Recenzja filmu

Alojzy (2016)
Tobias Nölle
Georg Friedrich
Tilde von Overbeck

Telefony w mojej głowie

Wyobraźcie sobie "Rozmowę" Coppoli nakręconą przez Michela Gondry'ego według scenariusza Charliego Kaufmana. Wyobraźcie sobie świat niczym z filmów Roya Anderssona, gdzie ludzie snują się jak
Wyobraźcie sobie "Rozmowę" Coppoli nakręconą przez Michela Gondry'ego według scenariusza Charliego Kaufmana. Wyobraźcie sobie świat niczym z filmów Roya Anderssona, gdzie ludzie snują się jak automaty w szaroburej, nieprzyjaznej przestrzeni. Niby nowoczesnej, a jednak pełnej przedpotopowych sprzętów, magnetowidów, kaset VHS, rachitycznych maszyn, pojazdów, alienujących klatek schodowych i urzędów. Wyobraźcie sobie historię o (sic!) wyobraźni stanowiącej azyl przed traumą rzeczywistości. Właśnie wyobraziliście sobie "Alojzego".

Reżyserski debiut Szwajcara Tobiasa Nöllego to dziwna filmowa hybryda, z akcentem na "dziwna". Trochę thriller, trochę psychodrama, trochę love story. Przede wszystkim – wgląd w głowę tytułowego neurotyka; tak smutny, że aż śmieszny, tak śmieszny, że aż straszny. Alojzy jest bowiem szwajcarskim odpowiednikiem postaci, jakie za oceanem powołuje na świat wspomniany Kaufman, a u nas – Marek Koterski. Samotnik, frustrat z manią natręctw, chorobliwie unikający kontaktów z ludźmi. Z zawodu prywatny detektyw, żyjący według wiszącego na ścianie dekalogu "jak być niewidzialnym". Niewidzialnym nie tylko w wykonywaniu kolejnych zleceń, ale i niewidzialnym tak po prostu, na co dzień. Zamiast rozmawiać z ludźmi, woli przecież filmować ich swoją kamerą  i potem oglądać w nieskończoność na wideo. 

Paranoiczną równowagę świata Alojzego zaburzają dwa wydarzenia. Po pierwsze: umiera ojciec bohatera i Alojzy musi dopełnić wszelkich związanych z tym formalności. Kiedy ciało ojca wjeżdża do pieca kremacyjnego, uderza absurd całej procedury, rozegranej za pośrednictwem slapstickowej, kulawej maszynerii i w obecności sztywnych niczym manekiny urzędników. Alojzy jednak – choć właśnie pochował rodzica – wciąż mówi o sobie w liczbie mnogiej, lamentuje nad "naszym" sprzętem, powołuje się na rodzinną firmę detektywistyczną. Nie tylko z przyzwyczajenia, ale i w odruchu obronnym przed światem. Drugim zgrzytem w życiu Alojzego jest pojawienie się tajemniczej kobiety, która wydzwania do niego, przyznając się do kradzieży jego sprzętu. Podglądający niespodziewanie staje się podglądanym, paranoiczny koszmar mężczyzny zaczyna się spełniać. 

Nölle gładko lawiruje tu między thrillerem o permanentnej inwigilacji a historią romansującej pary dziwaków. Nieznajoma proponuje bohaterowi grę w tak zwane "telefoniczne wędrówki". Dla depresyjnego duetu jest to być może jedyna szansa nawiązania wzajemnego kontaktu. Połączeni tylko głosami, szukają wspólnego azylu w świecie wyobraźni, w wirtualnych, "opowiadanych" sobie samym randkach. Reżyser pokazuje, że fantazja może być narzędziem otwarcia się na świat, że na iluzji również można budować rzeczywiste relacje. Zarazem jednak ostrzega, że wymyślone światy – nawet te kierujące ku jasnej stronie życia – mogą stać się pułapkami. Istna ironia tragiczna: zarówno czarnowidztwo Alojzego, jak i jego pozytywne fantazje ostatecznie prowadzą na manowce. 

Właśnie owa wizja zacierających się granic rzeczywistości uwodzi szczególnie w debiucie Szwajcara. Z jednej strony są tu namacalni aktorzy (Georg Friedrich, Tilde von Overbeck) ze swoimi plastycznymi, smutnymi twarzami, z drugiej – kolejne odrealnione wizje zaklęte w estetycznie doskonałych kadrach operatora Simona Guya Fässlera. To rozmycie obraca się jednak w końcu przeciwko samemu filmowi. Nölle gubi gdzieś prawdę psychologiczną na rzecz rozciągniętych w czasie "odlotów". Paradoksalnie więc "Alojzy" – przy całej orientacji na introspekcję, na zaglądanie bohaterom do głów – wyrasta na dość powierzchowny film. Ujmujący fasadą obrazów, które zamiast do środka, odsyłają na zewnątrz, ku kolejnym porównaniom, inspiracjom, zapożyczeniom. Umiejętnie wymieszanym, ale nie przekroczonym. 
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones