Recenzja filmu

Grindhouse: Death Proof (2007)
Quentin Tarantino
Kurt Russell
Rosario Dawson

Tarantino zaprasza na pizzę

W samym środku upalnego lata, w samym środku wakacji, kiedy robimy szalone rzeczy, na co dzień zakazane (jak oglądanie ''niegrzecznych'' filmów czy zajadanie się pizzą od zmierzchu do świtu), na
W samym środku upalnego lata, w samym środku wakacji, kiedy robimy szalone rzeczy, na co dzień zakazane (jak oglądanie ''niegrzecznych'' filmów czy zajadanie się pizzą od zmierzchu do świtu), na ekranach kin pojawił się film Quentina Tarantino "Grindhouse: Death Proof". Tak, to nie jest projekt, obraz czy dzieło, lecz prawdziwy, pełnokrwisty film. Trudno nie zanurzyć się po same uszy w jego atmosferze - trochę spelunkowej, "grindhose'owej" (zniszczona taśma, brakujące rolki). Fabuła jest lekko zarysowana. Mamy mordercę - kaskadera w zabójczym samochodzie oraz śliczne, bezpruderyjne dziewczęta - jego ofiary, piątkowy wypad do klubu, wyjazd na wakacje i szalony pościg w finale. Diaboliczny kaskader Mike - człowiek, który nigdy nie ma kaca - poluje na seksowne młode kobiety spędzające wieczory na imprezach czy pozwalające sobie na szalone wakacje. Narzędziem morderstw jest jego "śmiercioodporny samochód". Mike nie może nawet przypuszczać, że pewnego razu trafi na godne siebie przeciwniczki - dziewczyny - kaskaderki, które podczas wspólnego pobytu w Stanach wybiorą się na przejażdżkę prawdziwym wielkim amerykańskim wozem.  Niemalże absurdalne dialogi i mnóstwo kiczowatej muzyki idealnie uzupełniają fabułę. Quentin Tarantino twierdzi, że nigdy się nie myli w wyborze obsady do swoich filmów i trzeba przyznać, że to prawda. Choć Kurt Russell (kaskader Mike) jest wychwalany troszkę na wyrost. Według mnie zagrał jak mnóstwo innych mrocznych morderców - kierowców w horrorach czy filmach akcji i ta jego rola, chociaż jedna z lepszych w jego dorobku, na pewno nie zapadnie mi w pamięci. Za to wszystkim "dziewczętom Quentina Tarantino" (Rosario Dawson, Vanessa Ferlito, Jordan Ladd, Rose McGowan, Sydney Tamiia PoitierTracie Thoms, Mary Elizabeth Winstead, Zoe Bell)  należą się brawa. Trudno ich nie polubić. I nie można nie zachwycić się popisami Zoe Bell (szczególne brawa dla debiutantki!) na masce samochodu (ostro!). Sam reżyser w niewielkiej roli Warrena też wypada doskonale. Sceny, sprawiające wrażenie nakręconych szybko i niemal niedbale, pełne są intertekstualnych podtekstów, gier, jak to zwykle u mistrza Quentina Tarantino. Ale ten film nie jest tylko Tarantinowską zabawą kinem. Przede wszystkim to świetna zabawa dla widza. Widowiskowy finałowy pościg to jeden z najfajniejszych, jakie widziałam. Być może to nawet jeden z najlepszych pościgów w historii kina. Według mnie "Grindhouse: Death Proof" ma smak pizzy, nie takiej jedzonej we włoskiej knajpce gdzieś w Rzymie, nieprzygotowywanej według oryginalnej receptury, tylko podanej w traktierni na rogu; z mnóstwem ciągnącego się sera, papryki, pieczarek i keczupu. I ta pizza jest rewelacyjna!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Co mam napisać na początek? Może, że Tarantino jest geniuszem? A skąd właściwie ja mam wiedzieć, kim on... czytaj więcej
Najnowsze dzieło Quentina Tarantino wywołuje w finale dwojakie uczucia. Wpierw uśmiech i poklask, który... czytaj więcej
Tarantino jest narzędziem zbrodni. To odbezpieczony granat, który rzucony na tereny świata filmowego robi... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones