą Trinity w "Matrixie"). Również hasło przewodnie, które tu zastosowano, nie jest najtrafniejsze. W uproszczeniu: nie kupujcie diamentów niewiadomego pochodzenia, ale zawsze domagajcie się udokumentowania, skąd pochodzi kamień. Nie wiem, czy ktoś z Was planuje w najbliższym czasie jakieś większe zakupy diamentów. Ja niestety nie, stąd wrażenie sztuczności i niepotrzebnej patetyczności. Ogólnie jednak film robi bardzo dobre wrażenie. Aktorstwo na wysokim poziomie, trochę prawdy o życiu w Afryce, dobrze wspomagająca całość muzyka. Daje do myślenia, ale i trzyma w napięciu, a afrykańskie kontrasty znakomicie podkreślają zdjęcia Eduardo Serry - w jednej chwili surowe, brutalnie ukazujące rzeczywistość, a już za moment pokazujące piękno przyrody i wspaniałe krajobrazy. W sumie jeden z najciekawszych filmów, jakie ostatnio oglądałem.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jakiś czas temu miałem okazję obejrzeć w kinie film "Krwawy diament" ("Blood Diamond"). Obraz ten... czytaj więcej
Leonardo DiCaprio musiał długo walczyć z wizerunkiem filmowego kochasia. Trzeba to przyznać z całą... czytaj więcej
"Diamenty są największymi przyjaciółmi dziewczyny, bo żyjemy w materialnym świecie, a ja jestem... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones